Kompetentna, oddana pracy, kreatywny umysł. Słowem świetny prawnik – tak o Monice Zbrojewskiej mówi prof. Piotr Kruszyński, adwokat, procesualista z Uniwersytetu Warszawskiego.
W resorcie sprawiedliwości zajęła miejsce po Michale Królikowskim, jednym z najbardziej kontrowersyjnych i niesłychanie pracowitych wiceministrów. Na jej barki spadło dokończenie kluczowych dla resortu reform: procedury karnej, prawa karnego i ustroju prokuratury. Jedno jest pewne – trudno znaleźć osobę lepiej przygotowaną do tak ambitnego zadania. Teoretycznie i praktycznie. Monika Zbrojewska może się poszczycić solidnym dorobkiem naukowym. Skończyła prawo na Uniwersytecie Łódzkim. Jest procesualistką, doktorem habilitowanym i adiunktem na tej uczelni. Ma na koncie masę publikacji naukowych z zakresu postępowania karnego, prawa karnego skarbowego oraz prawa wykroczeń i postępowania w sprawach o wykroczenia. – Jej wiedza i doświadczenie były wykorzystywane w pracach Sejmu, gdzie wielokrotnie zasiadała jako ekspert przy komisjach śledczych – zaznacza minister Cezary Grabarczyk. Współpracowała m.in. z komisjami ds. afery Rywina czy prywatyzacji PZU.
Zbrojewska należy do entuzjastów reformy procedury karnej. Jeszcze w 2008 r. została członkiem zespołu powołanego pod przewodnictwem prof. Piotra Kruszyńskiego do opracowania nowych regulacji w kodeksie postępowania karnego.
Powiem wprost: gdyby nie determinacja prof. Michała Królikowskiego, nie byłoby zasadniczej reformy postępowania przygotowawczego. Ale chociaż bardzo doceniam wkład pana profesora, mojego młodszego kolegi z instytutu, który jest znakomitym prawnikiem, biegłym w dziedzinie legislacji, to jednak uważam, że pani minister ma nad nim pewną przewagę. Jest praktykiem. Ma za sobą aplikację prokuratorską. Potem 8 lat wykonywała praktykę adwokacką. Zna specyfikę pracy obu tych zawodów. Od kuchni – mówi prof. Kruszyński.
Jego zdaniem nowa wiceminister podoła wyzwaniu. – Będzie partnerem do dyskusji dla środowiska prokuratorskiego, które tak lamentuje, że nie da sobie rady z kontradyktoryjnością. I jestem pewien, że będzie bardzo trudno przekonać ją, iż czegoś się nie da zrobić, jak obiektywnie się da. Reforma k.p.k. i tak wejdzie w życie w lipcu 2015 r. – podkreśla prof. Kruszyński.
Jestem relatywnie spokojny co do losu reformy procedury karnej. Pani prof. Monika Zbrojewska jest dobrą karnistką, która podziela pogląd o potrzebie istotnych zmian w wymiarze sprawiedliwości w sprawach karnych. Z tego, co rozumiem, jako główne swoje zadanie przyjęła nie modyfikowanie ustawy procesowej, ale rozwiązania dotyczące funkcjonowania prokuratury. I bardzo jej w tym kibicuję – zaznacza prof. Michał Królikowski, obecnie adwokat, partner w kancelarii „Prof. Marek Wierzbowski i Partnerzy”.
Nowa wiceminister od 2006 r. nosiła togę z zielonym żabotem. Ale zanim znalazła się w gronie łódzkiej palestry, odbyła trzyletnią aplikację prokuratorską. Egzamin zaliczyła na ocenę bardzo dobrą. Mimo to zawodu oskarżyciela nie chciała wykonywać. Dlaczego?
Powód był banalnie prosty. Wykonywanie wolnego zawodu pozwala na większą elastyczność i dyspozycyjność. To umożliwia pogodzenie praktyki adwokackiej z pracą na uczelni. Natomiast w prokuraturze pracę wykonuje się w określonych godzinach urzędowania – mówi nam Monika Zbrojewska. Pytana o to, kto wywarł największy wpływ na jej poglądy o prawie, kto był jej mistrzem, odpowiada: – Całe szanowne gremium profesorów z Uniwersytetu Łódzkiego.
Sentyment do filmowej stolicy Polski jest dla niej charakterystyczny, podobnie jak dla obecnego ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka. – To moje rodzinne miasto. To tu zdobyłam swoje wykształcenie i wszelkie uprawnienia. Siłą rzeczy jestem do niego przywiązana, jestem lokalną patriotką. Cały czas wykładam na Uniwersytecie Łódzkim. Nie chcę odcinać się od swych korzeni – podkreśla wiceminister.
Złośliwi mówią, że jest kolejnym dowodem na desant łódzki podbijający stolicę wraz ze zmianą warty w resorcie. Prócz niej i Cezarego Grabarczyka z miastem tym jest związany także szef gabinetu politycznego ministra. – Jaki desant? To przesada. Z tego co mi wiadomo jest tylko trzech adwokatów z Łodzi. I to na ok. 800 pracowników w Ministerstwie Sprawiedliwości – argumentuje Zbrojewska.
Czy to, że jest kobietą, będzie jej atutem? – Płeć nie ma znaczenia. Ani to wada, ani zaleta. Liczą się kompetencje. Choć może to seksistowskie, co powiem, ale uważam, że z reguły kobiety są bardziej obowiązkowe od mężczyzn. I to może mieć znaczenie w przypadku pracy na stanowisku wiceministra – wskazuje prof. Piotr Kruszyński.