Rola wierzycieli została sprowadzona do prawa głosu nad układem. W dodatku w projekcie zamieszczono niebezpieczny przepis umożliwiający głosowanie, mimo że prawie połowa zainteresowanych nie była prawidłowo zawiadomiona - mówi w wywiadzie dla DGP prof. Feliks Zedler, który pracuje na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, od 1996 r. w ramach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego zajmuje się prawem upadłościowym, jest współautorem obowiązującej ustawy – Prawo upadłościowe i naprawcze.

Jaka jest ogólna ocena Pana Profesora projektu ustawy – Prawo restrukturyzacyjne?

Mówiąc najkrócej, moja ocena tego projektu (dalej – Projekt) jest zdecydowanie negatywna. Przede wszystkim z powodu wadliwie skonstruowanych postępowań, które – według uzasadnienia Projektu - mają stworzyć warunki do rozwiązywania problemów niewypłacalnych przedsiębiorców w drodze układów z wierzycielami czy też w drodze innych działań restrukturyzacyjnych. Inne poważne zastrzeżenia budzi także sama redakcja Projektu, jego układ oraz warstwa językowa. Pragnę tutaj od razu podkreślić, że sama koncepcja rozwiązywania problemów niewypłacalnych przedsiębiorców w drodze układów, jest ze wszech miar słuszna i pożądana, jako korzystniejsza z gospodarczego i społecznego punktu widzenia od upadłości likwidacyjnej. W kierunku stworzenia prawnych warunków umożliwiających zapobieganie upadłości zmierzają zresztą przygotowywane zmiany w prawie Unii Europejskiej (Rekomendacja z 12.3.2014). Niestety rozwiązania przyjęte w Projekcie nie gwarantują osiągnięcia tego celu. Stwarzają natomiast doskonałe warunki do prowadzenia przewlekłych procedur restrukturyzacyjnych naruszających interesy wierzycieli i zagrażających pewności obrotu gospodarczego. I to jest główny powód negatywnej oceny Projektu. Projekt przewiduje też zmiany innych ustaw, w tym ustawy – prawo upadłościowe i naprawcze i niestety te propozycje również nasuwają uzasadnione zastrzeżenia.

Na czym zdaniem Pana Profesora polegają główne wady tego projektu?

Projekt ma kilka zasadniczych wad. Przede wszystkim nadmierna liczba procedur restrukturyzacyjnych i możliwość prowadzenia nawet trzech postępujących po sobie postępowań restrukturyzacyjnych, wadliwe określenie podstaw ich wszczęcia, znaczne ograniczenie uprawnień wierzycieli i nadmiernie uprawnienia nadzorców sądowych i zarządców. Szczególnie wadliwa jest regulacja postępowania sanacyjnego.

Dlaczego zdaniem Pana Profesora liczba postępowań restrukturyzacyjnych jest nadmierna?

Racjonalne względy nakazują przyjąć, że wprowadzanie różnych postępowań jest uzasadnione tylko wtedy gdy istnieją miedzy nimi istotne różnice strukturalne. W przypadku Projektu niestety tak nie jest. Projekt przewiduje cztery postępowania określone mianem „postępowań restrukturyzacyjnych”(art. 4 Projektu): 1) postępowanie o zatwierdzenie układu, 2) przyspieszone postępowanie układowe, 3) postępowanie układowe i 4) postępowanie sanacyjne. Konstrukcja przyjętych w Projekcie zarówno przyspieszonego postępowanie układowe i postępowania układowego w swej istocie odpowiada zasadniczej strukturze postępowania układowego z 1934 r. W obu tych postępowaniach dłużnik w zasadzie sam będzie zarządzał swoim majątkiem, pod nadzorem nadzorcy sądowego. Możliwość odebrania mu zarządu będzie ograniczona (art. 248, 276 Projektu). Postępowanie zaś o zatwierdzenie układu ( mimo niewątpliwych różnic) w swej istocie zbliżone jest do obecnego postępowania naprawczego. Natomiast postępowanie sanacyjne, z uwagi na skutki jego wszczęcia odpowiada faktycznie postępowaniu upadłościowemu, w którym dochodzi do zawarcia układu. W postępowaniu tym w zasadzie odebrany zostanie zarząd dłużnikowi, ustanowiony zostanie zarządca, który będzie podejmował działania zgodnie z przyjętym planem restrukturyzacyjnym, w ramach którego może zbywać majątek dłużnika czy rozwiązywać zawarte przez dłużnika umowy ( art. 292, 299, 313 Projektu). Po takich działaniach, które mogą trwa ponad rok, dopiero dojdzie do głosowania nad układem ( art. 115 Projektu). Wprowadzając cztery różne postępowania restrukturyzacyjne Projekt zachował także możliwość zawarcia układu w postępowaniu upadłościowym. Przy takiej regulacji trudno dopatrzyć się sensu istnienia postępowania sanacyjnego, zbędnym jest też jedno z postępowań układowych. Według Projektu bowiem przyspieszone postępowanie układowe będzie mogło być wszczynane tylko w sprawach, w których suma spornych wierzytelności nie przekroczy 15%. Gdy zaś suma spornych wierzytelności przekroczy 15% w sprawie będzie można prowadzić postępowanie układowe. Różnica pomiędzy oboma postępowaniami nie jest na tyle istotna by uzasadniały istnienie dwóch procedur układowych. Sam zaś fakt ich istnienia stwarza niepotrzebne komplikacje. Powyższa regulacja tym bardziej budzi zastrzeżenia, że według Projektu można prowadzić po sobie nawet trzy postępowania restrukturyzacyjne Najpierw postępowanie o zatwierdzenie układu, a gdy ono zakończy się niepowodzeniem to jedno z postępowań układowych tj. albo przyspieszone postępowanie układowe albo postępowanie układowe. Jeżeli przyspieszone postępowanie układowe albo postępowanie układowe zostanie umorzone z powodu cofnięcia przez dłużnika wniosku o jego wszczęcie albo nie przyjęcia układu, będzie można wszcząć postępowanie sanacyjne (art. 204 Projektu). Przy czym Projekt nie przewiduje żadnego okresu, który musi minąć od zakończenia jednego postępowania aby można było wszcząć czy kolejno postępowanie restrukturyzacyjne. Ponadto projekt przewiduje, że będą mogły być także prowadzone wobec jednego dłużnika dwa równolegle postępowania restrukturyzacyjne. Równolegle z postępowaniem sanacyjnym będzie bowiem można prowadzić postępowanie o zatwierdzenie układu częściowego oraz przyspieszone postępowanie układowe (art. 186 ust. 3 Projektu).

Na czym polega wadliwość przyjętej w Projekcie regulacji podstaw wszczęcia postępowań restrukturyzacyjnych.

Wszystkie projektowane postępowania restrukturyzacyjne mogą być wszczynane \w zasadzie na wniosek dłużników i to nie tylko zagrożonych niewypłacalnością lecz także już niewypłacalny w rozumieniu prawa upadlościowego (art. 4 i 6 Projektu). Przy czym redakcja przepisów Projektu wskazują, że w razie złożenia takiego wniosku zasadą będzie wszczęcie postępowania restrukturyzacyjnego, a odmowa wszczęcia tylko w wyjątkowych przypadkach wskazanych w ustawie. Według Projektu może to nastąpić „jeżeli jego otwarcie zmierzałoby do pokrzywdzenia wierzycieli”. Jest to jedyny przepis, który dopuszcza odmowę otwarcia wszystkich postępowań restrukturyzacyjnych. Drugą podstawą odmowy otwarcia ale tylko dla postępowania układowego i sanacyjnego jest „gdy nie zostanie uprawdopodobniona zdolność do bieżącego zaspakajania kosztów postępowania i zobowiązań powstałych po jego otwarciu” (art. 7 Projektu). Przy takiej regulacji przede wszystkim niejasna jest podstawa odmowy wszczęcia postępowania z uwagi na to, że „zmierza ono do pokrzywdzenia wierzycieli”. W przypadku niewypłacalności dłużnika bowiem, wierzyciele – co wynika z samej istoty niewypłacalności - nigdy nie zostaną w pełni zaspokojeni, dlatego zawsze obiektywnie rzecz biorąc, przez prowadzenie postępowania restrukturyzacyjnego są zawsze w jakimś stopniu pokrzywdzeni. Stosując wykładnię językową przepisów Projektu, żadne postępowanie restrukturyzacyjne nie będzie mogło być wszczęte. Czy o to chodzi? Z pewnością nie. Prawidłowa regulacja powinna więc określać bliżej, kiedy podjęcie postępowania restrukturyzacyjnego prowadzi do „pokrzywdzenia wierzycieli”. Niestety tej precyzji zabrakło, co samo w sobie stwarza niebezpieczeństwo, że termin ten będzie dowolnie rozumiany przez poszczególne sądy. Biorąc pod uwagę, że w sprawach mają orzekać sądy rejonowe i to w składzie jednoosobowym (art. 15 Projektu), a ponadto, że od postanowień o otwarciu postępowań restrukturyzacyjnych nie będzie wierzycielom przysługiwał środek zaskarżenia ( art. 245, 275, 291 Projektu), nie dojdzie do ujednolicenia wykładni w tak podstawowych kwestiach jak podstawy wszczęcie postępowań restrukturyzacyjnych. Stwarzać to będzie niepewność w obrocie gospodarczym w tak ważnej kwestii jak możliwość zapobiegania upadłości. Istnieje natomiast realne niebezpieczeństwo, że przy liberalnym podejściu do podstaw wszczęcia postępowań restrukturyzacyjnych przez poszczególne sądy, w konkretnym wypadku, może dojść wszczynania kolejnych procedur restrukturyzacyjnych i w sumie działania restrukturyzacyjne mogą trwać latami. Biorąc pod uwagę, że wszczęcie postępowań układowych i sanacyjnego wyklucza możliwość zaspokojenia roszczeń wierzycieli w drodze postępowania upadłościowego, egzekucji oraz postępowania zabezpieczającego, stwarza to poważne zagrożenie dla pewności obrotu gospodarczego przez doprowadzenia wierzycieli dłużnika, zwłaszcza słabszych ekonomicznie, do stanu niewypłacalności, i na zasadzie efektu domina, do dalszych postępowań restrukturyzacyjnych czy upadłościowych.

Czy zatem przyjęte Projektem rozwiązania ułatwiają rozwiązywania problemów niewypłacalnych dłużników w drodze działań restrukturyzacyjnych?

Proponowane rozwiązania – wbrew uwagom zawartym w uzasadnieniu Projektu - wcale nie ułatwiają restrukturyzacji zobowiązań i majątku dłużnika, bowiem zawarcie układu, którym nastąpiłaby taka restrukturyzacja, uzależnione jest od woli określonej większości wierzycieli, której przecież nie można zadekretować ustawą. Jest wielką naiwnością przyjmowanie, że wierzyciele, którzy raz nie zgodzili się na układ zgodzą się na układ w następnym postępowaniu restrukturyzacyjnym. Stworzenie możliwości prowadzenia postępujących po sobie dwóch a nawet trzech postępowań restrukturyzacyjnych stworzy natomiast doskonałą sposobność do prowadzenia przewlekłych procedur restrukturyzacyjnych, skutecznie utrudniających wierzycielom możliwość dochodzenia swych roszczeń, by po latach tak prowadzonych postępowań restrukturyzacyjnych wobec dłużnika doprowadzić do jego upadłości, w sytuacji gdy już w przedsiębiorstwie dłużnika nie będzie majątku, z którego wierzyciele będą mogli się zaspokoić. Tym bardziej, iż jest wysoce pewne, że w czasie prowadzenia postępowań restrukturyzacyjnych wartość przedsiębiorstwa dłużnika na pewno spadnie. Jest bowiem rzeczą powszechnie znaną, że przedsiębiorca prowadzący postępowanie, w którym zawieszona jest spłata jego zobowiązań – jakkolwiek byśmy postępowania tego nie nazwali - nie jest wiarogodnym partnerem w obrocie gospodarczym. W związku z tym nie znajduje nowych zamówień, które by mu pozwoliły rozwinąć produkcję czy rozszerzenie świadczonych prze niego usług, w wyniku których mógłby powiększyć swój majątek. W efekcie dojdzie do tego, że po przeprowadzeniu postępowań restrukturyzacyjnych, które w związku z regulacją zawarta w Projekcie mogą trwać nieraz całe lata, dłużnik nie będzie posiadał majątku, z którego wierzyciele będą mogli się zaspokoić, a które to zaspokojenie mogli by uzyskać, gdyby wcześniej skierowali egzekucję do majątku dłużnika przed wszczęciem kolejnych postępowań restrukturyzacyjnych lub gdyby przeprowadzono wobec dłużnika postępowanie upadłościowe. Umożliwi to dłużnikom szantażowanie wierzycieli według zasady „jeżeli nie zgodzicie się na układ to w następnym postępowaniu restrukturyzacyjnym dostaniecie jeszcze mniej albo w cale”. Trudno akceptować rozwiązania, które umożliwiają nieuczciwym dłużnikom takie działania. Warto też zaznaczyć, że i druga podstawa wszczęcia postępowania restrukturyzacyjnego tj. „zdolność do bieżącego zaspakajania kosztów postępowania i zobowiązań powstałych po jego otwarciu” też nie jest dostatecznym środkiem obrony przed prowadzeniem przewlekłych postępowań restrukturyzacyjnych. Wystarczy, że dłużnik prowadzi jakaś działalność na tyle by pokryć koszty i wydatki aby ta podstawa została zachowana.

Projekt nie zawiera mechanizmów ograniczających czas trwania postępowań restrukturyzacyjnych?

W projekcie brak mechanizmów skutecznie ograniczających czas trwania postępowań restrukturyzacyjnych do rozsądnych terminów. Nie ma odpowiednika art. 519 prawa upadłościowego i naprawczego, który by powodował umorzenie postępowania z mocy prawa po upływie określonego terminu. Na dokonanie czynności wprowadza się wprawdzie pewne terminy ale one mają instrukcyjny charakter. Zresztą nieraz są to terminy – jak na realia obrotu gospodarczego - bardzo odległe. Np. w postępowaniu sanacyjnym zwołanie zgromadzenia wierzycieli, które ma głosować nad układem, może się odbyć nawet po roku od otwarcia tego postępowania (art. 115 Projektu). Biorąc pod uwagę, że procedura zawierania układu może potrwać kilka miesięcy, w sumie całe postępowanie może potrwać półtora roku a nawet więcej. Rozwiązanie przyjęte w Projekcie odbiega zatem zdecydowanie od regulacji unijnej, gdzie według wspomnianej dyrektywy, postępowanie zapobiegające upadłości powinno trwać cztery miesiące a wyjątkowo do roku.

Jak Pan ocenia pozycję wierzycieli w postępowaniach uregulowanych w Projekcie?

Rola wierzycieli w projektowanych postępowaniach restrukturyzacyjnym jest bardzo ograniczona. Wprawdzie w art. 2 i kilka innych Projektu wspomina się o zabezpieczeniu słusznych praw wierzycieli ale za tym nie idą szczegółowe rozwiązania, które by tą ochronę rzeczywiście zapewniały. Przede wszystkim wierzyciel nie maja wpływu na wybór zarządcy czy nadzorcy. Art. 42 Projektu przewiduje wprawdzie, że powołuje się nadzorcę wskazanego przez dłużnika, jeżeli zgodę wyrazi na to wierzyciele mający ogółem 30% ogólnej sumy wierzytelności. Sąd może jednak jej nie powołać jeżeli osoba ta, zdaniem sadu, nie daje rękojmi należytego wykonywania obowiązków i na postanowienie to nie przysługuje zażalenie. W rzeczywistości jest to więc lex imperfecta. Rola wierzycieli w postępowaniach restrukturyzacyjnych została faktycznie ograniczona do prawa głosu nad układem. Zamieszczono jednak niebezpieczny przepis, że można przeprowadzić głosowanie nad układem mino, iż nie będzie dowodu doręczenia zawiadomienia o terminie zgromadzenia wierzycieli nawet blisko połowy wierzyciel ( art. 118 Projektu). Stwarza to doskonale pole do nadużyć i manipulacji przez możliwość wyłączenia od udziału w zgromadzeniu wierzycieli nad układem, tych wierzycieli, którzy znają rzeczywisty stan przedsiębiorstwa dłużnika i swym wystąpieniem mogliby przekonać innych wierzycieli do głosowania przeciwko układowi. Takie rozwiązanie bez wątpienia, narusza konstytucyjne prawo do sądu (art. 45 Konstytucji). W porównaniu z obecnym uregulowaniem w Prawie upadłościowym i naprawczym, Projekt znacznie też ogranicza rolę rady wierzycieli mimo, iż jest to tylko organ fakultatywny wierzycieli. Według projektu członkowie rady wierzycieli będą mieli bardzo ograniczony dostęp do informacji o przedsiębiorstwie dłużnika. Art. 133 Projektu przewiduje, że rada wierzycieli może badać księgi i dokumenty przedsiębiorstwa dłużnika w zakresie w jakim nie narusza tajemnicy przedsiębiorstwa dłużnika. Biorąc pod uwagę pojęcie „tajemnicy przedsiębiorstwa” oznacza to w praktyce wyłączenie możliwości zapoznania się z rzeczywistą sytuacją prawna i ekonomiczną przedsiębiorstwa dłużnika. W tych warunkach działanie rady wierzycieli ma znaczenie fasadowe. Tym bardziej, że według Projektu zgoda rady wierzycieli nie jest potrzebna na dokonywanie czynności o wartości do 100 000 euro (art. 134 Projektu). W sumie jest to wyraźnie marginalizowanie znaczenia tego organu wierzycieli. Nikła pozycja wierzycieli w postępowaniu restrukturyzacyjnym stanowi wypaczenie idei tego postępowania. Ich wierzytelności przecież w tych postępowaniach podlegają tzw. restrukturyzacji czyli mówiąc wprost, zostaną zredukowane albo rozłożone na raty lub zamienione na udziały czy akcje, co zawsze łączy się ze stratą dla wierzycieli. Dlatego też prawidłowo zorganizowane postępowanie układowe, czy jak je nazwiemy restrukturyzacyjne, powinno opierać się na szerokiej możliwości działania wierzycieli i to już od pierwszej chwili. Niestety ta oczywista prawda nie została w Projekcie uwzględniona.

Skoro pozycja wierzycieli według Projektu jest tak organiczna, to na kim spoczywa ciężar postępowania?

Cały ciężar postępowania spoczywa na sędziach – komisarzach i nadzorcach sądowych oraz zarządcach. Przy czym przyjęta regulacja budzi zastrzeżenia. I tak, jeśli chodzi o działalność nadzorcy, który ustanowiony jest w postępowaniach układowych, to można się zastanawiać nad sensem ich nadzoru, skoro zgodnie z art. 45 Projektu nie będzie musiał osobiści badać wszystkiego lecz może przy dokonywaniu swych ustaleń oprzeć się na oświadczeniach dłużnika i nie będzie ponosił odpowiedzialności za prawdziwość informacji dostarczonej mu przez dłużnika i – co już logicznie wynika - konsekwencji z tym związanych, o ile dłużnik złoży mu na piśmie oświadczenie, że przedstawione informacje są prawdziwe. Takie rozwiązanie stwarza w rzeczywistości fikcję nadzoru. Podobne rozwiązanie przyjęto przy regulacji działania nadzorcy układu powołanego w postępowaniu o zatwierdzenie układu (art. 40 Projektu). Postanowienia art. 40 i 45 Projektu skłaniają do postawienia pytania, po co w ogóle wprowadza się obecność tych nadzorców, którzy mogą działać na podstawie oświadczeń dłużnika i nie będą ponosić za to odpowiedzialności.

Jeżeli chodzi natomiast o działanie zarządcy w postępowaniu sanacyjnym to sprowadza się ono do tzw. działań naprawczych przedsiębiorstwa niewypłacalnego dłużnika podejmowanych w ramach tzw. realizacji planu restrukturyzacyjnego. Przy czym w postępowaniu tym zarządca będzie mógł, w szerokim zakresie podejmować czynności przekraczające zakres zwykłego zarządu, w tym także zbywać majątek dłużnika i odstępować od umów wzajemnych zawartych przez dłużnika (art. 284, 299 , 313 Projektu), zaskarżać czynności prawne dłużnika (art. 306 Projektu). Granicę działań zarządcy wyznaczać będzie oprócz zgody sędziego – komisarza w sprawach wskazanych w ustawie , przede wszystkim plan restrukturyzacyjny, przygotowany zresztą przy współudziale zarządcy albo też przez samego zarządcę ( a wyjątkowo przez osoby trzecie – art. 8 ust. 5 Projektu. Lakoniczność tej regulacji marginalizuje jednak jej zastosowanie ) i zatwierdzonego przez sędziego – komisarza, po uzyskaniu opinii rady wierzycieli (art. 8. 316 Projektu). Zakres uprawnień zarządcy jest więc zdecydowanie zbyt szeroki. Takie rozwiązanie stwarza poważne niebezpieczeństwo, że działania zarządcy nie będą dostatecznie kontrolowane i przez to nie doprowadzą do osiągnięcia zamierzonego celu jakim jest naprawa przedsiębiorstwa dłużnika, a wręcz przeciwnie mogą doprowadzić do wyrządzenia dłużnikowi i jego wierzycielom szkody. Nie wiadomo zresztą na jakiej podstawie twórcy Projektu przyjmują się, że osoby, które będą mogły być powoływane na to stanowisko, posiadać będą dostateczne kwalifikacje do realizacji powierzonych im Projektem zadań, a w szczególności do przygotowania kompetentnego planu restrukturyzacyjnego i podejmowania prawidłowych decyzji ekonomicznych w przedsiębiorstwie niewypłacalnego dłużnika. Przepisy o kwalifikacjach zarządców, zarówno obecne jak i proponowane Projektem ( art. 393 Projektu), nie zapewniają by zarządcy mieli wystarczające kwalifikacje do prowadzenia działań naprawczych w każdym z przedsiębiorstw prowadzonych przez niewypłacalnych dłużników. Jest naiwnością, że przez zmianę nazwy ustawy o licencji syndyka na „Ustawa o licencji doradcy restrukturyzacyjnego”- co proponuje Projekt - dotychczasowi zarządcy, nadzorcy, czy syndycy nagle uzyskają kwalifikacje, które umożliwiłyby im profesjonalne wykonywanie zadań określonych w Projekcie, w szczególności w sprawach przygotowania planu restrukturyzacyjnego i prowadzenia postępowania sanacyjnego. Inną sprawą jest rola sędziego – komisarza w tym postępowaniu. Jeżeli zatwierdzanie planu restrukturyzacyjnego nie ma być fikcją, sędzia - komisarz powinien kompetentnie ocenić ten plan pod względem merytorycznym. Znaczenie bowiem opinii rady wierzycieli, przy ograniczonych możliwościach jej działania, będzie bowiem najczęściej czysto fasadowe. Przyjęte więc rozwiązanie wymagać to będzie od sędziego – komisarza określonych kwalifikacji ekonomicznych i dużo czasu. I tu nasuwa się zasadnicze pytanie czy sędziowie, przy swoim obciążeniu zawodowym, będą mieli czas na skonfrontowanie planu restrukturyzacyjnego z dokumentacją przedsiębiorstwa dłużnika (nierzadko obszerną), gdyż tylko taka konfrontacja pozwala na oceną jego wartości. Są to pytania retoryczne ujawniające wadliwość proponowanych rozwiązań. Dalszym problemem jest wybór osoby na stanowisko zarządcy w postępowaniu sanacyjnym. Jest bardzo wątpliwe by sądy, według Projektu działające jednoosobowo ( art. 15 Projektu), w każdym przypadku, posiadały dostateczne możliwości do wyboru najlepszej osoby na to stanowisko. O wiele lepiej wyboru takiego dokonaliby sami wierzyciele, szczególnie ci wierzyciele, którzy z racji swych relacji gospodarczych z dłużnikiem znają jego problemy i problemy branży dłużnika. Tacy wierzyciele o wiele łatwiej mogliby dokonać wyboru kompetentnej osoby na to stanowisko i na pewno kompetentnie mogliby wypowiedzieć się na temat planu restrukturyzacyjnego i niezbędnych działań naprawczych. Niestety, takiej koncepcji Projekt nie przyjął.

Czy na zawieranie niewielu układów przez przedsiębiorców mają wpływ tylko niedoskonałe dotychczasowe przepisy, czy również np. kultura przedsiębiorców, praca sądów i syndyków?

Jest rzeczą oczywista, że efektywność każdego postępowania sądowego, w tym także postępowania upadłościowego, układowego, czy określanego jako restrukturyzacyjnego, nie zależy tylko od uregulowań procesowych lecz w niemałym stopniu od organizacji wymiaru sprawiedliwości i sprawności działania sądów i ich organów, a w sprawach dotyczących niewypłacalności, sprawności działania syndyków, nadzorców czy zarządców. Na efektywność działania tych organów ma wpływ szereg czynników, w pierwszym rzędzie kwalifikacje osób tam zatrudnionych, obsada kadrowej sądów, organizacja pracy sekretariatów, system doręczeń pism procesowych, itp. Jeżeli chodzi zaś o rozwiązywanie problemów niewypłacalnych przedsiębiorców w drodze układów, to obok regulacji organizacyjnych i procesowych niemałą rolę odgrywają czynników pozaprawne jak kultura mediacji w społeczeństwie. Niestety, te tak oczywiste fakty nie zostały w uzasadnieniu Projektu nawet dostrzeżone. Całą regulację skoncentrowano na zagadnieniach procesowych i nie wiadomo czym się kierowano przy wyborze zawartych w Projekcie rozwiązań. W uzasadnieniu Projektu powołuje się wprawdzie na raport Banku Światowego Doing Business, według którego postępowanie upadłościowe w Polsce trwa stosunkowo długo i jest mało efektywne. Stosunkowo mała też jest liczba restrukturyzacji zobowiązań i przedsiębiorstw niewypłacalnych dłużników w drodze układów. Niestety nie przeprowadzono żadnych wiarogodnych badań nad przyczyną takiego stanu rzeczy i co jest przyczyną, że istniejące w naszym prawie instytucje umożliwiające zawieranie układów rozwiązujących problemy niewypłacalnych przedsiębiorców, jak postępowanie naprawcze, czy układ na wstępnym zgromadzeniu wierzycieli albo w toku postępowania upadłościowego, są wykorzystywane w małym stopniu. Uzasadnienie Projektu również takich danych nie zawiera. Być może to jest przyczyną tak złych rozwiązań Projektu.

Prof. Feliks Zedler, pracuje na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, od 1996 r. w ramach Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego zajmuje się prawem upadłościowym, jest współautorem obowiązującej ustawy – Prawo upadłościowe i naprawcze