Andrzej Seremet chce stwierdzenia niezgodności z konstytucją niektórych regulacji ustawy o ochronie przyrody (Dz.U. z 2013 r. poz. 627 ze zm.). Właśnie złożył w tej sprawie wniosek do Trybunału Konstytucyjnego.

Chodzi o unormowania, które różnicują sytuację właścicieli i użytkowników nieruchomości w zależności od tego, jakie zwierzęta dopuściły się na nich szkód. Problem polega na tym, że przepisy zabezpieczają obecnie tylko tych, którym szkody wyrządzają żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie i bobry. Tylko oni mogą dochodzić odpowiedzialności Skarbu Państwa i mają uprawnienie do współdziałania z administracją zajmującą się ochroną przyrody co do sposobów zapobiegania szkodom.
Tymczasem straty wyrządzają również inne zwierzęta, np. kormorany, jastrzębiowate, sokołowate, dzięcioły czy łasicowate. Są one objęte ochroną ścisłą lub częściową, a więc np. zakazem umyślnego zabijania, okaleczania, chwytania, transportu czy przetrzymywania. Naruszenie tych zakazów pociąga za sobą odpowiedzialność karną. A to oznacza, że właściciel lub użytkownik nieruchomości, na której zwierzęta te grasują, zostaje pozbawiony obrony przed szkodami.
Jak podkreśla Andrzej Seremet, z punktu widzenia poszkodowanych jest bez znaczenia, czy szkodę wyrządził bóbr, wydra, czy kormoran. Jego zdaniem obecna konstytucja nie daje podstaw do różnicowania ochrony własności w zależności od gatunku zwierzęcia, które zniszczyło mienie.
Prokurator generalny zarzuca art. 126 ust. 1 i 4 ustawy niekonstytucyjność. Narusza bowiem ten przepis zasadę równości wszystkich wobec prawa przez to, że własność osób, którym wyrządzane są szkody przez zwierzęta, nie podlega równej ochronie prawnej.