Praca nad curriculum vitae w przypadku początkujących prawników jest dodatkowym testem na umiejętność zwięzłego i atrakcyjnego zaprezentowania swoich atutów - pisze Maciej Balcerzak.
Znalezienie dobrej pracy na rynku prawniczym to zadanie nie lada. Dlatego tak ważna jest umiejętność odpowiedniego „sprzedania się”, znalezienia sposobu na przekonanie do siebie potencjalnego pracodawcy? Jak to zrobić przy tak silnej konkurencji? Przede wszystkim trzeba zacząć od dobrze napisanego CV, które, zwłaszcza u prawników, tak bardzo zwracających uwagę na umiejętność komunikowania się, odgrywa ważną rolę.
W internecie na hasło: „jak pisać CV”, wyskakuje pół miliona rezultatów(!), liczni spece i fachowcy proponują najlepsze sposoby na wystrzałowe dossier. Wzorów multum, co wcale nie znaczy, że wszystkie dobre. Łatwo się w tym wszystkim pogubić. Dlatego przedstawię mój wzór na curriculum vitae (co po łacinie oznacza dosłownie „bieg życia”). Powstawało wiele lat i przeszło liczne testy bojowe przez firmy prawnicze do świata wielkich korporacji.
Oto zasady, którymi kieruję się, przygotowując CV:

Im krócej, tym lepiej. Firmy i kancelarie pękają w szwach od przesłanych CV. Dlatego należy podawać wyłącznie najważniejsze informacje, bez niepotrzebnego rozpisywania się. Paradoksalnie, im dłużej pracujemy, tym nasze CV będzie krótsze, dotychczasowe stanowiska i obowiązki będą wystarczającą referencją. Wystarczy napisać, że było się partnerem w renomowanej firmie prawniczej albo dyrektorem pionu prawnego w korporacji i to w zupełności powinno wystarczyć. Najpierw podajemy dane personalne: imię, nazwisko, wiek, stan cywilny oraz kontakt do siebie (telefon komórkowy, e-mail). Można dodać swoje zdjęcie, ale mało osób tak robi. Następnie informacje, kiedy i gdzie pracowaliśmy z podaniem ważniejszych obowiązków i projektów. Co w sytuacji, kiedy dopiero zaczynamy karierę i cierpimy na brak doświadczenia zawodowego? Wtedy pomińmy tę rubrykę, ale zaznaczmy, jeśli mamy za sobą choćby dorywcze zajęcia, nawet takie, jak wakacyjna praca w restauracji. Nie ma się czego wstydzić, to może być ważny sygnał dla potencjalnego pracodawcy, że umiemy o siebie zadbać, łączymy studia z regularną pracą. Następnym punktem jest edukacja. Wystarczy skoncentrować się na studiach, ewentualnie maturze, liceum oraz dodatkowych kursach i szkoleniach, o ile są istotne z perspektywy przyszłego pracodawcy. Gdy w czasie nauki działaliśmy jako wolontariusz w różnych organizacjach pozarządowych, fundacjach, samorządach studenckich, koniecznie o tym napiszmy. Zaangażowanie społeczne robi furorę również w środowiskach prawniczych. Języki obce z informacją o stopniu ich znajomości. Ja stosuję skalę od 1 (najniższy stopień zaawansowania) do 5 (najwyższy). Uwaga, bądźmy krytyczni wobec siebie. Już na spotkaniu rekrutacyjnym rozmówcy mogą zweryfikować naszą znajomość angielskiego. Lepiej, by byli miło zaskoczeni niż mocno rozczarowani, że wpisany w CV poziom advanced jest ledwie pre-intermediate. Koncentrujmy się na praktycznej znajomości języków, ich późniejszym wykorzystaniu w pisaniu opinii prawnych, memorandów, e-maili, w rozmowach z klientami. Czy warto chwalić się najprzeróżniejszymi dyplomami i certyfikatami? Wyłącznie, kiedy pochodzą z renomowanych szkół językowych. Ostatni punkt to hobby. Dlaczego zainteresowania miałyby kogokolwiek obchodzić? Wbrew pozorom są istotne, zwłaszcza w czasach, kiedy firmy, budując swój bardziej ludzki wizerunek, zwracają uwagę na pozazadowowe życie pracowników. Aczkolwiek nie przesadzajmy z rozpiętością zainteresowań. Rekruterzy często weryfikują, co wpisali kandydaci, zadając dodatkowe pytania o hobby. Na końcu koniecznie dodajmy oświadczenie, że wyrażamy zgodę na przetwarzanie danych osobowych zawartych w CV do procesu rekrutacji. Firmy, zwłaszcza te prawnicze, są niezwykle czułe na punkcie legalności swoich działań i dlatego uzyskują, gdzie tylko można, wiele zgód, zabezpieczając się przed potencjalnymi roszczeniami. W jakim języku pisać CV? Mam CV po polsku i angielsku, chociaż znam jeszcze francuski. Jeśli jednak mówimy tylko po polsku, ograniczmy się do tej wersji, nie ma sensu produkować innych, których i tak nie będziemy rozumieć. Natomiast miejmy świadomość, że nieznajomość języka angielskiego bardzo ogranicza możliwości kariery zarówno w firmach prawniczych, jak i w korporacjach. Może z samym znalezieniem pracy na niższych stanowiskach nie powinno być jeszcze kłopotu, ale późniejszy awans będzie mocno utrudniony. Sprawdźmy dokładnie, czy nie ma żadnych błędów – ortograficznych, stylistycznych i wszelkich innych. Mój znajomy, członek zarządu korporacji, z góry eliminował CV z błędami językowymi. Używajmy również polskich czcionek, bez nich jest duże ryzyko, że CV przynajmniej we fragmentach będzie nieczytelne, nie mówiąc o tym, że będzie niechlujnie wyglądać. Curriculum vitae, jak każdy dokument, zacznie żyć własnym życiem, dbajmy więc o jego formę. Załączmy list motywacyjny, w którym napiszmy, dlaczego wysyłamy CV. Przeważnie listy przewodnie są ogólne i grzecznościowe, choć zdarzają się wybrańcy losu próbujący udowodnić, że bez nich firma sobie nie poradzi i najpewniej splajtuje. Nie bierzmy z nich przykładu, lepiej krótko i uprzejmie wyjaśnić, dlaczego ubiegamy się o dane stanowisko. Zaznaczmy, że jesteśmy do dyspozycji na wypadek pytań, i dodajmy coś indywidualnego od siebie.

CV wraz z listem motywacyjnym wysyłamy e-mailem, mało kto oczekuje przesłania również wersji papierowej (zróbmy to dopiero wtedy, kiedy zostaniemy o to poproszeni). W kolejnym etapie proponuję zadzwonić i upewnić się czy nasze CV dotarło pod właściwy adres. W ten sposób, po pierwsze, dopilnujemy, że zostanie ono przeczytane, choćby podczas rozmowy telefonicznej, po drugie, zasygnalizujemy, że pilnujemy swoich spraw, wreszcie po trzecie, dowiemy się z pierwszej ręki, czy nasza oferta jest interesująca. Szansa, że od razu zostaniemy zaproszeni na spotkanie, jest co prawda niewielka, ale przynajmniej damy sygnał o swoim istnieniu.
A co z Facebookiem? Przyda się? Poza możliwością przesłania e-maili z naszym CV do znajomych Facebook jest raczej bezużyteczny. Za to możemy skorzystać z LinkedIn, międzynarodowego serwisu społecznościowego specjalizującego się w kontaktach zawodowo-biznesowych. Podobnie jak na Facebooku tworzymy tam swój profil, z tą różnicą że koncentrujemy się na ścieżce kariery i budujemy sieć kontaktów. Ja, co prawda, nie założyłem tam konta, ale wielu moich znajomych – owszem.
Nie mogę oczywiście zagwarantować, że curriculum vitae przygotowane wedle mojej receptury będzie równoznaczne ze znalezieniem pracy czy jej zmianą. Na pewno jednak w dobie technologii cyfrowej, gdy dbałość o formę jest coraz mniejsza, dobrze opisany „bieg życia” będzie przydatny na każdym etapie naszej kariery, a dla początkujących prawników będzie dodatkowym testem na umiejętność zwięzłego i atrakcyjnego zaprezentowania swoich atutów.