Były milionowe utargi, a teraz będzie ciąganie po sądach. Sopot pozywa słynny klub go-go o ochronę dóbr osobistych. Ciężko będzie jednak udowodnić, że wszystko co złe to Cocomo.

Skąpo odziane kobiety i drogi alkohol kojarzą się ostatnio z jednym – Cocomo. Okazuje się jednak – zdaniem sopockiego magistratu – że to wyjątkowo złe skojarzenie, które może wręcz zburzyć nieskazitelny wizerunek miasta. Czego nie zrobił więc szalony rajdowiec jeżdżący po Monciaku i taranujący swoim autem ludzi, dokonało rozkoszne Cocomo.

Dlatego też władze tego miasta pozwały spółkę prowadzącą klub go-go, twierdząc, że naruszyła dobra osobiste Sopotu. Jak tłumaczył portalowi tvn24.pl adwokat Roman Nowosielski, reprezentujący miasto, turyści zaczynają wybierać inne miejsca wypoczynku. A ten fakt powiązano właśnie z działalnością budzącego kontrowersje lokalu. Na portalu krakow.gazeta.pl można też przeczytać, że „Władze Krakowa zastanawiają się, czy nie dołączyć do pozwu Sopotu przeciwko Eventowi. Miasto uważa, że sieć nocnych klubów niecnymi praktykami źle wpływa na jego wizerunek”.

Czy więc miastu uda się puścić z torbami właściciela klubów? Łatwo nie będzie.

- Przecież miasto wyraziło zgodę na działalność klubu – dziwi się adwokat Katarzyna Korman. I dodaje, że refleksje o konsekwencjach działalności takiego klubu urzędnicy powinni przewidzieć na początku.

Poza tym jej zdaniem pozwy są przedwczesne. - Miasto powinno poczekać na wyniki postępowań prokuratorskich, które toczą się w sprawach związanych z działalnością Cocomo – zwraca uwagę mec. Korman.

A te są umarzane. Prawnicy mają więc mieszane uczucia, czy akurat pozew o ochronę dóbr osobistych to dobra broń przeciwko rzekomo niszczącemu dobre imię miasta przybytkowi. - Informacje o treści złożonego pozwu znam tylko z doniesień prasowych. To interesująca i niekonwencjonalna strategia pełnomocników miasta. Z całą pewnością jednostki samorządu terytorialnego mogą się domagać ochrony dóbr osobistych. Takie dobra przysługują nie tylko osobom fizycznym, ale także prawnym. Dobre imię miasta podlega takiej ochronie – mówi radca prawny Michał Paprocki, wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy.

- Koncepcja, aby za pomocą prawa cywilnego korygować niedostatki prawa administracyjnego i karnego wydaje się nietypowa. Znane z doniesień mediów żądanie zdaje się sprowadzać do tego, aby pozwany działał zgodnie z prawem i dobrymi obyczajami. Jest to dość oryginalny problem prawny i ciekaw jestem jakie będzie rozstrzygnięcie sądu – mówi z kolei sędzia Bartłomiej Przymusiński, prezes Oddziału w Poznaniu Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

Ocena tego, czy dane dobro osobiste zostało naruszone dokona właściwy sąd okręgowy. Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. Może również żądać usunięcia skutków naruszenia, zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny oraz naprawienia szkody majątkowej.

Jednak czy legalnie działający przedsiębiorca, a więc w tym przypadku klub ze striptizem przy ul. Bohaterów Monte Cassino, może naruszać dobre imię miasta?

- To wszystko zależy od przedstawionego materiału dowodowego. Wykazanie tego nie będzie łatwe. Pamiętajmy, że sopocki deptak wieczorem tętni życiem, słynie z imprez w klubach, restauracjach i barach. Nie do końca przekonuje mnie argument, że ulica Bohaterów Monte Cassino jest często odwiedzana przez rodziny z małymi dziećmi. Miasto, które stawia na rozrywkę musi zakładać, że obok zwykłej zabawy będą pojawiały się nadużycia i musi sobie umieć z nimi radzić – uważa mec. Paprocki.

No a jak traktować zarzut zawyżonych cel alkoholu w Cocomo?

- Przecież kilka metrów dalej od klubu za steka z wołowiny płaci się drożej niż w Warszawie na Rynku Starego Miasta. To precedensowa sprawa. Nie może jednak umykać, że miasto dysponuje uprawnieniami, które pozwalają zapobiegać naruszaniu prawa – odpowiada mec. Paprocki.

Przyznaje jednak, że złożony pozew to doskonałe zwrócenie uwagi na istniejący problem. Przesłuchiwani świadkowie, koncentracja materiału dowodowego, jawność. To wszystko może być zręcznym lekarstwem na opieszałość właściwych organów.

- Wbrew pierwszemu wrażeniu, to nie jest reklama dla tego klubu – podkreśla mec. Paprocki.

Dr Tomasz Niedziński, radca prawny z kancelarii Tomasz Niedziński i Wspólnicy zwraca uwagę, że postępowanie o ochronę dóbr osobistych generalnie jest trudnym postępowaniem pod względem dowodzenia zasadności swojego roszczenia. Tym bardziej, w tym przypadku, czyli wykazywanie jakiego rodzaju dobra osobiste miasta zostały naruszone i jakie bezprawne działanie klubu naruszyło te dobra osobiste.

- Pozew o ochronę dóbr osobistych nie wyeliminuje jednak klubu z miasta. Może jedynie doprowadzić do sytuacji, że klub zaprzestanie określonych działań.

Jak więc pozbyć się go z mapy miasta? - Właściwszą drogą byłoby skorzystanie z drogi administracyjnej poprzez np. cofnięcie koncesji na sprzedaż alkoholu. Taka sytuacja spowodowałaby radykalne ograniczenie prowadzenia działalności gospodarczej i osiągania zysków przez klub – wskazuje mec. Niedziński.

Zapytany, czy jednak pozew skierowany przez miasto nie wzbudzi niechęci innych przedsiębiorców do lokowania swoich interesów w danym miejscu, odpowiada, że nie widzi takiego zagrożenia.

- W dużej mierze znaczenie ma rodzaj prowadzonej działalności gospodarczej przez danego przedsiębiorcę i sposób jej prowadzenia. Ten klub ma powszechną negatywną opinię jeśli chodzi o sposób prowadzenia swojej działalności i osiągania zysków, więc brak akceptacji ze strony miasta dla tego lokalu nie powinien zrazić innych przedsiębiorców do miasta i inwestowania w nim – uważa mec. Niedziński.