Nie można kwestionować istnienia wierzytelności, co do której wytacza się zarzut potrącenia. W przeciwnym razie staje się on bezskuteczny, skoro potrącana należność okaże się nie istnieć – orzekł Sąd Najwyższy.

Nie można kwestionować istnienia wierzytelności, co do której wytacza się zarzut potrącenia. W przeciwnym razie staje się on bezskuteczny, skoro potrącana należność okaże się nie istnieć – orzekł Sąd Najwyższy.
Spółka E. działająca w branży okienniczej była podwykonawcą spółki B. Miała wykonać na budowie prowadzonej przez spółkę B. montaż okien i ślusarki okiennej. Umowa przewidywała wykonanie prac między majem a czerwcem 2011 r. Charakterystyczne dla sprawy było to, że strony zawarły umowę ustnie, wbrew postanowieniom art. 648 par. 1 kodeksu cywilnego. Ten stanowi wprost: umowa o roboty budowlane powinna być stwierdzona pismem.
Za wykonane prace spółka E. miała otrzymać 201 tys. zł. Wszelkie prace świadczone przez jej pracowników na bieżąco miały zaś być kontrolowane przez głównego wykonawcę budowy, czyli osoby ze spółki B.
Do realizacji umowy jednak nie doszło. Główny wykonawca stwierdził, że prace wykonywane są wadliwie i niezgodnie z projektem budowlanym. Błędy potwierdził inspektor budowy. Mimo wezwań ze strony głównego wykonawcy, spółka E. nie zdecydowała się na zmiany w świadczonych pracach.
W tej sytuacji spółka B. odmówiła odbioru prac, nie sporządzono też protokołu odbiorczego. Następnie zdemontowała wykonaną ślusarkę okienną i złożyła jej elementy w swoim magazynie. Krótko potem zleciła wykonanie prac innej firmie, zapłaciwszy jej 184 tys. zł.
Spółka E., mimo braku protokołu odbioru prac, zażądała jednak zapłaty za wykonaną – jej zdaniem – umowę. Jednak główny wykonawca stwierdził, że w takim wypadku ma prawo zastosować art. 636 par. 1 w zw. z art. 656 k.c. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli przyjmujący zamówienie wykonuje dzieło w sposób wadliwy albo sprzeczny z umową, zamawiający może wezwać go do zmiany sposobu wykonania i wyznaczyć mu w tym celu odpowiedni termin. Po bezskutecznym jego upływie może natomiast od umowy odstąpić albo powierzyć poprawienie lub dalsze wykonanie dzieła innej osobie na koszt i niebezpieczeństwo przyjmującego zamówienie. Wobec tego spółka B. uznała, że ma prawo potrącić z należności dla spółki E. kwotę, którą zapłaciła innemu wykonawcy.
Sąd I instancji powództwo spółki E. oddalił, uznając, że spółka B. miała prawo wybrać innego podwykonawcę, a wierzytelności między stronami uległy potrąceniu wzajemnemu. Jednak sąd II instancji uwzględnił apelację powodowej spółki E. i zasądził na jej rzecz żądaną należność. Sąd uznał, że strony zawarły wprawdzie skutecznie umowę o roboty budowlane, ale nie można stwierdzić, czy doszło faktycznie do nieprawidłowego wykonania prac. Zdaniem sądu wynikało to z pospiesznego demontażu wykonanej ślusarki. W tej sytuacji zdaniem sądu II instancji doszło po stronie spółki B. do jednostronnego odstąpienia od umowy. A z tym wiąże się obowiązek zapłaty za wykonane już prace.
Skargę kasacyjną pozwanej spółki B. uwzględnił jednak Sąd Najwyższy. Uchylił on orzeczenie apelacyjne i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.
SN w uzasadnieniu swojego rozstrzygnięcia odniósł się do kwestii potrąceń.
– Zarzut potrącenia zakłada istnienie wierzytelności, które nadają się do takiego potrącenia. Tutaj natomiast jedna ze stron zaczęła kwestionować w procesie swoją wierzytelność – podkreślał sędzia Mirosław Bączyk.
W tej sytuacji, zdaniem SN, pod wątpliwość można podawać już sam zarzut potrącenia podnoszony przez pozwanego.

Umowa o roboty budowlane powinna być zawarta na piśmie

ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 6 czerwca 2014, sygn. akt I CSK 388/13

Michał Culepal