Kobieta, która w wyniku zaniedbań ze strony lekarzy urodziła upośledzone fizycznie i psychicznie dziecko i tym samym bezpowrotnie utraciła możliwość realizowania się w pełni w roli matki, może domagać się zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych - uznał Sąd Okręgowy w Łodzi.

B.K. w wyniku błędu popełnionego przez personel medyczny przy porodzie, urodziła chore dziecko (ten fakt został potwierdzony prawomocnym wyrokiem). Dlatego zdecydowała się pozwać Skarb Państwa na kwotę 200 tys. zł tytułem zadośćuczynienia. Jako podstawę prawną swojego roszczenia wskazała art. 23 k.c. Argumentowała, że szczególna więź rodziców z dzieckiem zasługuje na status dobra osobistego. Podkreśliła, że w wyniku zaniedbań lekarzy, za których odpowiedzialność ponosi Skarb Państwa, straciła możliwość wychowywania zdrowego dziecka i nawiązania z nim relacji matka-syn. Chłopiec dotknięty jest bowiem dziecięcym porażeniem mózgowym ze spastycznym niedowładem czterokończynowym. Nie ma z nim kontaktu słownego i jest całkowicie uzależniony od pomocy innych osób, bowiem nie jest nawet w stanie samodzielnie przewrócić się z boku na bok. Występują też u niego okresowe napady padaczki.

Skarb Państwa reprezentowany przez wojewodę w odpowiedzi na pozew wniósł o jego oddalenie. Podniósł, że żądanie kobiety nie znajduje oparcia w przepisach, bowiem to nie ona została pokrzywdzona przez lekarzy, tylko jej syn. W piśmie procesowym wskazano również, iż prawo B.K. do niezakłóconego życia rodzinnego nie zostało naruszone, bowiem o jego pogwałceniu możemy mówić tylko w sytuacji, gdy dochodzi do zerwania istniejących już więzi.

Sąd Okręgowy w Łodzi przychylił się jednak do żądań kobiety.

W jego ocenie nie ma wątpliwości, że tym samym bezprawnym działaniem, które pozbawiło chłopca prawa do normalnego życia i rozwoju, została wyrządzona szkoda także jego matce. Dodał, że błąd w sztuce medycznej, którego dopuścili się lekarze spowodował, że dobro osobiste B.K. jakim jest prawo do nawiązania normalnych więzi i relacji ze swoim dzieckiem, zostało naruszone. Jej krzywda, zdaniem sądu, ma nawet wymiar podwójny, gdyż obejmuje nie tylko współuczestniczenie w cierpieniu syna, stałą obawę o jego stan zdrowia, ale także utracone możliwości realizowania się w pełni w roli matki. Jej funkcja zawsze będzie sprowadzać się tylko do wypełniania zadań opiekuńczo - pielęgnacyjnych, bez możliwości faktycznego wychowywania swojego dziecka i wprowadzania go w świat, co stanowi istotę rodzicielstwa - podkreślił.

SO w Łodzi przypomniał, że zgodnie z treścią art. 448 k.c. sąd może przyznać temu , czyje dobro zostało naruszone, odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego. Jego wysokość, tak jak w każdym innym przypadku, powinna być adekwatna do rozmiaru doznanej krzywdy. Sąd analizując całokształt okoliczności niniejszej sprawy uznał, że rozmiar doznanej przez B.K. krzywdy jest bardzo duży i praktycznie bezterminowy. Jest ona nierozerwalnie związana ze stanem zdrowia jej syna i tylko poprawa jego sprawności mogłaby cokolwiek zmienić. Szanse na wyzdrowienie są jednak niewielkie. Mając powyższe na uwadze sąd uznał, że stosowne zadośćuczynienie powinno wynosić 100 tys. zł.

Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi sygn. akt IIC 738 /14

PS