Właściciele aut muszą nieraz przemierzyć pół Polski, by stawić się w sądzie. Jeżdżą choć zostali obwinieni o wykroczenie, które popełnili u siebie
Postępowanie za niewskazanie / Dziennik Gazeta Prawna
Jeśli radar sfotografuje auto przekraczające prędkość, jego posiadacz dostaje pismo od straży miejskiej lub Inspekcji Transportu Drogowego. Jest w nim informowany, że w określonym miejscu i czasie kierujący samochodem popełnił wykroczenie z art. 92a k.w. Za wykroczenia odpowiada nie właściciel, lecz ten, kto faktycznie wtedy był za kierownicą. Posiadacz auta musi więc wskazać osobę, która prowadziła w tym czasie auto. Jeśli tego nie zrobi, również popełnia wykroczenie: ale już nie z art. 92a (za przekroczenie prędkości), lecz z art. 96 par. 3 (za niewskazanie). Jeśli nie zgodzi się na przyjęcie mandatu za to przewinienie, zostanie skierowany wniosek do sądu o jego ukaranie. Pytanie – do którego sądu?

Na dwoje organy wróżą

Inspekcja Transportu Drogowego kieruje takie sprawy do sądów właściwych ze względu na miejsce zamieszkania obwinionego – posiadacza pojazdu; a straże miejskie – do sądów z okręgów, w których mają siedzibę. To powoduje, że jeśli kierowca został sfotografowany przez fotoradar, jadąc na wakacje, to będzie musiał przemierzyć pół Polski, by stanąć przed sądem. Owszem, jeśli nie zostanie przez sąd wezwany, to nie musi uczestniczyć osobiście w rozprawie. Jednak często jest to w jego interesie. Straże miejskie rzadko – a ITD wcale – dołączają zdjęcia dokumentujące moment wykroczenia. A jeśli z pojazdu korzysta więcej niż jedna osoba, to czasem bez zdjęcia trudno wskazać, kto prowadził.
Dlaczego w przypadku obwinienia o ten sam czyn, z art. 96 par. 3, właściwość miejscowa sądu jest ustalana w dwojaki sposób? Przy ustalaniu właściwości miejscowej sądu kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia odsyła do przepisów kodeksu postępowania karnego. Art. 31 k.p.k. stanowi zaś, że miejscowo właściwy do rozpoznania sprawy jest sąd, w którego okręgu popełniono przestępstwo. – Przepis art. 96 par. 3 opisuje wykroczenie formalne, bezskutkowe. Czyli miejscem jego popełnienia jest adres, pod który została wysłana korespondencja z żądaniem wskazania, komu właściciel użyczył auto. Straże miejskie powinny więc kierować wnioski o ukaranie z tego przepisu do sądów właściwych ze względu na miejsce zamieszkania właściciela pojazdu – uważa adw. Zbigniew Krüger z kancelarii Krüger & Partnerzy.
Tego samego zdania jest prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego.
– Czym innym jest przekroczenie prędkości, a czym innym niewskazanie kierującego. W tym drugim przypadku miejscem popełnienia czynu jest adres właściciela pojazdu – nie ma wątpliwości ekspert.
Taką formułę przyjęto w ITD. Choć w dużej mierze wynika to z pragmatyki: wszystkie fotoradary należące do tej służby obsługuje Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, a sprawy prowadzi Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
– Gdyby przyjąć, że wnioski o ukaranie właścicieli pojazdów mają być kierowane do sądu właściwego ze względu na adres organu, to okazałoby się, że inspekcja kierowałaby kilkaset takich spraw do jednego sądu na warszawskim Mokotowie. To sparaliżowałoby jego pracę – mówi Adam Jasiński, prawnik specjalizujący się w prawie drogowym.

Dlaczego straże miejskie robią inaczej?

– Sprawa nie jest tak jednoznaczna, bowiem miejscem popełnienia czynu zabronionego jest miejsce, w którym sprawca działał lub zaniechał działania, do którego był zobowiązany, albo gdzie skutek nastąpił lub miał nastąpić. Może to być miejsce, do którego została wysłana korespondencja z żądaniem wskazania kierującego, ale możliwa jest też interpretacja przeciwna: miejsce, z którego korespondencja została nadana – mówi sędzia Andrzej Skowron ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Dlatego jego zdaniem nie można powiedzieć, że w ten sposób straże miejskie łamią prawo. Sędzia zwraca też uwagę na inne konsekwencje wynikające z niejednorodnej praktyki organów.
– Dualizm w poglądach jest nie tylko niekorzystny dla posiadaczy pojazdów, a korzystny dla organów państwa, lecz także narusza jedną z dość istotnych zasad – stałości kompetencji organu, który powinien orzekać w danej sprawie. Obywatel powinien wiedzieć, który organ ma rozpoznawać jego sprawę – zauważa sędzia Skowron.
Szybko i pobieżnie
Co ma zrobić obwiniony właściciel pojazdu, który – by móc zrealizować prawo do obrony – zmuszony jest jechać do sądu na drugi koniec kraju? Eksperci radzą, by w takich przypadkach, ze względu na dużą odległość, zwracać się z prośbą o przekazanie sprawy do sądu w pobliżu jego miejsca zamieszkania. Zdaniem prof. Stefańskiego sądy mogą to zrobić z urzędu, widząc, że sprawa powinna być rozpoznana przez inną jednostkę.
– Kłopot polega na tym, że takich spraw jest dużo, rozpoznaje się je masowo, a przez to pobieżnie. Czytając na szybko akta sprawy, które rozpoczynają się od tego, że „w związku z popełnieniem wykroczenia z art. 92a k.w. w miejscowości w miejscowości X”, sądy uznają, że wszystko się zgadza. Tymczasem sprawa dotyczy innego czynu, który jest tylko konsekwencją tego, że samochód został tam sfotografowany przez fotoradar – ocenia ekspert.