27-letni Mateusz W., który w czasie wycieczki szkolnej w 2003 roku omal nie stracił życia, otrzyma ponad milion złotych odszkodowania od gminy Niegowa. Sąd uznał bowiem, że za błędy nauczycieli odpowiada organ prowadzący szkołę - informuje "Gazeta Wyborcza". Gmina, by wypłacić odszkodowanie, musi zaciągnąć kredyt, który będzie spłacać przez 10 lat.

W 2003 r. Mateusz W. wraz z 30 innymi uczniami ze szkoły w Sokolnikach oraz trzema nauczycielami pojechał na wycieczkę w Pieniny. W programie wycieczki znalazła się m.in. przeprawa łodzią przez Dunajec. To właśnie na Dunajcu doszło do tragedii - jedna z łodzi przewróciła się, a płynący nią uczniowie wpadli do wody. Jeden z uczniów, który próbował ratować kolegów, utonął, a Mateusz W. przez wiele minut przebywał pod wodą. W efekcie doszło u niego do niedotlenienia mózgu i paraliżu. Dziś Mateusz W. nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować - pisze "Gazeta Wyborcza". Flisak, odpowiedzialny za wypadek, w momencie gdy doszło do tragedii znajdował się pod wpływem alkoholu za co został skazany na 2,5 roku więzienia.

Mateusz W. w 2007 roku w pozwie cywilnym zażądał od PZU 10 tys. złotych odszkodowania, a od gminy Niegowa, prowadzącej szkołę w Sokolnikach - 690 tys. zł tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia. PZU jeszcze w trakcie procesu wypłaciło żądaną kwotę. Z kolei gmina została zobligowana do wypłacenia odszkodowania - wraz z odsetkami to dziś ponad milion złotych - przez wyroki sądów I i II instancji.

Sąd I instancji uzasadniając wyrok stwierdził, że "nauczyciele beztrosko podeszli do bezpieczeństwa uczniów" - nie ocenili stanu łodzi; nie spytali, który uczeń umie pływać i pozwolili, aby na łodzie weszło więcej osób niż powinno (informacja o maksymalnej liczbie pasażerów znajdowała się na burtach). Sąd uznał też, że "za błędy nauczycieli odpowiedzialność spoczywa na organie prowadzącym szkołę". Gmina odwołała się od wyroku, ale Sąd Apelacyjny go podtrzymał. Niegowa musi teraz wypłacić 1,3 mln złotych odszkodowania.