Nie działam dla poklasku. Po prostu oceniam pomysły Ministerstwa Sprawiedliwości – przekonuje prokurator generalny Andrzej Seremet.
Ewa Ivanova: Gra pan w szachy?
Andrzej Seremet, prokurator generalny: Nie. Żałuję, że się nie nauczyłem. A teraz nie mam na to czasu.
EI: Pytam nie bez powodu. Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości, powiedział mi, że on siada z wami do partii szachów, a wy w Prokuraturze Generalnej gracie w warcaby...
AS: Nie dam się sprowokować (śmiech).
EI: Chce pan powiedzieć, że nie ma konfliktu między ministerstwem a PG?
AS: Jest różnica zdań i to w wielu kwestiach.
EI: Żartuje pan czy zaklina rzeczywistość?
AS: Ani jedno, ani drugie. Jeśli NIK kogoś krytykuje, nie jest to postrzegane w kategoriach konfliktu. Taka rola tej instytucji. Z PG jest podobnie.
EI: Ale pan otwarcie kontestuje reformy Ministerstwa Sprawiedliwości.
AS: Niektóre pomysły mi się nie podobają, bo mam inne zdanie. Nie jestem hipokrytą i nie ulegam oczekiwaniom. Nie mogę być jak uczeń Gałkiewicz, od którego nauczyciel oczekuje zachwytów nad Słowackim, chociaż ten go nie zachwyca. Byłoby niedobrze, gdyby instytucje państwowe w imię błędnie pojmowanej uprzejmości czyniły sobie ukłony. Różnimy się racjami i argumentami. To normalne w demokratycznym państwie.
EI: Ale was wszystko dzieli.
AS: To nieprawda.
EI: To chociaż jedna kwestia, w której ministerstwo i PG mają podobne zdanie.
AS: Jest ich kilka. Choćby uregulowanie zasad ochrony świadka. Tego zwykłego, nie koronnego, a to przecież jeden z priorytetów resortu. Minister zaaprobował też niemal w całości mój projekt reformy sądownictwa dyscyplinarnego prokuratorów.
EI: Ale dzielą was kwestie zasadnicze, choćby reforma procedury karnej i prokuratury. I najważniejsze: diagnoza problemów prokuratury. Ministerstwo nie zostawiło suchej nitki na pana sprawozdaniu za ubiegły rok.
AS: To efekt odmiennej filozofii. Minister sprawiedliwości inaczej patrzy na prokuraturę i jej zadania.
EI: Co najbardziej zabolało?
AS: To, że minister bez głębszej refleksji kolejny rok z rzędu krytykuje mnie za nieprawidłową politykę kadrową. Konkluzja jest taka: prokuratury rejonowe są nadmiernie obciążone, bo 99,5 proc. spraw jest rozpoznawanych na ich poziomie. Pada sugestia, że jednostki wyższe mają mniej pracy. Solą w oku są szczególnie etaty w wydziałach organizacyjnych i nadzoru.
EI: A to nieprawda?
AS: A prawda? Mam wrażenie, że to wizja zbieżna z poglądami niektórych organizacji działających wewnątrz prokuratury.
EI: Zbieżna także z poglądami szeregowych prokuratorów.
AS: Twierdzenie, że głos związku zawodowego to głos środowiska prokuratorskiego, jest pewnym nadużyciem.
EI: Jak to?
AS: Organizacja związkowa to kilka procent prokuratorów. Czy taki głos może być reprezentatywny? A przypomnę, że prokuratorów jest ponad 6 tys. Podobnie jak głos pewnego stowarzyszenia prokuratorów, które często cytujecie w DGP. To dziwna organizacja, owiana tajemnicą. Nawet nie można się dowiedzieć, ilu liczy członków.
EI: Właśnie zdobywa pan kolejne punkty poparcia wśród podwładnych...
AS: Nie działam dla poklasku. Wypowiadam się szczerze i bez kunktatorstwa.
(...)
EI: Nie czuje się pan osamotniony?
AS: Ustrojowo tak.
EI: Pana relacje z KRP nie są najcieplejsze. Z Ministerstwem Sprawiedliwości jeszcze gorzej. Związkowy z prokuratury i stowarzyszenia też pana nie popierają. Kto stoi za Andrzejem Seremetem?
AS: Jeśli ma pani na myśli, kto mną steruje, to nikt.
EI: Nie o to chodzi. Praktycznie nikt pana nie popiera.
AS: Ta samotność to wynik kontekstu ustrojowego. W takiej samej sytuacji znajduje się minister sprawiedliwości. W wielu kwestiach innego zdania są sędziowie, ciągle czytam kontestujące stanowiska sędziowskich stowarzyszeń czy Krajowej Rady Sądownictwa. Rzecz w tym, że decyzje i projekty prokuratora generalnego czy ministra sprawiedliwości z natury nie mogą budzić powszechnej aprobaty. Nie wyobrażam sobie też związku zawodowego, który ma identyczne stanowisko jak dyrekcja zakładu pracy. Jeżeli np. KRP wnioskuje do mnie o awans prokuratora, a ja uważam, że to nie jest najtrafniejszy wybór, odmawiam.
EI: Ale nie chodzi o takie drobne różnice. Chodzi o fundamentalnie inną wizję prokuratury.
AS: Nie wiem, jaką wizję ma KRP. Ale na pewno moja różni się od tej, którą prezentuje jej przewodniczący Edward Zalewski, który konkurował ze mną o urząd prokuratora generalnego. Moja wizja wygrała.
EI: Nie szuka pan sojuszników nawet w środowisku prokuratorskim?
AS: Ależ bardzo wielu prokuratorów myśli podobnie jak ja. Proszę się wsłuchać w ich głosy w dyskusji nad reformą modelu procedury karnej. Moja opinia o projekcie regulaminu została oparta niemal w całości na ocenie środowiska. Natomiast nie jestem i nie będę zakładnikiem środowiska. Środowisko słyszy ode mnie surowe uwagi, gdy na to zasługuje. Ale jeśli wiem, że prokurator popełnił błąd czy zrobił głupstwo, to go nie bronię. Wyciągam konsekwencje. Jak w przypadku swastyk oraz Amber Gold czy ostatnio w sprawie Sikorskiego. Ale gdy widzę, że prokurator niesłusznie dostaje baty, to go bronię. Jak przy sprawie interwencji w redakcji „Wprost”, jak w sprawie Blidy czy posła Burego. Rozumie pani?
EI: Staram się.
AS: To też jest odpowiedź na pytanie, dlaczego Seremet jest sam.
(...)
EI: Zaczął już pan pakować swoje biurko?
AS: Pakuję się, jak wyjeżdżam do domu na weekend. Ale rozumiem, że chodzi o takie pakowanie na zawsze?
EI: Tak.
AS: Jedynym rozwiązaniem, które mogłoby mnie do tego zmusić, byłaby procedura impeachment kończąca się głosowaniem w Sejmie. A do tego chyba daleko.
(...)
EI: A dlaczego bojkotuje pan reformę k.p.k., którą wprowadza rząd.
AS: Daruje pani. Krytycznej opinii, do której mam prawo, nie można nazwać bojkotem.
EI: Jak będzie kontradyktoryjny proces, ma być szybciej, sprawiedliwiej i taniej.
AS: Ale sami twórcy w to nie wierzą. Nie przedstawiają żadnych dowodów na to, że zostaną osiągnięte takie cele. Pani wierzy, że sprawiedliwiej będzie, jak nam podskoczy liczba uniewinnień z 1,8 do 40 proc.?
EI: A dziś jest sprawiedliwie? Może ci ludzie zasługują na uniewinnienie, a siedzą za kratkami. Tak powiedzieliby adwokaci.
AS: Może w takim razie zapyta pani sędziów. Bo w ten sposób deprecjonuje pani ich pracę.
EI: Pytam pana. Jest pan sędzią z zawodu. Karnistą.
AS: Adwokaci zachwycają się kontradyktoryjnością. Uważają, że są świetni i na salach rozpraw rozjeżdżają prokuratorów.
EI: A tak nie jest?
AS: Byłem przez 23 lata sędzią. Widziałem bardzo wiele nieudanych wystąpień prokuratorów, ale też niewiele mniej nieporadnych adwokatów.
EI: A widział pan prokuratorów, którzy śpią na sprawach? Bo ja miałam okazję.
AS: Zdarzali się też tacy, co czytali książki. Ale też pamiętam adwokatów, którzy niemal na każde pytanie odpowiadali jedno: do uznania sądu. Bo nie mieli pojęcia o sprawie. Albo wnosili o dopuszczenie dowodów niekorzystnych dla ich klientów.
(...)
Cały wywiad czytaj na gazetaprawna.pl.