Nie sądzę, aby publiczna dyskusja szkodziła adwokaturze w oczach jej klientów – przekonuje prof. Ryszard Sowiński, ekspert w zakresie marketingu usług prawnych

Emilia Świętochowska: Na stronach Prawnika.pl pojawiło się ostatnio kilka ostrych polemik członków palestry, które dobitnie uwidoczniły istniejące wśród nich podziały oraz rozbieżne wizje funkcjonowania samorządu. Czy tego rodzaju publiczne roztrząsanie wewnętrznych problemów jest dla adwokatury korzystne z czysto wizerunkowego punktu widzenia?

Ryszard Sowiński, dr hab., profesor WSB w Poznaniu, pracownik naukowy WPiA UAM, doradca kancelarii prawnych w zakresie marketingu i strategii rozwoju: Nie widzę nic złego w publicznej dyskusji na temat funkcjonowania samorządu zawodowego. Jest zrozumiałe, że w prywatnym przedsiębiorstwie kierownictwo ustala swoje zasady i ograniczenia dotyczące publicznych wypowiedzi swoich pracowników. Natomiast w przypadku samorządu zawodowego mamy do czynienia z instytucją publiczną, której zadaniem jest ochrona interesu publicznego, a więc reguły dotyczące wypowiedzi w mediach są inne. Samorząd posiada kompetencje stanowienia norm generalnych i abstrakcyjnych i ma wspierać adwokaturę w wykonywaniu jej ważnej społecznie funkcji. W pewnym zakresie wykonuje on zatem zadania władzy publicznej. Dlatego też jego działalność może i powinna podlegać ocenie, zarówno ze strony członków adwokatury i aplikantów, jak i samego społeczeństwa.

EŚ: Jakie wrażenie takie spory medialne mogą wywierać na potencjalnych klientach?

RS: Nie sądzę, aby publiczna debata szkodziła adwokaturze w oczach jej klientów. Warto zwrócić uwagę, że toczy się ona na łamach mediów branżowych.
W dyskusjach wypowiadają się zaś fachowcy i ma ona merytoryczny charakter.
Przeglądając publikacje na Prawniku.pl zwróciłem też uwagę na komentarze samych czytelników – pojawia się tam wiele głosów prawników, którzy nie są adwokatami, a także aplikantów adwokackich. Wiele z tych wypowiedzi wyraża bardzo rzeczowe opinie. Właśnie dzięki nim samorząd może lepiej zrozumieć, za co i jak jest oceniany przez poszczególnych interesariuszy oraz uwzględnić ich głosy w swojej działalności.

EŚ: Czy adwokaci jako członkowie samorządu adwokackiego powinni mieć możliwość całkiem swobodnego wypowiadania się w mediach na temat wewnętrznych problemów swojej korporacji?

RS: Uważam, że dyskusja o roli adwokatury i sposobie funkcjonowania samorządu adwokackiego jest częścią debaty publicznej i powinna się odbywać właśnie w ten sposób – publicznie. Im więcej jawności i otwartości w debacie publicznej, tym lepiej.

EŚ: Ale jak na społeczną wiarygodność zawodu wpływa to, że członkowie palestry otwarcie krytykują na łamach prasy sposób funkcjonowania własnego samorządu? Dla kontrastu, samorząd radcowski wywiera dużą presję na swoich członków, żeby nie komentowali w mediach spraw korporacji, zwłaszcza tych najbardziej kontrowersyjnych…

RS: Warto zastanowić się, dlaczego taka debata publiczna w ogóle wywołuje emocje wśród uczestników. Według mnie te emocje wynikają z faktu, że toczy się zasadniczy spór wokół dwóch kwestii bardzo silnie wpływających na osobistą sytuację zarówno prawników posiadających już uprawnienia do wykonywania zawodu, jak i aplikantów, którzy takie uprawnienia zamierzają dopiero zdobyć. Te dwa zasadnicze wątki w dyskusji to stosunek do liberalizacji zasad dostępu do zawodu adwokata, a drugi – sam sposób funkcjonowania samorządu.

Co do pierwszej kwestii, to pamiętam czasy przed liberalizacją i nie uważam, aby były one dobre dla młodych absolwentów prawa, którzy mieli ambicje rozwijać swoje kariery zawodowe w zawodzie adwokata. Były to też niedobre czasy dla samych klientów adwokatów, ponieważ podaż usług adwokackich nie odpowiadała wielkości popytu, co z kolei miało swoje konsekwencje w zakresie ich jakości i dostępności. Zrobiłem wtedy (koniec lat 90.) analizę powtarzalności nazwisk adwokatów wykonujących zawód w Poznaniu. Liczba nazwisk stanowiła wówczas około 1/3 liczby adwokatów wykonujących zawód na lokalnym rynku. Te dane nie wymagają komentarza.

Nie zgadzam się z argumentem, że liberalizacja zasad dostępu do zawodu prowadzi do regresu jakości usług prawniczych. W moim przekonaniu większa konkurencja z zasady prowadzi do poprawy, a nie do pogorszenia jakości usług. Nie rozumiem więc, dlaczego ta reguła nie miałaby zastosowania do działalności prawników. Oczywiście jakość świadczonych przez nich usług jest zróżnicowana, ale to rynek najlepiej wycenia usługodawców. Jest na nim miejsce zarówno dla adwokatów osiągających efektywne stawki godzinowe na poziomie 500-800 złotych, jak i 50-80 złotych. Cena wiąże się z jakością oferowanych usług, a nie każdego klienta stać na zatrudnianie zespołu wyspecjalizowanych fachowców.

EŚ: Jakie zatem działania powinna podjąć palestra, aby osoby wchodzące dopiero do zawodu miały poczucie, że znajdują w nim wsparcie?

RS: Samorząd zawodowy powinien przede wszystkim zadbać o to, aby osoby kończące aplikację spełniały minimalne standardy w zakresie wiedzy, doświadczenia, świadomości znaczenia zasad etyki oraz standardów obsługi klienta. To w końcu on odpowiada za jakość kształcenia aplikantów. Jeżeli stosuje nowoczesne metody, stawia wysoko poprzeczkę aplikantom, uczy ich nie tylko wiedzy akademickiej, ale przede wszystkim praktycznych umiejętności przekazywanych w ramach warsztatów, e-learningu, symulacji, projektów zespołowych itd., to poziom absolwentów powinien być wysoki.
Jeżeli nie podejmuje tego rodzaju działań, to jest to znak, że należy podnosić standardy kształcenia i wymagania.

Rozmawiała Emilia Świętochowska