Dziś biegłym może zostać niemal każdy i sytuacji tej nie poprawią zmiany prawa w kształcie zaproponowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości - uważa dr Jerzy Pobocha, założyciel i pierwszy prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.

Aneta Mościcka: Przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości i przyjęty przez rząd projekt założeń ustawy o biegłych sądowych wprowadza zasady powoływania, zawieszania, odwoływania biegłych sądowych oraz korzystania z opinii biegłych instytucjonalnych. Jakie mankamenty ma ten dokument?

Dr. n. med. Jerzy Pobocha, specjalista psychiatra, ordynator Oddziału Psychiatrii Sądowej ZOZ Aresztu Śledczego w Szczecinie, biegły sądowy od 1975 r., założyciel i pierwszy prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej: Przyjęte w projekcie zasady powoływania biegłych nie wskazują, że ekspert powinien posiadać ponadprzeciętne wiadomości. W niektórych krajach, np. w Niemczech, jest to zapisane w prawie. Opieranie się wyłącznie na dokumentach wskazujących na wykształcenie, uprawnienia i staż w zawodzie nie uchroni od pojawienia się na listach osób mających byle jakie dyplomy i kompetencje. Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie w kształcie przygotowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości, biegłym będzie mógł nadal zostać każdy. Zakład pracy może opiniować swojego pracownika tylko w zakresie jakości wykonywanych obowiązków służbowych, które często nie przystają do kompetencji potrzebnych do wydawania ekspertyz. Dlatego osoby, które chcą być biegłymi powinny posiadać specjalizację – jak w medycynie lub certyfikat/atestację eksperta z danej dziedziny wiedzy. Projekt nie nakłada na biegłego obowiązku doskonalenia zawodowego, uczestniczenia w szkoleniach specjalistycznych. W praktyce natomiast biegli sądowi niekiedy dysponują wiedzą sprzed 20-30 lat. Niektórzy nigdy nie byli na żadnym specjalistycznym szkoleniu, np. z psychiatrii sądowej. Ministerialny projekt ustawy nie wprowadza też zasady, że biegły do każdej swojej opinii dołącza CV. Tego typu praktyka istnieje w krajach anglosaskich. Ja, wydając opinię dla sądu w Dublinie, musiałem dołączyć swoje CV, aby sąd i uczestnicy postępowania mogli poznać moje wykształcenie i kompetencje w zakresie psychiatrii sądowej. Ta praktyka wymusza na biegłych uczestniczenie w szkoleniach, publikowanie w czasopismach fachowych, jak również eliminuje osoby, które posiadają wiedzę sprzed wielu lat.

Projekt nie wprowadza przepisu o obowiązku przechowywania przez biegłego kopii swoich opinii, które mogłyby być podstawą okresowej kontroli ich jakości. Tego typu przepis istnieje np. w Norwegii i Słowacji. Ministerstwo Sprawiedliwości nie przyjęło zapisu dotyczącego posiadania przez biegłego legitymacji służbowej i pieczęci, które stanowią wydatek rzędu 50 zł. Jest sprawą oczywistą, że biegły musi ponosić koszty, które umożliwiają mu wykonywanie tej funkcji, takie jak: posiadanie komputera, często samochodu, w niektórych dziedzinach specjalistycznej aparatury, zakupu literatury fachowej, posługiwania się Internetem m.in. w celu zdobywania fachowych wiadomości itd. Przy tych wydatkach koszt pieczęci i legitymacji jest śmiesznie niski i nie powinien być podnoszony, jako argument, że przekracza możliwości finansowe biegłego.

AM: Projekt nie reguluje kwestii ważnej dla biegłych, dotyczącej wynagrodzenia za pracę. Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że wystarczą tu obowiązujące przepisy rozporządzeń. Czy pana zdaniem kwestia wynagrodzenia biegłych powinna znaleźć się w proponowanej ustawie?

JP: W toku prac liczyliśmy na to, że przepisy dotyczące wynagrodzenia biegłych znajdą się w tej ustawie. Jednak kiedy powołany przez ministra sprawiedliwości zespół miał rozpoznawać tę kwestię, przestał się spotykać, a następnie został rozwiązany przez ówczesnego szefa resortu Jarosława Gowina. Warto przypomnieć, że Trybunał Konstytucyjny uznał, iż przepis pozwalający na przyznawanie biegłemu wynagrodzenia ryczałtowego, bez względu na nakład pracy, jest sprzeczny z konstytucją.

AM: Jak pan ocenia pomysł dodatkowego badania przygotowania zawodowego biegłych przez komisję powoływaną przez prezesa sądu okręgowego?

JP: Sprawdzanie kompetencji biegłego wcześniej przez stowarzyszenia zawodowe i/lub przez komisje powoływaną przez prezesa sądu okręgowego jest zasadne. Natomiast nie zapewnia stałego monitorowania jakości opinii biegłych. Powinno to być przedmiotem badań prowadzonych przez naukowe stowarzyszenia zawodowe – jak to ma miejsce np. w Niemczech, gdzie istnieją opracowania na temat jakości opinii np. sądowo-psychiatrycznych. Opracowano tam również, w drodze konsensusu prawników i psychiatrów minimalne wymagania, jakie musi spełniać opinia sądowo-psychiatryczna. Oczywiście takie działania można i należy podjąć też w Polsce. Celowym jest też częstsze informowanie prezesa sądu okręgowego o niskiej jakości kompetencji i opinii biegłego na podstawie liczby opinii, które muszą być weryfikowane z powodu zawartych w nich błędach. Sprawdza się tu biblijne stwierdzenie „po owocach ich poznacie”.

AM: Projekt przewiduje możliwość powoływania biegłych ad hoc, do określonych spraw, gdy powołanie biegłego z listy będzie utrudnione ze względu na obciążenie pracą. Nie określa jednak zasad sprawdzania wiarygodności takich osób.

JP: Dotychczasowa praktyka powoływania biegłych ad hoc polegała na tym, że albo były to osoby, które jako jedne z nielicznych chciały taką ekspertyzę wykonać lub były znane organowi zlecającemu, jako wydające opinie na wysokim poziomie. Najczęściej byli to pracownicy naukowi lub osoby będące poprzednio biegłymi „z listy”. Zasady powoływania biegłych ad hoc powinny być przedmiotem rozważań doktryny, jak i być może znaleźć swój wyraz w orzecznictwie sądów.

AM: Jakie przepisy utrudniają pracę biegłym sądowym i należy je – pana zdaniem – zmienić?

JP: Większość biegłych jest zatrudniona. Dlatego istnieje zasadnicza sprzeczność pomiędzy wykonywaniem obowiązków biegłego, które wiąże się z nieobecnością w zakładzie pracy, a przepisami kodeksu pracy w tym zakresie, który dopuszcza tylko niewielką ilość nieobecności w roku. Problem ten zgłaszaliśmy w czasie obrad komisji ds. opracowania ustawy o biegłych sądowych. W opinii Ministerstwa Sprawiedliwości jest on nie do pokonania. Dlatego bardzo często biegłymi są osoby będące na rencie czy emeryturze. W Polsce mamy dwa przypadki wytoczenia biegłym sprawy karnej za wyjazdy do sądu. Po czym, po długotrwałym procesie zostali uniewinnieni. Toczyło się też postępowanie w sądzie pracy o uznanie za bezprawne ich zwolnienie z pracy.

AM: Ponad 1,5 roku temu mówił pan w rozmowie ze mną, że wielu ekspertów powoływanych przez sądy nie otrzymuje swojego wynagrodzenia w terminie. Czy w tej sprawie nastąpiła poprawa?

JP: Procedura przyznawania biegłym wynagrodzenia jest skomplikowana, przez to rozwleczona w czasie. Okresowo instytucje zlecające ekspertyzy (w szczególności prokuratury) nie mają na nie wystarczających pieniędzy. Wtedy trzeba czekać do następnego roku, aż będzie „nowy budżet”. Chcę też podkreślić, że inicjatywa podjęcia skutecznych prac nad ustawą o biegłych wyszła od Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej. Zainspirowaliśmy też inne towarzystwa takie jak: Polskie Towarzystwo Kryminalistyczne, Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Polskie Towarzystwo Medycyny Sądowej i Kryminologii, jak i inne towarzystwa, które wchodził w skład komitetu organizacyjnego I Kongresu Nauk Sądowych, który odbył się 27 listopada 2010 r. z udziałem prawie 1100 biegłych sądowych. Zgodnie z uchwałą kongresu, minister sprawiedliwości powołał komisję, wybraną w trakcie kongresu, ale z udziałem pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości do opracowania projektu ustawy. Z niezrozumiałych dla nas powodów Polskie Towarzystwo Psychiatrii Sądowej, które, jak wspomniałem, było inicjatorem prac nad ustawą o biegłych sądowych i organizatorem I KNS, zostało przez Ministerstwo Sprawiedliwości wykreślone z listy stowarzyszeń i organizacji, które brały udział w pracach nad ustawą. Nasze skargi na takie postępowanie, kierowane do Ministerstwa Sprawiedliwości na ręce dwóch wiceministrów pozostały bez odpowiedzi. Jest to chyba kara za to, że podjęliśmy inicjatywę stworzenia ustawy o biegłych sądowych.

Rozmawiała Aneta Mościcka