Jeansy, bluza z kapturem czy dres u oskarżonego świadczą o lekceważeniu wymiaru sprawiedliwości. Choć nie przełożą się na skazanie niewinnego, to jednak mogą wpłynąć na ocenę prognozy kryminogennej.

Jak cię widzą, tak cię piszą. Także w sądzie. Choć widok stron postępowań na korytarzach sądowych w jeansach, adidasach czy krótkich spódniczkach nikogo dziś już nie dziwi, wiadomo, że biała koszula i długie spodnie wpływają na ogólne wrażenie i odbiór strony przez sąd.

Ale czy to rolą adwokata jest instruowanie klienta, jak ma się ubrać? - Co do zasady, nie. W niektórych jednak sprawach, np. tych dotyczących kontaktów z dzieckiem czy władzy rodzicielskiej - jeśli jest taka potrzeba - nie zaszkodzi przypomnieć klientowi o tym, żeby wyglądał schludnie. Chodzi zatem nie tylko o ubiór, ale i o higienę. Bywają także takie sytuacje, że np. znając preferencje stylizacyjne klientki, wydaje się wskazane zwrócić uwagę, żeby makijaż tym razem nie był zbyt intensywny a strój inny niż na dyskotekę. Wrażenia sądu w tym zakresie nie mogą mieć istotnego znaczenia, jakkolwiek czasem strój, a także sposób odpowiadania na pytania sądu, zachowanie klienta, mogą jakoś korespondować z oceną sądu co do wiarygodności osoby a w konsekwencji jej zeznań – uważa adwokat Bartłomiej Witucki.

Adwokat Katarzyna Korman, która prowadzi sprawy rodzinne wskazuje, że tylko raz miała taką sytuację, że zwróciła klientowi uwagę na strój. Poza tym nie miała większych zastrzeżeń, co do sposobu ubioru swoich klientów. - Ta moja jedna sprawa, w której ingerowałam w wygląd klienta, była sprawą karną. Zwróciłam klientowi uwagę, by ubrał się tak, aby zakryć tatuaże – wspomina. Dodaje, że to była sprawa z urzędu, a takim przypadku często klienci nie są zainteresowani kontaktem z adwokatem przed rozprawą, albo są doprowadzani z aresztu, a to uniemożliwia współpracę w tym zakresie.

Mec. Witucki zaznacza, że adwokat powinien przede wszystkim poinformować klienta, w szczególności jeśli ten będzie pierwszy raz w sądzie, o tym, jak rozprawa przebiega. Powinien więc wyjaśnić mu, jakie pytania sąd zadaje na początku, a także opowiedzieć o podstawowych zasadach panujących na sali sądowej, tzn. jak zwracać się do sądu, kiedy koniecznie wstawać, jak odpowiadać na pytania sądu i kiedy zabierać głos. Należy także uprzedzić - jeśli przebieg rozprawy jest protokołowany przez protokolanta - aby używać zdań krótkich i robić odpowiednie przerwy pomiędzy kolejnymi częściami wypowiedzi.

- W tym wszystkim nie wydaje mi się zatem, aby ubiór miał jakieś istotne znaczenie, jakkolwiek schludność i umiarkowana elegancja nigdy nikomu nie zaszkodzi. Czasem zatem życzliwa uwaga adwokata w tym zakresie nie będzie nie na miejscu. Jeśli natomiast chodzi o drobiazgowe stylizacje, to z pewnością adwokat nie powinien w żaden sposób uczestniczyć w zabiegach, które miałyby wywołać fałszywe wrażenia czy wprowadzać sąd w błąd – wskazuje mec. Witucki. Jego zdaniem to nie licuje z godnością zawodu adwokata.

Sędziowie są jednak zdania, że choć ubiór nie ma zasadniczego wpływu na proces, to jednak stosowny strój uczestnika postępowania w sądzie świadczy o jego kulturze oraz szacunku do instytucji, przed którą występuje. - Sąd, przed którym występuje strona, orzeka w imieniu państwa, stąd też uważam, że ubiór powinien być odzwierciedleniem naszego do niego stosunku. Oskarżony, który jest zadbany, czysty, ubrany w długie spodnie, półbuty, elegancką koszulę czy nawet w garnitur, siłą rzeczy wywiera na sądzie lepsze wrażenie – mówi sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Dodaje, że oczywiście ubiór w najmniejszym stopniu nie przekłada się na orzecznictwo, ale sędzia, widząc osobę znającą zasady savoir-vivre, niewątpliwie zauważy stosunek strony do wymiaru sprawiedliwości. Z kolei włożenie jeansów, bluzy z kapturem czy dresu, uzna za objaw lekceważenia.

- Jeżeli do tego dołączy się podobną formę wypowiedzi na pytania sądu, może to wzbudzać u sędziego poczucie negatywnego stosunku strony do przepisów prawa, a tym samym potencjalnie przełożyć się na prognozę kryminogenną – tłumaczy sędzia Puchalski.