Poczta Polska przekonuje, że korespondencja sądowa nie powinna być odbierana w sklepach rybnych. Odpowiedzialne za przetarg Centrum Zakupów dla Sądownictwa odpowiada, że nie wprowadziło do specyfikacji ograniczeń, które by to uniemożliwiały

Przypomnijmy - chodzi o wart prawie pół miliarda złotych kontrakt na dostarczanie przez dwa lata całej sądowej korespondencji. Chociaż usługa ta jest realizowana już prawie pół roku dopiero teraz sąd rozstrzyga skargę dotyczącą samego przetargu. Poczta Polska dowodzi w niej, że PGP nie spełniła warunków i powinna być wykluczona z przetargu. Wówczas to ona zdobyłaby to zlecenie.

Chociaż spór dotyczy przetargu to na dzisiejszej rozprawie przed Sądem Okręgowym w Krakowie sporo też mówiło się o tym, w jaki sposób jest realizowana umowa. Przedstawiciele Poczty Polskiej argumentowali, że liczne doniesienia o nieprawidłowościach to dodatkowy dowód potwierdzający, że PGP nie spełniła stawianych w przetargu warunków.

- Nie ma to dla tej sprawy żadnego znaczenia - odpierał te zarzuty Krystian Szostak, radca prawny reprezentujący PGP przypominając, że ocenie mogą podlegać jedynie fakty z czasu trwania przetargu.

Główny punkt sporu dotyczy stawianego w specyfikacji wymogu posiadania odpowiedniej sieci placówek.

- W postanowieniu tym wyraźnie użyto czasu teraźniejszego co oznacza, że warunek ten powinien być spełniony na etapie składania oferty - przekonywał na dzisiejszej rozprawie przed Sądem Okręgowym w Warszawie Bartosz Krużewski, adwokat reprezentujący Pocztę Polską.

- PGP tych placówek wówczas nie posiadała. To fakt notoryjny. Potwierdza to zresztą sam prezes współpracującej z PGP spółki InPost, który podczas niedawnego panelu dyskusyjnego przyznał, że nikt nie zainwestowałby w tyle placówek nie mając gwarancji wygrania przetargu - dodał.

PGP odpierała te zarzuty.

- Na etapie przetargu zamawiający nie oczekiwał, że placówki te będą już działać, tylko gwarancji, że wykonawca będzie dysponował odpowiednią ich siecią wraz z początkiem realizacji umowy. I PGP gwarancje takie dała składając stosowne oświadczenie - mówił Krystian Szostak.

Zdaniem Poczty Polskiej w specyfikacji wymagano, by placówki należały do operatora pocztowego.

- Zamawiający chciał uniknąć sytuacji, które później miały miejsce, gdy okazało się, że przesyłki sądowe są odbierane w sklepie rybnym - przekonywał Bartosz Krużewski.

Przeciwko temu zaprotestował reprezentujący Centrum Zakupów dla Sądownictwa radca prawny Marcin Smaga.

- Nie było intencją zamawiającego wprowadzenie ograniczeń, które zakazywałyby działania placówki w sklepie rybnym - zapewnił dodając, że także spora część placówek Poczty Polskiej to także agencje, w których sprzedaje się różne produkty.

Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do 8 lipca. Wówczas okaże się co dalej z kontraktem.