Enigmatyczny i w pewnych miejscach budzący wątpliwości. Tak o projekcie założeń, mającym kompleksowo uregulować kwestię zmiany płci, wypowiedziała się Rada Legislacyjna
Korekta płci / Dziennik Gazeta Prawna
Propozycje Ministerstwa Sprawiedliwości zakładają nowelizację kodeksu postępowania cywilnego, kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw. Wszystko po to, by w Polsce w końcu funkcjonowało prawo porządkujące sytuację prawną osób transpłciowych, a więc tych, których tożsamość płciowa jest odmienna od płci metrykalnej, ujawnionej w aktach stanu cywilnego.
Dziś proces korekty płci, zgodnie ze wskazówkami płynącymi z orzecznictwa Sądu Najwyższego, odbywa się na podstawie art. 189 kodeksu postępowania cywilnego, który stanowi, że powód może żądać ustalenia przez sąd istnienia lub nieistnienia stosunku prawnego lub prawa, gdy ma w tym interes prawny. Taki sposób procedowania od lat budzi jednak kontrowersje zarówno wśród przedstawicieli doktryny, jak i środowisk reprezentujących osoby transpłciowe. Wymaga bowiem m.in. pozywania rodziców osoby chcącej dokonać korekty.
Jak się jednak okazuje, część zawartych w resortowym projekcie pomysłów nie przekonała Rady Legislacyjnej – organu opiniodawczo-doradczego Rady Ministrów i p rezesa Rady Ministrów .

Jeden etap

Rada w swej opinii zwraca uwagę na to, jak powinien w ogóle przebiegać proces zmiany płci. Ministerstwo chce, aby składał się z dwóch etapów: przed komisją lekarską, a następnie przed sądem. Zadaniem komisji miałaby być weryfikacja rozpoznania lekarza prowadzącego osobę, której procedura zmiany płci dotyczy, i wydanie w tej mierze opinii. Opinia ta byłaby z kolei niezbędna – ale i w dużej mierze decydująca – przy dokonaniu korekty płci metrykalnej przed sądem orzekającym już w trybie nieprocesowym. Przy tym moment dokonania operacji dostosowującej (jak również jej zaniechanie) nie ma tu znaczenia.
W opinii rady taka ścieżka może jednak wydłużyć rozpoznanie sprawy. „Jeżeli już ustawodawca zdecyduje się na tryb sądowy, niedopuszczalne (również w świetle zasad postępowania cywilnego) wydaje się ograniczenie możliwości prowadzenia postępowania dowodowego przez sąd. Założenie, że sąd ma tylko »w ciemno« zaakceptować orzeczenie komisji lekarskiej, bez możliwości weryfikacji wniosku, wydaje się niewłaściwe i niemożliwe do przeprowadzenia” – czytamy w stanowisku RL.
Jej zdaniem należałoby rozważyć nieco inną konstrukcję. „Mogłaby ona polegać na tym, aby ostateczną decyzję o zmianie płci podejmowała komisja ekspercka. Ocena elementów prawnych (przesłanek) wymagałaby jednak, aby w jej składzie znaleźli się również prawnicy. Taka decyzja mogłaby być podstawą dokonania zmiany wpisu płci w akcie urodzenia” – przekonują członkowie rady.
Zgodnie z tym pomysłem tryb sądowy byłby właściwy jedynie w przypadkach, gdy komisja wydałaby decyzję odmowną. Polski model zbliżyłby się tym samym do tego, który obowiązuje np. w Wielkiej Brytanii.
Jak się okazuje, takie rozwiązanie nie jest przedstawiane po raz pierwszy.
– Na etapie konsultacji zwracaliśmy uwagę ministerstwu na ten problem. Proponowaliśmy, aby procedura kończyła się na etapie przedsądowym, a więc w komisji. Wnioskowaliśmy również, aby zasiadał w niej prawnik, który stwierdzałby, że nie ma przeciwskazań prawnych do zmiany płci metrykalnej – mówi Lalka Podobińska, prezes Fundacji Trans-Fuzja.
– Resort jednak zdecydowanie opowiadał się za dwuetapowością – dodaje.
I wszystko na to wskazuje, że zdania nie zmieni.
– Nie podzielam argumentacji Rady Legislacyjnej i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której komisja orzecznicza będzie wydawać decyzję administracyjną, która będzie prowadzić do zmiany w aktach stanu cywilnego. To sąd powinien podejmować decyzję w sprawie korekty płci metrykalnej – mówi dr hab. Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości.
Największą wątpliwość Rady Legislacyjnej budzi jednak kwestia nieostatecznego skutku orzeczenia o zmianie płci. W projekcie stwierdzono, że „może zaistnieć sytuacja, że osoba po korekcie płci metrykalnej nie przeprowadzi zabiegu adaptacyjnego i wciąż będzie miała zdolność płodzenia. W przypadku narodzin dziecka – po korekcie płci metrykalnej – relacja pomiędzy rodzicem a tym dzieckiem powinna być określana według płci pierwotnie stwierdzonej w akcie urodzenia”. W opinii Rady takie rozwiązanie prowadzi do rozszczepienia płci jako elementu stanu osobistego człowieka.

Mężczyzna mamą

„Jeżeli osoba, która dokonała zmiany płci, rodzi lub płodzi dziecko zgodnie z wcześniejszą płcią biologiczną, powinno to być uznane za okoliczność wskazującą, że przesłanki dokonania zmiany płci (trwałość poczucia przynależności do nowej płci) nie zostały spełnione i stać się szczególną podstawą wzruszenia skutków dokonanej zmiany płci (np. w drodze uchylenia decyzji komisji, względnie wznowienia postępowania sądowego albo uchylenia prawomocnego postanowienia sądu). Wydaje się, że jest to jedyne możliwe rozwiązanie, jeżeli chcemy zachować odrębność określeń (ról społecznych) ojca i matki” – twierdzi rada.
Również i ta argumentacja nie przekonuje jednak przedstawiciela resortu.
– To zła propozycja. Doprowadziłaby do tego, że osobie, której dokonała zmiany płci metrykalnej, ograniczałoby się prawo do korzystania ze swej wolności seksualnej stosownie do preferencji. Na jej mocy np. transmężczyzna (urodzony jako kobieta), który nie jest homoseksualistą, mógłby współżyć jedynie z kobietą – akcentuje minister Królikowski.

Ale to już było

W swym stanowisku rada nie zgadza się również z propozycją, by osoby 16–letnie miały prawo do zainicjowania procedury zmiany płci metrykalnej. Apeluje, by procedura ta była poprzedzona okresem życia zgodnego z nową płcią (real life test). Jak jednak podnoszą eksperci, te akurat aspekty były już poddawane dyskusji.
– Projekt jest efektem pewnego kompromisu między wstępną propozycją rządową a stanowiskiem organizacji pozarządowych, w tym przede wszystkim Fundacji Trans-Fuzja, ale też Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – mówi dr Dorota Pudzianowska z HFPC.
W jej opinii ponowne dyskutowanie o tych samych kwestiach to powrót do punktu wyjścia.
– Nasuwa się więc pytanie, czy rządowi w ogóle zależy na uchwaleniu ustawy w obecnej kadencji Sejmu i dostosowanie ochrony praw takich osób do standardu określonego w art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności – puentuje ekspertka.
Etap legislacyjny
Projekt założeń w konsultacjach