Sąd Najwyższy ma poważne wątpliwości co do projektu przywracającego instytucję asesora
W swojej opinii przekazanej Sejmowi SN wskazuje, że projekt firmowany przez głowę państwa może być niezgodny zwłaszcza z art. 179 ustawy zasadniczej.

Kontrasygnata potrzebna

O tym, że prezydencki projekt zmiany prawa o ustroju sądów powszechnych może okazać się niekonstytucyjny, DGP pisał w połowie kwietnia (nr 76/2014). Wskazywaliśmy wówczas, że bez zmiany ustawy zasadniczej nie da się wprowadzić instytucji asesora. Wszystko przez to, że w art. 144 konstytucji mowa jest o tym, że prezydent wydaje akty urzędowe, a te wymagają dla swej ważności podpisu prezesa Rady Ministrów. W ust. 3 wymieniono 30 aktów, które takiej kontrasygnaty nie wymagają, lecz wśród nich nie ma powoływania asesorów. A przecież Trybunał Konstytucyjny już raz – w wyroku z 24 października 2007 r. (sygn. akt SK 7/06) – orzekł, że władza wykonawcza nie powinna brać udziału w wyborze, czy też odwołaniu asesora.
Teraz te wątpliwości – w opinii z 30 kwietnia br. – potwierdza SN. „Jako jeden z organów władzy publicznej, Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej jest adresatem normy art. 7 Konstytucji, wobec czego zobowiązany jest do działania na podstawie i w granicach prawa. Nie budzi najmniejszych wątpliwości, że prerogatywy Prezydenta wyszczególnione w art. 144 ust. 3 pkt 17 »powoływanie sędziów«, nie podlegają wykładni rozszerzającej. Jeżeli więc asesor jest osobą sprawującą urząd jedynie podobny do urzędu sędziego, ale niebędącą sędzią, to jego powołanie nie mieści się w ramach prerogatywy, o jakiej mowa w art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji” – wskazano w piśmie przekazanym do Sejmu.

Sędzia na próbę

Jednak gdyby uznać asesora za swego rodzaju sędziego, to – zdaniem I prezesa SN (opinia została podpisana przez ówczesnego p.o. I prezesa SN – Lecha Paprzyckiego) – prezydent mógłby samodzielnie, bez kontrasygnaty premiera, powoływać asesorów, ale wówczas należałoby uznać projekt za niezgodny z art. 179 i następnymi konstytucji.Ustawa zasadnicza bowiem stanowi, że sędzia może być powoływany jedynie na czas nieoznaczony, a tymczasem prezydencki projekt przewiduje, że asesor będzie powoływany na pięć lat. „(...) Samo użycie w publicznym dyskursie – czego nie unika nawet projektodawca w uzasadnieniu projektu – nazwy „sędzia na próbę” przekonuje, że nie jest możliwe uznanie asesora sądowego za instytucję odrębną od instytucji sędziego. W istocie jest to właśnie sędzia tymczasowy” – wytyka prof. Paprzycki.
Jego zdaniem takiego wniosku nie może obalić odmienna nazwa, czy też powierzenie obowiązków orzeczniczych asesorom tylko w sądach rejonowych. „Przyjmując to założenie, należałoby dojść do przekonania, że ustawodawca zwykły nie może zakreślić Prezydentowi ram czasowych powoływania »sędziego na próbę«, ponieważ stałoby to w sprzeczności z jednoznacznym brzmieniem art. 179 Konstytucji RP, a także poważnie deformowałoby instytucję sędziego” – podkreślono w opinii.
Konkludując, prof. Paprzycki wskazuje, że „zrealizowanie zakładanych celów ustawy nie jest możliwe bez zmiany Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, co najmniej w zakresie jej art. 144 ust. 3 pkt 17 oraz art. 179”.
Należy jednak przypomnieć, że nie wszyscy eksperci widzą niekonstytucyjność regulacji zaproponowanych przez głowę państwa. Bronił ich np. Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jego zdaniem skoro głowa państwa może powoływać sędziów bez kontrasygnaty premiera, to tym bardziej może w tym trybie powoływać asesorów, którzy też zajmują stanowiska sędziowskie. Zgodnie bowiem z zasadami wykładni prawa, skoro komuś wolno więcej, to tym bardziej wolno mu mniej.

Prezydent wydaje akty, które dla swej ważności wymagają jeszcze podpisu premiera

Etap legislacyjny
Projekt skierowano do I czytania w Sejmie