Lista wpadek Polskiej Grupy Pocztowej, która od początku nowego roku odpowiedzialna jest za dostarczanie przesyłek sądowych i prokuratorskich, z każdym kolejnym dniem staje się co raz dłuższa. Brak dostarczonych wezwań, zwrotek czy możliwość odbioru korespondencji w sklepie monopolowym to tylko wybrane przykłady zarzutów wobec nowego operatora. Prezentujemy siedem "grzechów głównych" Polskiej Grupy Pocztowej i odpowiedź operatora na stawiane mu zarzuty.

• Brak punktów odbioru w gminach

Polska Grupa Pocztowa wygrywając przetarg na dostarczanie przesyłek sądowych i prokuratorskich, miała obowiązek zapewnić w każdej gminie przynajmniej jeden punkt odbioru korespondencji. Nie trzeba była jednak długo czekać na głosy niezadowolenia z powodu odległości, jaką trzeba pokonać, aby odebrać przesyłkę. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", mieszkańcy gminy Kobylnica w Pomorskiem muszą pokonać 40 km, by dostać się do innego województwa i odebrać list. Analogicznych sytuacji w Polsce jest niestety więcej.

Jak donosi serwis trójmiasto.pl, czytelnicy skarżą się na znaczne odległości punktów odbioru od miejsca zamieszkania. Mieszańcy pomorskiego Chwarzna po list udać muszą się do oddalonej o 12 km Chyloni.

Pomimo doniesień o trudnościach logistycznych związanych z odbiorem przesyłek, Leszek Żebrowski, Prezes Zarządu Polskiej Grupy Grupa Pocztowej SA zapewnia jednak, że w każdej gminie z Polsce znajduje się odpowiednia placówka.

- Zgodnie z kryteriami stawianymi przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa Państwową Jednostkę Budżetową PGP świadczy usługę w oparciu o sieć ponad 7000 (na dzień dzisiejszy 7543) placówek pocztowych w całym kraju, w tym co najmniej po jednej placówce pocztowej, licząc średnio w skali kraju, na 6000 mieszkańców na terenie gmin miejskich i gmin miejsko – wiejskich, co najmniej jedna placówka pocztowa, licząc średnio w skali kraju, na 85 km2 powierzchni w gminach wiejskich – informuje Leszek Żebrowski.

• Punkty odbioru w monopolowym

Polska Grupa Pocztowa realizuje swoje zadania przy udziale firmy inPost, która ma podpisaną umowę partnerską z Ruchem. To właśnie głównie w kioskach znajdują się punkty odbioru przesyłek. Często zdarza się jednak, że po list udać należy się do punktu odbioru zlokalizowanego w kwiaciarni, punkcie ksero, sklepie monopolowym czy rybnym… i to nie koniecznie tym, położonym najbliżej naszego miejsca zamieszkania.

Czytaj więcej o sytuacji odbiorców przesyłek >>

Prezes PGP twierdzi jednak, że UKE nie wydałby zezwolenia na prowadzenie działalności pocztowej, gdyby wszystkie podmioty uczestniczące w procesie obsługi przesyłek nie spełniały wymogów formalnych oraz nie dawały rękojmi bezpieczeństwa i zachowania tajemnicy pocztowej.

- PGP stawia na wzrost efektywności dostarczanej korespondencji, dzięki czemu klienci zyskają jeszcze wygodniejszą formę jej odbioru i dłuższe godziny pracy placówek. Poza tym dla obywateli nie zmienią się zasady odbioru przesyłek – procedura doręczania i awizowania będzie funkcjonowała jak dotychczas, ponieważ obowiązuje w takiej samej mierze wszystkich operatorów pocztowych – przekonuje Żebrowski.

• Przesyłki nie docierają

Najwięcej uwag w tej kwestii zgłaszają prawnicy prowadzący swoje kancelarie. Gdy za doręczanie przesyłek odpowiedzialna była Poczta Polska otrzymywali kilka razy więcej przesyłek niż obecnie. Co gorsza, nie przychodzą one regularnie, tylko grupowo, co kilka dni. Sytuacja ta powoduje zaburzanie rytmu pracy w kancelariach – skarżą się.

Kontrakt na przesyłki sądowe może zostać zerwany >>

Krytyka prawników odnosi się także do miejsc odbioru przesyłek sądowych, zagubionych awiz oraz nonszalancji doręczycieli. Działania nowego operatora powodują, że sprawy zostają odwoływane.

Sprawy spadają z wokand >>

PGP, jak informuje prezes Żebrowski, musi zgodnie z podpisanym kontraktem dostarczyć w terminie 85% przesyłek D+3 oraz 97% przesyłek D+5. Do tego (w zależności od rodzaju postępowania) ustawowe terminy awizacji wynoszą w postępowaniach cywilnych 16 dni, a w postępowaniach karnych - 15 dni.

• Problemy z doręczaniem zwrotek i wezwań

Stołeczni sędziowie obserwują, że do sądów wraca bardzo mało zwrotek, czyli zwrotnych potwierdzeń obioru (ZPO) – czytamy w "Gazecie Wyborczej". To właśnie od daty zawartej na ZPO liczy się terminy w postępowaniu sądowym. Problemy z doręczaniem zwrotek i wezwań to nie jedyne przypadki, które budzą wątpliwości pracowników sądów. Zwrócono także uwagę na wydłużanie się okresu doręczeń, brak dat, brak podpisu czy wskazania osoby odbierającej.

Jak ustalił TOK FM, w sądach rejonowych m. in. w Międzyrzeczu, Gorzowie Wielkopolskim, Lubartowie i Puławach odwołano rozprawy z powodu niedoręczonej korespondencji.

- Nastąpiło odwołanie rozpraw właśnie z tego powodu, że nie wykonano doręczenia zleconego przez sąd. Nikt się nie stawił, a sąd nie uzyskał żadnej informacji, czy strony zostały prawidłowo powiadomione, czy też nie. Do sądów nie dotarły tak zwane zwrotki. Jest to kartonik, na którym strona czy uczestnik postępowania osobiście poświadcza odebranie przesyłki, z datą i podpisem. I wtedy sąd ma wiedzę, co się dzieje - informuje TOK FM sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.

Odwołano rozprawy, bo nie doręczono wezwania >>

Jak informuje prezes PGP, każda zwrotka weryfikowana jest m.in. pod kątem czytelności opisu, czytelności podpisu i prawidłowości wypełnienia. Jego zdaniem proces nadań jak i zwrotów będzie szybszy po uruchomieniu systemu informatycznego właśnie testowanego przez pierwsze sądy.

Nie tylko jednak sędziowie narzekają na jakość usług świadczonych przez PGP. Swoje zarzuty przytacza także prokuratura. Śledczy narzekają dodatkowo na konieczność ważenia przesyłek przez pracowników biura podawczego oraz naklejania numerów R.

Zarzuty prokuratorów wobec PGP >>

• Nieprzeszkoleni pracownicy

Jak podkreślają prawnicy z Naczelnej Rady Adwokackiej, placówką pocztową nie może być każde miejsce, lecz tylko punkty do tego celu przystosowane, posiadające wykwalifikowany personel, znający obowiązujące reguły doręczeń.

- Kioski i sklepy spożywcze tylko pobocznie zajmują się działalnością z zakresu poczty i nie posiadają odpowiednio przeszkolonego personelu – czytamy w oświadczeniu NRA.

Jak podnosi dziekan płockiej Okręgowej Rady Adwokackiej mec. Joanna Kaczorowska, pracownicy punktów odbioru nie stosują się do generalnych zasad ewidencjonowania przesyłek. Zdaniem Kaczorowskiej nie zostali oni również zobowiązani do ochrony danych osobowych. Adwokaci zrzeszeni przy lokalnej radzie zarejestrowali także doręczanie otwartych już przesyłek.

Doniesienia te ponownie komentuje prezes PGP.

- Wszyscy operatorzy pocztowi, podobnie jak ich współpracownicy, są związani w taki sam sposób obowiązkiem zachowania tajemnicy pocztowej i korespondencji. Nie ma podstaw do kwestionowania rzetelności i wiarygodności naszych współpracowników. Nasi doręczyciele i pracownicy placówek zostali odpowiednio przygotowani i przeszkoleni w zakresie obsługi korespondencji z sądów i prokuratur, a jednym z kryteriów podjęcia współpracy bądź zatrudnienia jest przedłożenie przez nich do wglądu m.in. zaświadczenia lub oświadczenia o niekaralności. Istotną część szkoleń stanowiły te z zakresu procedur obsługi korespondencji oraz ochrony danych osobowych i tajemnicy pocztowej, a także bezpieczeństwa obrotu pocztowego – twierdzi Żebrowski.

• Sklep wydał cudzy akt oskarżenia

Pracownicy punktów odbioru nie sprawdzają tożsamości adresatów i ich mylą. Francesco Goldoni, adwokat z Obornik przybliża DGP sprawę swojego klienta.

- Zadzwonił do mnie zdenerwowany klient z informacją, że dostał akt oskarżenia wraz z terminem rozprawy. Zapytany, jakie przedstawiono mu zarzuty, odpowiedział, że nie było nawet dochodzenia – opowiada.

Czytaj więcej o wpadkach PGP >>

• Dostaniesz awizo, nawet jeśli jesteś w domu

Co prawda grzech ten dotyczy również Poczty Polskiej, PGP działa w podobny sposób. Dostawcy chcąc zaoszczędzić czas nie omieszkają sprawdzać czy adresat przebywa w danym momencie w mieszkaniu. Wypisane awizo automatycznie ląduje w skrytce pocztowej.