Zrzeszenia pracodawców zdecydowanie protestują przeciwko zmianie w kodeksie wykroczeń, zgodnie z którą policja mogłaby odstąpić od ścigania kradzieży w przypadku, gdy wartość skradzionego mienia nie przekracza 10 zł. Taką propozycję zgłosił Andrzej Seremet, prokurator generalny.
– Środowisko handlu w Polsce nie akceptuje takiej zmiany. Wyjątkowe, incydentalne zdarzenia, np. osób chorych psychicznie kradnących batonika za 1 zł, powinny być rozpatrywane indywidualnie, jako szczególny przypadek. Ale nie można czynić z tego normy. Skąd zresztą wzięła się kwota 10 zł, dlaczego nie 50? – komentuje Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu.
Mniej pracy kosztem handlu
Projekt nowelizacji kodeksu wykroczeń powstał w reakcji na sprawę upośledzonego umysłowo człowieka skazanego na areszt za kradzież batonika wartego 99 groszy (mimo że takie osoby co do zasady nie podlegają odpowiedzialności wykroczeniowej). Zgodnie z propozycją PG policja mogłaby w takich sytuacjach w ogóle nie wszczynać postępowaniu, a funkcjonariusz mógłby poprzestać na pouczeniu czy zwróceniu uwagi. Przy czym, aby to było możliwe, sprawca musiałby się przyznać do winy i zobowiązać się do naprawienia szkody, a czyn nie mógłby mieć charakteru zuchwałego. Do tego musiałby się na to zgodzić pokrzywdzony. Oprócz tego byłoby to możliwe tylko w przypadku kradzieży o charakterze incydentalnym oraz gdy przedmiot wykroczenia stanowi artykuł pierwszej potrzeby (a więc nie np. alkohol czy papierosy).
– Propozycja jest szczególnie kontrowersyjna, gdy weźmiemy pod uwagę zmiany w kodeksie wykroczeń z listopada 2013 r. Wówczas zwiększono próg, do którego kradzież jest tylko wykroczeniem, z 250 zł do 1/4 pensji minimalnej. Skutek tej zmiany jest taki, że od tamtej chwili obserwujemy większą zuchwałość złodziei. Świadczy o tym m.in. kilkunastoprocentowy wzrost wartości kradzieży – przypomina Waldemar Nowakowski.
– W zamyśle prokuratury projekt ma nie dotyczyć notorycznych złodziei – a jak to zweryfikować, skoro nie ma efektywnego systemu rejestrowania wykroczeń? Polska Izba Handlu wraz z innymi organizacjami od wielu miesięcy zabiega o jego stworzenie. To jest zmiana, która wymaga pilnej uwagi, w przeciwieństwie do kolejnych propozycji ułatwiających „pracę” złodziejom. Czy zatem będzie można codziennie rano brać ze sklepu bułki za darmo, narażając się jedynie na upomnienie? Bo przecież takie wykroczenie nie zostanie nigdzie zarejestrowane – pyta Nowakowski.
W tym samym tonie wypowiadają się przedstawiciele Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – Niepokojące jest kolejne przepoławianie czynu przepołowionego. Wprowadza się tak jakby kolejną kategorię wykroczeń, które podlegają innemu rygorowi. Autor tego pomysłu nie bierze pod uwagę interesu społecznego i poczucia bezpieczeństwa handlowców i przedsiębiorców – mówi Karol Stec z biura prawnego POHiD. – Ja rozumiem, że państwo ponosi duże koszty w związku z prowadzeniem spraw błahych, ale z drugiej strony przedsiębiorcy płacą podatki i liczą na to, że organy ścigania będą skuteczne – dodaje prawnik.
Leczenie skutków zamiast przyczyn
Krytycznie o propozycji PG wypowiadają się także karniści. – Pomysł, by zmieniać prawo w reakcji na jednostkowy przypadek, jest niedobry. Co więcej to i tak niczego nie rozwiązuje. A co gdyby ten upośledzony człowiek z Koszalina ukradł coś za 15 zł? – pyta dr Piotr Kładoczny, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Zajmujemy się skutkami, a przyczyną tego, że do więzienia trafił ktoś, kto nie powinien, jest automatyzm działania w postępowaniu o zmianę kary grzywny na karę aresztu – dodaje.
Póki co projekt trafił do Ministerstwa Sprawiedliwości. – Na obecnym etapie analizujemy go. Poprosiliśmy też Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego o opinię na ten temat – zapewnia Patrycja Loose, rzeczniczka resortu.