Bezpłatny dostęp do porad prawnych na poziomie lokalnym to zapowiedź z expose Kopacz w części odnoszącej się do wymiaru sprawiedliwości. Powiedziała, że system będzie tworzony na wzór amerykański, w oparciu o samorząd terytorialny i w porozumieniu z organizacjami pozarządowymi.

"Będziemy chcieli stworzyć ten system w oparciu o samorządy, czyli tam, gdzie jest wiedza o lokalnych potrzebach i kompetencje do rozwiązywania problemów" - podkreślił Grabarczyk w rozmowie z PAP. Dodał, że chodzi o przedsądową pomoc prawną dla obywateli, której koszty będą pokrywać samorządy.

Jak mówił, prace nad systemem będą rozpoczęte w porozumieniu z nowo wybranymi w listopadowych wyborach organami samorządu terytorialnego. "To z nimi wypracujemy optymalne rozwiązania. W dyskusjach ustalony zostanie zakres tej pomocy oraz to, kto miałby ją świadczyć - czy tylko przedstawiciele korporacji prawniczych, czy także prawnicy bez aplikacji" - dodał minister.

W ocenie Grabarczyka po otwarciu dostępu do zawodów prawniczych jest dziś duża grupa adwokatów i radców prawnych, są też prawnicy bez aplikacji. "Wszyscy powinni móc odnaleźć się na rynku usług prawnych" - uważa minister.

Zapewnienie ubogim prawa do sądu to wymóg europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności oraz Karty Praw Unii Europejskiej i standardów polskiej konstytucji. Od dłuższego czasu unijne instytucje wytykają Polsce, że nie oferuje swym najuboższym obywatelom darmowego dostępu do prawnika.

Polska realizuje tu plan minimum - oskarżeni w poważnych sprawach karnych mogą liczyć na ustanowienie przez sąd obrońcy z urzędu. Pełnomocnik z urzędu przysługuje też osobom niezamożnym lub nieporadnym w sprawach cywilnych. Nieuregulowana pozostaje zaś kwestia pozaprocesowej pomocy prawnej dla osób ubogich co do porad prawnych w sprawach, które nie muszą nawet trafić do sądu - np. pisanie opinii prawnych lub pism do urzędów.

W poprzednich latach było kilka prób uregulowania kwestii w ustawie o nieodpłatnej pomocy prawnej, zwanej "prawem ubogich". Próby podejmowano w latach 90. i później. Najbliżej był rząd Marka Belki, kiedy ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas przygotował projekt utworzenia w miastach wojewódzkich biur pomocy prawnej. Projekt pozostał na papierze, bo zarzucono mu, że był zbyt kosztowny w realizacji i faworyzujący korporacje prawnicze. Do pomysłu powróciły kolejne rządy, zmieniając nieco ogólne zasady. Blisko przyjęcia projektu było, gdy ministrem sprawiedliwości był Krzysztof Kwiatkowski. Wtedy na przeszkodzie stanął kryzys finansowy.

W maju br. Kancelaria Prezydenta ujawniła "Zieloną Księgę" o kwestii dostępu do nieodpłatnej pozasądowej pomocy prawnej dla potrzebujących. W jej rekomendacjach podkreślono, że system pomocy prawnej należy budować stopniowo i że powinien on funkcjonować na poziomie powiatów, które zostałyby w tym celu wyposażone w "odpowiednie środki budżetowe". W Księdze stwierdzono m.in., że mimo kilkukrotnych obietnic Ministerstwo Sprawiedliwości nie przedstawiło oficjalnie projektu o pomocy prawnej. Dodano, że w styczniu 2013 r. ówczesny minister poinformował, że prace "nie będą przez obecny rząd prowadzone, a opieka prawna dla obywateli zwiększy się w związku z pracami deregulacyjnymi i wzrostem liczby prawników".

"Konkretnego projektu nie przygotowano z powodu ograniczeń budżetowych; prace zawieszono" - informowało w maju MS. Dodano, że nowelizacja kodeksu postępowania karnego daje każdemu oskarżonemu - bez względu na status majątkowy - prawo do wystąpienia do sądu o przyznanie opłacanego przez państwo obrońcy z urzędu (dziś trzeba to uzasadnić złą sytuacją materialną).