Wszyscy, którzy z niepokojem o przyszłość zawodu radcy prawnego czekali na rezultaty zakończonego w sobotę nadzwyczajnego zjazdu, mogą odetchnąć z ulgą. Najbardziej kontrowersyjne zapisy projektu zostały odrzucone i w efekcie nowy kodeks etyczny pod względem treści nie różni się zasadniczo od obowiązującego dokumentu.

W piątkowy wieczór jeszcze przed rozpoczęciem głosowania nad zgłoszonymi poprawkami, wielu delegatów z dużych izb przyznawało, że nie widzi szans na uchwalenie nowego kodeksu etyki, a jedynym ratunkiem przed wizerunkową porażką zjazdu będzie przyjęcie nowelizacji obowiązującego dokumentu. Po godzinie 20, kiedy dobiegła końca blisko 3-godzinna przerwa, szybko stało się jasne, że wszystkie najważniejsze decyzje dotyczące kształtu i losów spornego projektu zespołu KIRP już dawno zapadły. Głosowania nad poprawkami były czystą formalnością i poszły sprawnie, gdyż najbardziej kontrowersyjne zapisy skutecznie storpedowano w hotelowych kuluarach.

Nie było więc zaciętej wymiany argumentów (a właściwie żadnej debaty na forum publicznym), jakiej spodziewały się nie tylko media, ale przede wszystkim wielu delegatów. Nowy kodeks etyki radców prawnych uchwalono drugiego dnia zjazdu w ekspresowym tempie (173 głosy "za", 15 "przeciw", 19 osób wstrzymało się od głosu) i po przemówieniu prezesa KIRP Dariusza Sałajewskiego już przed godziną 12 obrady oficjalnie zamknięto.

Jeden z dobrze poinformowanych uczestników zakulisowych wydarzeń stwierdził, że wielu dziekanów izb radcowskich wręcz zażądało od szefa samorządu usunięcia z projektu najostrzej krytykowanych artykułów, nie dopuszczając nawet do jakiejkolwiek dyskusji w ich sprawie. Chodziło zwłaszcza o artykuły pozwalające na korzystanie z usług pośredników, dopuszczające success fee oraz osłabiające ochronę tajemnicy zawodowej. Wobec zdecydowanego oporu znacznej części środowiska szef samorządu ostatecznie miał wycofać się ze spornych propozycji zmian.

Jak twierdzą rozmówcy Prawnika.pl, prezes KIRP początkowo nie chciał nawet zgodzić się na możliwość zgłaszania poprawek do projektu i dopiera ostra interwencja dziekanów zmusiła go do zmiany stanowiska i finalnego kompromisu. Wyrzucenie z projektu kodeksu siedmiu najbardziej krytykowanych artykułów było więc ceną za rezygnację z forsowania projektu nowelizacji obowiązującego dokumentu, który na krótko przed warszawskim zjazdem przedstawił dziekan stołecznej OIRP Włodzimierz Chróścik.

W swoim oficjalnym wystąpieniu końcowym prezes Sałajewski wyraził ogromne zadowolenie z uchwalenia nowego kodeksu i jego kształtu. Odpowiadając na pytania dziennikarzy podkreślił, że nazywanie projektu bublem prawnym, bo takiego właśnie określenia użył mec. Chróścik w swoim przedzjazdowym liście do pozostałych dziekanów, okazało się całkowicie bezpodstawne. Z wyczuwalną satysfakcją prezes stwierdził też, że byłaby nim raczej naprędce przygotowywana nowelizacja obowiązującego kodeksu.

Zespół KRRP pod jego przewodnictwem, któremu powierzono misję „dostosowania etyki radcowskiej do wyzwań współczesności” (o czym przez ostatnie dwa lata wielokrotnie mówili czołowi działacze samorządowi), nie znalazł zatem szerokiego wsparcia dla gruntownej liberalizacji zawodowych standardów. Uchwalony dokument ma przede wszystkim znaczenie wizerunkowe, gdyż nie wprowadza żadnych przełomowych zmian w zakresie zasad wykonywania zawodu, a jedynie ujednolica i porządkuje pewne kwestie. W porównaniu z wyjściowym projektem firmowanym przez prezesa, kodeks zaakceptowany przez większość delegatów jest konserwatywny i bezpieczny. Na spotkaniu z dziennikarzami szef samorządu wyraźnie próbował zdystansować się od najbardziej kontrowersyjnych rekomendacji zespołu i marginalizować swoją rolę w jego pracach, określając ją jako czysto proceduralną. .

Oficjalnie obrady zakończyły się sukcesem, gdyż kodeks przeszedł w formie, która – w przekonaniu naszych rozmówców – nie kompromituje samorządu i nie nadweręża jego autorytetu.

Emilia Świętochowska