Podczas gdy stawki za obsługę prawną ciągle rosną, klienci kancelarii domagają się upustów albo w ogóle odchodzą – wynika z raportu o światowej koniunkturze na rynku usług prawniczych w 2013 roku.

Raport przygotowali eksperci z wydziału prawa Georgetown University i firmy Thomson Reuters Peer Monitor, która śledzi sytuację w różnych sektorach światowej gospodarki.

Chociaż w ubiegłym roku było daleko do gwałtownego dołka, w jaki wpadł rynek usług prawniczych w 2009 roku, to obecne trendy nie zwiastują rychłego powrotu do złotego okresu sprzed globalnej recesji. W 2013 roku zapotrzebowanie na obsługę prawną spadło już czwarty rok z rzędu – ale tym razem tylko niewiele ponad 1 proc. Mniejszy dopływ klientów zasadniczo nie uderzył po kieszeniach specjalistów od prawa spółek w przeciwieństwie do prawników od prawa upadłościowego (spadek popytu aż o 5 proc.), prawa cywilnego i prawa własności intelektualnej (spadek o 3 proc.). Biorąc pod uwagę ogólny marazm na rynku najmniej powodów do narzekania miały praktyki adwokackie zajmujące się prawem nieruchomości i prawem pracy.

Prognozy dla rynku usług prawnych w 2014 roku>>

Tak jak w ostatnich pięciu latach kancelarie prawne w minionym roku podwyższały stawki za oferowane przez siebie usługi. Ale w porównaniu z okresem sprzed załamania na nowojorskiej giełdzie, kiedy taryfy co roku szły w górę o 6-8 proc., w 2013 roku prawnicy wycenili swoją pracę tylko skromne 3.5 proc. wyżej niż w 2012 roku. Większość firm prawniczych odnotowała także stale malejący odsetek odzyskiwanych należności. O ile w Stanach Zjednoczonych średnia godzinowa stawka za obsługę prawną w 2013 roku wyniosła 476 dolarów, o tyle zaledwie 83.5 proc. tej kwoty faktycznie wpływało na konto kancelarii (w 2007 roku było to 92 proc).

Paradoksalnie kilkuprocentowym podwyżkom stawek towarzyszyła większa dostępność różnego rodzaju rabatów i ulg. Przed wybuchem kryzysu finansowego targowanie się z prawnikami było dla firm czymś raczej nie do pomyślenia. A kiedy wielu klientów odkryło, że w gorszych czasach można wynegocjować obniżkę i tak wygórowanych stawek, kancelarie jednocześnie zaczęły proponować wyższe taryfy początkowe za swoje usługi. Co więcej ostra rywalizacja prawników oraz kiepska wydajność ich pracy przyczyniły się do utrzymania zysków partnerów w kancelariach na zbliżonym do poprzednich lat poziomie.

Słaby dopływ nowych klientów i wiele niezapłaconych faktur wymusiły na kancelariach dość oszczędne gospodarowanie. Przed 2008 rokiem wydatki firm prawniczych często były poza racjonalną kontrolą. Dla przykładu, w 2007 roku bezpośrednie koszty amerykańskich kancelarii wzrosły aż o 18 proc. w stosunku do roku poprzedniego. Po drastycznych cięciach, jakie wdrażały od początku kryzysu, w ubiegłym roku w końcu odbiły sobie chude lata wzrostem wydatków bezpośrednich i pośrednich o 2 proc.