Mimo że korespondencja mailowa oraz rozmowy telefoniczne między więźniami i ich prawnikami teoretycznie są objęte tajemnicą zawodową, to coraz częściej amerykańscy śledczy łamią tę zasadę, a sądy dopuszczają zdobyte dzięki elektronicznym podsłuchom dowody.

Pod koniec lipca sąd federalny na Brooklynie orzekł, że czytanie treści maili, które więzień przesyła swojemu pełnomocnikowi, nie stanowi nieuzasadnionej ingerencji w prawo oskarżonego do zasięgnięcia pomocy prawnej. Decyzja dotyczyła bossa rodziny mafijnej Bonanno Thomasa DiFiore oczekującego w więzieniu na proces w sprawie zarzucanych mu licznych wymuszeń. Jeszcze w czerwcu prokuratura otwarcie poinformowała mężczyznę, że zamierza przeglądać wiadomości, które przesyła do swojego prawnika przez więzienny system informatyczny Trulincs. Steve Zissou, obrońca DiFiore, zaskarżył decyzję federalnych śledczych, przekonując, że elektroniczne podsłuchy są w tym przypadku niekonstytucyjne. Sędzia Allyne Ross uznała jednak, że oskarżony mógł skorzystać z innych dostępnych sposobów poufnej komunikacji ze swoim prawnikiem, dlatego czytanie jego maili nie naruszyło przysługującego mu prawa do pomocy prawnej. W uzasadnieniu swojej decyzji zgodziła się z argumentami prokuratury, która wskazywała, że aby skorzystać z więziennego systemu poczty internetowej, osadzeni muszą wyrazić zgodę na jej monitoring. Jak donosił niedawno dziennik „New York Times”, śledczy z Brooklynu planują teraz przeglądać skrzynki mailowe w niemal każdej sprawie. Przed wprowadzeniem cięć budżetowych brooklyńska prokuratura była jedną z kilku takich urzędów, które zatrudniały specjalne zespoły filtrujące więzienne maile.

To nie pierwsza zresztą sprawa, w której sąd federalny odmówił więźniowi prawa do prywatności korespondencji. Dla przykładu, w 2009 r. administracja rządowa powołała się na informacje uzyskane dzięki monitoringowi poczty elektronicznej, aby zbudować akt oskarżenia przeciwko szefowi firmy produkującej suplementy diety, podejrzanego o sprzedaż podrobionych leków na receptę w Internecie. Chociaż jego prawnicy dowodzili, że federalne regulacje pozwalają uznać wiadomości mailowe wysyłane z więzienia za korespondencję poufną, a poczta elektroniczna nie powinna być traktowana inaczej niż poczta tradycyjna, to sąd w Atlancie był innego zdania. Swoje stanowisko oparł na założeniu, że akceptując pojawiającą się na ekranie komputera informację, że komunikacja elektroniczna jest monitorowana, więźniowie nie mogli oczekiwać prywatności.

Co innego stwierdziła z kolei sędzia z Brooklynu Dora L. Irizarry, która orzekała w sprawie chirurga Syeda Imrana Ahmeda, oskarżonego o oszustwa w systemie opieki zdrowotnej. Podobnie jak w sprawie DiFiore, prokuratura poinformowała pełnomocników obwinionego lekarza, że zamierza czytać ich korespondencję mailową z klientem, gdyż nie jest ona objęta tajemnicą zawodową. Rozpatrując skargę na to oświadczenie, sędzia Irizarry jednoznacznie zakazała przeglądania maili wymienianych między prawnikami a więźniem.

Adwokaci, którzy ostro krytykują praktykę naruszania tajemnicy korespondencji mailowej w więzieniach, zwracają uwagę, że skrzynki mailowe osadzonych często zawierają dane na temat strategii obrony, a nawet obciążające oskarżonego dowody, ujawnione w tajemnicy pełnomocnikowi. Przechwycenie tych informacji przez prokuraturę jest zatem równoznaczne z przyznaniem jej nieuczciwej przewagi w sądzie.