Sąd: Zasady doświadczenia życiowego nakazują przyjąć, że jeżeli pieniądze zgromadzone na kontach należą do obojga partnerów, to kobieta przynajmniej domagałaby się od mężczyzny umocowania do tych kont jako pełnomocnik.

Sprawa dotyczyła kobiety, którą na potrzeby opisania tego wyroku nazwiemy Anną. Anna od 1960 r. żyła w konkubinacie z Janem. Mężczyzna był żonaty i miał syna – Jana juniora, który następnie okaże się pozwanym w tej sprawie. Wiążąc się z Anną, Jan pozostawił żonę i syna. Najpierw mieszkali u niej, a następnie wyprowadzili się do mieszkania spółdzielczego. Członkiem spółdzielni mieszkaniowej był Jan. Po pięciu latach przenieśli się do kolejnego mieszkania, w którym Anna mieszka do dziś. W międzyczasie w 1985 r. konkubenci rozstali się. Wówczas Jan scedował wkład mieszkaniowy i udział członkowski w spółdzielni na byłą partnerkę.

Dostęp do konta

Jan zamieszkał z inną panią. Mimo to nadal utrzymywał kontakty w Anną. A po rozpadzie związku, po czterech latach, wrócił do Anny i byli już razem do końca jego życia.
Anna wprowadziła się do Jana. Następnie sprzedali to mieszkanie, a pieniądze ze sprzedaży trafiły na konto, które formalnie należało do Jana. Środki finansowe zgromadzone na tym i innych kontach bankowych stanowiły dorobek obojga. Na dwa – trzy lata przed śmiercią Jan udzielił pełnomocnictwa do konta swojemu synowi. Anna godziła się na taką sytuację, ponieważ z Janem nie miała dzieci. Jan junior był jedynym synem Jana. Po śmierci matki w 1990 r. zaczął odwiedzać ojca. Ich relacje poprawiły się.

Mężczyzna zachorował jednak na serce, a w 2005 r. zmarł.

Syn nigdy nie odwiedził ojca w szpitalu. Poniósł jednak wszystkie wydatki w związku z przygotowaniem pogrzebu i grobowca. W samym pogrzebie już nie uczestniczył. Następnego dnia, korzystając z posiadanych pełnomocnictw, dokonał likwidacji depozytów zmarłego złożonych w banku na łączną kwotę ponad 30 tys. dolarów i 100 tys. zł. Anna pozwała więc syna byłego partnera z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia. Zażądała też ustalenia, że ma prawo do grobu, w którym pochowany jest Jan.

Sąd Okręgowy w Lublinie zasądził od pozwanego na jej rzecz 100 tys. zł. W pozostałej części powództwo oddalił. W ocenie sądu konkubenci mogą domagać się zwrotu kwot wyłożonych na majątek drugiego z konkubentów w oparciu o przepisy dotyczące bezpodstawnego wzbogacenia.

Sąd uznał, że Anna i Jan pozostawali w długoletnim związku nieformalnym o silnych więzach gospodarczych, fizycznych i osobistych. Prowadzili wspólne gospodarstwo domowe i wspólnie gromadzili oszczędności. Postanowili również wspólnie, że pełnomocnictwo do kont będzie miał pozwany. Tez zaś wykorzystał je, by tuż po śmierci ojca, bez wiedzy Anny, podjąć wszystkie zgromadzone pieniądze.

Sąd I instancji nie miał zatem wątpliwości, że pozwany bezpodstawnie wzbogacił się kosztem nakładów czynionych przez Annę na majątek, którym bez jej zgody i wiedzy rozporządził.
Odnosząc się zaś do drugiego roszczenia Anny – ustalenia prawa do grobu, w którym pochowano Jana, sąd wskazał, że art. 10 ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych (Dz.U. 1959 nr 11 poz. 62 ze zm.) stanowi, że prawo do pochowania zwłok ma najbliższa pozostała rodzina osoby zmarłej. Jednocześnie przepis ten ustala kolejność uprawnień: 1) pozostałego małżonka, 2) krewnych zstępnych, 3) krewnych wstępnych, 4) krewnych bocznych, 5) powinowatych. Przepis reguluje jedynie, kogo i w jakim zakresie obciąża obowiązek pochowania zwłok zmarłego. Całkowicie poza dyspozycją wskazanego przepisu pozostaje ochrona dóbr osobistych zmarłego i jego najbliższych osób, które zaś poddane są reżimowi art. 23 i 24 kodeksu cywilnego.

Żaden z powołanych przepisów wprost nie reguluje wzajemnych relacji pomiędzy wyrażonym za życia życzeniem zmarłego co do sposobu, miejsca i innych okoliczności spoczynku po śmierci jego zwłok, a zapatrywaniem najbliższych uprawnionych do pochowania tej osoby czy do kultu jej pamięci. W praktyce orzeczniczej wyrażany jest powszechnie aprobowany pogląd, że decyzje te dotyczą dóbr osobistych osoby, która liczy się ze swoją śmiercią. Zasada ta nakazuje przyjęcie stanowiska, że o miejscu pochowania, sposobu tego pochowania, a także o wyborze osób, które mają zająć się pogrzebem i podjąć w związku z tym decyzje, jakich zmarły nie pozostawił, decyduje przede wszystkim wola zmarłego. Dopiero w braku takiej woli decyzje należą do osób wymienionych w art. 10 wskazanej ustawy, z zachowaniem podanej tam kolejności.
W niniejszej sprawie Anna nie wykazała, że Jan wydał dyspozycje dotyczących swojego pogrzebu. Dopiero po jego śmierci sprawy grobu i pogrzebu załatwiali wspólnie ona i syn. Wobec tego, brak jest przesłanek, aby o prawie do grobu decydowały inne okoliczności niż cytowany art. 10. Z uwagi na to że Anna nie należy do grona osób wymienionych w tym przepisie, powództwo w tej części sąd oddalił. Apelacje od wyroku wniosły obydwie strony.

Kwota z kosmosu

Sąd apelacyjny oddalił apelację Anny. Co do apelacji pozwanego syna zaskarżony wyrok zmienil tak, że oddalił roszczenie kobiety o zapłatę 100 tys. zł. Stwierdził, że zgodnie z art. 6 k.c. to kobietę obciążał obowiązek udowodnienia, że środki zgromadzone na kontach bankowych pochodziły nie tylko z majątku Jana, ale także z jej, i w jakiej części. Już w tym miejscu wskazać należy, że wysokość środków pochodzących z majątku Anny nie mogła być ustalona w drodze domniemania równych udziałów konkubentów (po 50 proc.). Skoro podstawą rozliczenia stron miały być przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu, kobieta powinna udowodnić, że pozwany syn wzbogacił się jej kosztem bez podstawy prawnej i powinna udowodnić wysokość tego wzbogacenia.

Sąd miał świadomość, że wszyscy wskazani świadkowie potwierdzili, iż konkubenci byli postrzegani jako małżonkowie. Ale świadkowie nie mieli żadnej wiedzy na temat oszczędności zgromadzonych na kontach przez Jana i źródeł ich pochodzenia. Także w pozwie i pierwszych pismach procesowych Anna nigdy nie powoływała się na fakt wspólnego ze zmarłym gromadzenia oszczędności. Nie potrafiła także określić, jaką kwotę z majątku osobistego przekazała w celu zdeponowania na kontach przez Jana. Poza tym, zasady doświadczenia życiowego nakazują przyjąć, że w przypadku istnienia takiej współwłasności kobieta przynajmniej domagałaby się od Jana umocowania do tych kont jako pełnomocnik. Tymczasem Jan udzielił pełnomocnictwa swojemu jedynemu synowi, co aprobowała Anna rozumiejąc, że jest on jedynym spadkobiercą partnera. Zgoda ta musiała w ocenie sądu być następstwem świadomości, że wszystkie zdeponowane na kontach oszczędności pochodzą wyłącznie z majątku Jana.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 27 stycznia 2014 r., sygn. akt I ACa 341/13