Najbardziej irytujemy się, kiedy inni kierowcy wyprzedzają w niebezpieczny sposób, wymuszają pierwszeństwo, zajeżdżają drogę, przekraczają prędkość, a także zapominają o kierunkowskazach
Marek Działoszyński gen., komendant główny policji / Dziennik Gazeta Prawna
Ilu z nas irytują przykłady braku kultury na drodze, sprawdził dla Dziennika Gazety Prawnej PBS. Okazuje się, że chamstwo za kółkiem nie jest nam obojętne. Liczba respondentów, których oburzały podane przez nas przykłady złych zachowań, waha się od jednej czwartej do połowy.
Najwięcej, bo aż połowę wskazań, uzyskało niebezpieczne wyprzedzanie i wymuszanie pierwszeństwa. Umiarkowanie tolerancyjni jesteśmy natomiast względem przyspieszania na żółtym świetle i zbyt wolnego ruszania. Zdaniem dr Marty Stasiły-Sieradzkiej, psychologa transportu z Uniwersytetu Śląskiego, to dlatego, że w braku kultury na drodze najbardziej irytują nas te zachowania, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla naszego życia. – Stawanie na miejscu dla niepełnosprawnych traktujemy z przymrużeniem oka. Są to zachowania naganne, lecz mniej istotne z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa – uważa psycholog.
Względnie niewielką liczbę wskazań otrzymało zajmowanie więcej niż jednego miejsca parkingowego oraz stawanie auta na miejscu dla niepełnosprawnych. Takie zachowanie irytuje odpowiednio 34 i 28 proc. respondentów. Jest to tym bardziej zaskakujące, gdyż jest to jeden z najczęstszych przykładów (prawie 4,5 tys. przypadków w 2013 r. w całym kraju) braku kultury uwzględnionych w policyjnych statystykach. Niewielkie poruszenie budzi też blokowanie lewego pasa zbyt wolną jazdą.
W odbiorze drogowego braku kultury zachodzi różnica między paniami a panami, przy czym chamstwo bardziej przeszkadza panom. Za równie irytujące respondenci obu płci uznali jedynie przekraczanie prędkości (44 proc. wskazań). Zaś w przypadku jazdy bez kierunkowskazów różnica sięga aż 15 pkt. proc. na korzyść panów. Zdaniem Adama Kornackiego z TVN Turbo jest to wynik tego, że kobiety za kółkiem są bardziej zdecydowane. – Wyjeżdżając na drogę, chcą dojechać bez przygód z punktu A do B. Mężczyźni lubią pokombinować. Stąd więcej okazji do nerwów – mówi dziennikarz.
Charakterystyczne są także różnice w liczbie wskazań między osobami jeżdżącymi samochodem a tymi, które są wożone lub korzystają z innych środków transportu. Na powyższej grafice widać wyraźnie, że kierowcy są znacznie bardziej wyczuleni na chamstwo niż osoby obserwujące sytuację np. zza szyby autobusu. Różnica chociażby w przypadku braku życzliwości przy włączaniu się do ruchu wynosi 12 pkt proc.
Być może niskie wskazania niektórych zachowań biorą się z cichego przyzwolenia na nie. Zdaniem Macieja Wrońskiego, członka zarządu Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego, widać to nawet w życiu publicznym, gdzie chełpienie się zbyt szybką jazdą nie jest niczym nagannym. – Celebryci często chwalą się płaconymi mandatami. Na Zachodzie byłoby to nie do pomyślenia – twierdzi Wroński.
Tylko jedna dziesiąta badanych twierdzi, że na polskich drogach nie drażni ich nic. Wśród kierowców odestek ten spada do zaledwie 3 proc.
OPINIA
Wyniki ankiety dowodzą, że irytujące zachowania na drodze, takie jak niebezpieczne wyprzedzanie, biorą się z mylnego poczucia niektórych kierowców, że samochody służą do ścigania się, a nie do przemieszczania.
Dlatego staramy się dyscyplinować kierowców. W każdym województwie powołałem zespoły ds. zwalczania piractwa drogowego, w którego skład wchodzą m.in. funkcjonariusze wydziału ruchu drogowego oraz kryminalnego. Uważniej przyglądamy się też tym kierowcom, którzy notorycznie naruszają przepisy ruchu drogowego.
W kwietniu tego roku wydałem polecenie, by w przypadku drastycznych naruszeń przepisów policjanci nie kończyli postępowania mandatem, ale od razu kierowali wnioski do sądu o ukaranie lub okresowe cofnięcie uprawnień. Dzięki temu do 23 sierpnia policjanci skierowali ponad 6,3 tys. wniosków do sądu, co w ponad 46 proc. przypadków skutkowało potem sądowymi zakazami.
Zaskakujące jest przy tym to, że nasi kierowcy w krajach europejskich jeżdżą zgodnie z przepisami, a w Polsce dopada ich nieraz ułańska fantazja. Być może to efekt tego, że mamy coraz lepsze auta i drogi. Ale to i tak nie usprawiedliwia takich zachowań. Pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego.