Sklepy handlujące alkoholem przez stronę www muszą się liczyć z odebraniem koncesji – wynika z precedensowego wyroku. W praktyce to koniec sprzedaży trunków w sieci
W ciągu ostatniego roku statystyczny Polak wypił... / Dziennik Gazeta Prawna
Najmniej piją Włosi / Dziennik Gazeta Prawna
Sprzedawcy oferujący piwo, wino i wódkę poprzez sklep elektroniczny będą musieli poważnie przemyśleć, czy chcą dalej ryzykować. Mogą bowiem stracić prawo nie tylko do sprzedaży w internecie, lecz także w tradycyjnym lokalu. Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu w niedawnym wyroku uznał, że e-sprzedaż narusza warunki koncesji, która wskazuje konkretne miejsce handlu. Naruszenie koncesji może skutkować jej cofnięciem. Taka sytuacja miała już miejsce we Wrocławiu, gdzie miejscy urzędnicy pozbawili prawa sprzedaży jeden ze sklepów.
– Mam nadzieję, że tym tropem zaczną też podążać inni samorządowcy i alkohol zniknie z sieci – mówi Krzysztof Brzózka, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, która od lat sprzeciwia się e-sprzedaży napojów wyskokowych.
Najwięcej do stracenia mają duże sieci handlowe – cofnięcie im zezwolenia na sprzedaż alkoholu oznaczałoby utratę sporych zysków. Większość, w tym m.in. Auchan, E.Leclerc czy Piotr i Paweł, prowadzi sprzedaż przez internet. Pierwsze dwie sieci nie chcą się wypowiadać, podkreślają tylko, że dokładnie sprawdzają wiek kupującego przy dostawie, co ich zdaniem oznacza wypełnienie obowiązku ustawowego.
Trzecia zapewnia z kolei, że nie boi się utraty pozwolenia. Poprzez jej stronę internetową można tylko zamówić alkohol. Odbioru trzeba dokonać osobiście w jednej z placówek sieci. Wtedy klient jest weryfikowany pod względem wieku.
Jak przyznaje Łukasz Zawolski, dyrektor sprzedaży internetowej w sieci Piotr i Paweł, do niedawna firma dostarczała zamówiony w sieci alkohol pod drzwi klienta. Z powodu niejasnych przepisów z tego się wycofuje. Wcześniej na taki krok zdecydowało się Tesco. W listopadzie 2012 r. z jego oferty internetowej usunięto napoje alkoholowe.
– Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przepisy są na tyle niejasne co do miejsca sprzedaży, że mogą się obrócić przeciwko nam. Ich wykładnia jest uzależniona od interpretacji lokalnych urzędów i sądów – wyjaśnia Michał Sikora, rzecznik prasowy Tesco.

Koncesja dotyczy konkretnej lokalizacji

Handel alkoholem w internecie narusza warunki zezwolenia na jego sprzedaż. Dlatego gminni urzędnicy mogą je odebrać – wynika z precedensowego orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu

Sprzedaż alkoholu w sieci od lat wywoływała spory prawne. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych konsekwentnie stała na stanowisku, że łamie ona prawo. Prawnicy reprezentujący sprzedawców przekonywali zaś, że skoro w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 1356) nie wprowadzono wprost zakazu dla e-handlu, to jest on dozwolony.

Dotąd dyskusja ta miała charakter akademicki. To zresztą sprawiło, że coraz więcej przedsiębiorców zaczęło się ośmielać do sprzedaży trunków w sieci. Pojawiły się sklepy handlujące wyłącznie w internecie, ale i stacjonarne, które rozszerzyły działalność o nowe formy sprzedaży na odległość.

Po niedawnym wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu może się to zmienić. Sędziowie uznali, że e-handel narusza warunki zezwolenia. To bowiem jest wydawane na konkretne miejsce. Tymczasem sprzedaż za pośrednictwem internetu następuje w innych lokalizacjach. Liczy się bowiem to, gdzie jest dostarczany towar.

– Uzasadnienie wyroku jasno wskazuje, że w obecnym stanie prawnym sprzedaż alkoholu przez internet jest złamaniem przepisów ustawy. Przedsiębiorcy powinni się liczyć z tym, że prowadząc ją, narażają swoją firmę na negatywne konsekwencje w postaci utraty posiadanego zezwolenia. Jeśli nie zostanie zmieniona sama ustawa, to decyzji cofających zezwolenie na sprzedaż alkoholu w przypadku sprzedaży internetowej będzie coraz więcej – mówi Iwona Szczepańska, radca prawny z IMS Consulting.

Złamanie warunków

Sprawa, której dotyczy wyrok, miała swój początek w 2012 r. Wówczas to wrocławscy urzędnicy zorientowali się, że jeden z hipermarketów prowadzi sprzedaż alkoholu nie tylko w lokalu, ale także przez internet. Uznali, że narusza to warunki wydanego przez nich zezwolenia.

– Dopuszczalne formy sprzedaży alkoholu reguluje ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. W jej przepisach brak jest uregulowań dotyczących sprzedaży drogą internetową – tłumaczy Arkadiusz Filipowski, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

Decyzją prezydenta hipermarketowi cofnięto zezwolenie. Ten zakwestionował tę decyzję najpierw przed samorządowym kolegium odwoławczym, a gdy to nie odniosło skutku – przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym we Wrocławiu. Ten nie miał wątpliwości, że urzędnicy mieli pełne prawo cofnąć zezwolenie. „Katalog zezwoleń na prowadzenie sprzedaży napojów alkoholowych ma charakter zamknięty i ustawodawca nie przewidział w nim kategorii zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych przez internet. Nie jest przy tym, zdaniem sądu, dopuszczalne dokonywanie wykładni rozszerzającej tych przepisów i wnioskowanie, że skoro ustawa nie zakazuje wprost sprzedaży internetowej napojów alkoholowych, to sprzedaż taka jest dozwolona. Zwrócić należy bowiem uwagę, że ustawodawca, uchwalając przepisy ustawy o wychowaniu w trzeźwości, miał na celu co do zasady ograniczenie dostępności alkoholu, a nie wprowadzenie ogólnej dostępności tych produktów” – uzasadniła wyrok sędzia sprawozdawca Magdalena Jankowska-Szostak (sygn. akt III SA/Wr 519/13). Argumentację tę powtórzyła następnie w dwóch innych orzeczeniach (każda dotyczyła koncesji na sprzedaż innego rodzaju alkoholu; sygn. akt III SA/Wr 520/13 oraz III SA/Wr 521/13).

Sąd w pełni podzielił argumentację samorządowców, że sprzedaż musi odbywać się w konkretnym miejscu, wskazanym w zezwoleniu. „Zgodnie z postanowieniami art. 18 ust. 7 pkt 6 ustawy, warunkiem prowadzenia sprzedaży napojów alkoholowych jest wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie objętym zezwoleniem tylko przez przedsiębiorcę w nim oznaczonego i wyłącznie w miejscu wymienionym w zezwoleniu. Natomiast ust. 5 tego przepisu stanowi, że wniosek o wydanie zezwolenia musi zawierać m.in.: oznaczenie rodzaju zezwolenia (pkt 1) oraz adres punktu sprzedaży (pkt 5), a zgodność lokalizacji tego punktu z uchwałami rady gminy jest przedmiotem opinii wydawanej przez gminną komisję rozwiązywania problemów alkoholowych. Z tego wywieść należy wniosek, że ustawa o wychowaniu w trzeźwości wskazuje, że sprzedaż detaliczną napojów alkoholowych prowadzi się w punktach sprzedaży (placówkach handlowych) i tylko tam, w ściśle określonym miejscu” – podkreślił sąd.

Dla dobra narodu

Oczywiście wyrok ten wiąże tylko w tej konkretnej sprawie, niemniej stanowi ważną wskazówkę do interpretacji przepisów. Dużo zależy od samych samorządowców i tego, czy będą kontrolować, w jaki sposób są realizowane warunki wydawanych przez nich koncesji. Na pewno powody do obaw mogą mieć sprzedawcy z Wrocławia.

– Na bieżąco monitorujemy sklepy pod tym kątem i w razie potrzeby będziemy znów reagowali – mówi Arkadiusz Filipowski z tamtejszego ratusza.

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ma nadzieję, że podobne działania zaczną podejmować także inni samorządowcy.

– Właśnie droga administracyjna wydaje się być tu najbardziej skuteczna. Sprzedaż alkoholu przez internet to, naszym zdaniem, również przestępstwo i można je ścigać na drodze karnej, niemniej jednak ważniejsze od karania jest jej wyeliminowanie – ocenia Krzysztof Brzózka, dyrektor tej agencji.

– Od lat przekonujemy, że sprzedaż alkoholu w internecie jest niezgodna zarówno z ustawą, jak i warunkami zezwolenia – dodaje.

A dlaczego alkohol nie powinien być sprzedawany w sieci?

– W ten sposób ułatwia się dostęp do niego osobom niepełnoletnim – uważa Brzózka.

– Absolutnie nie przekonują mnie zapewnienia sprzedawców, że to kurier kontroluje wiek osoby odbierającej trunki. To nie kurier, tylko osoba sprzedająca ma taki obowiązek. To nie kurierowi, tylko sprzedawcy grożą za to sankcje – wyjaśnia.

Zwraca jednocześnie uwagę na potrzebę ograniczania sieci sprzedaży.

– Ze względu na szkody wywoływane w społeczeństwie ustawodawca zdecydował, że jest to towar, którego sprzedaż musi być koncesjonowana i spełniać określone warunki. A handel w internecie łamie te założenia – przekonuje.

Sąd rozpoznający opisywaną sprawę doszedł do podobnych wniosków. „Dopuszczenie sprzedaży w sklepach internetowych prowadziłoby wprost do rozszerzenia zakresu dostępności napojów alkoholowych. Niewątpliwie, nie to było celem ustawodawcy” – uzasadniła wyrok sędzia Magdalena Jankowska-Szostak. „Preambuła do ustawy brzmi następująco: »uznając życie obywateli w trzeźwości za niezbędny warunek moralnego i materialnego dobra Narodu, stanowi się, co następuje (...)«. Preambuła ta ma charakter normy (wypowiedzi) celowościowej dla całej poprzedzonej nią treści ustawy o wychowaniu w trzeźwości. W praktyce oznacza to jej zasadniczy wpływ na interpretacje treści przepisów ustawy” – wyjaśniła.

Prawnicy reprezentujący sklepy handlujące alkoholem w sieci będą z pewnością próbowali odwołać się do unijnych przepisów dotyczących swobody przepływu towarów i usług.

– To jednak na niewiele się zda, gdyż regulacje te dopuszczają możliwość stosowania zakazów i ograniczeń z uwagi na moralność publiczną, bezpieczeństwo czy ochronę zdrowia właśnie. Wobec braku harmonizacji przepisów regulujących sprzedaż alkoholu w prawie unijnym członkowie mogą tworzyć krajowe przepisy zapobiegające nadmiernemu spożywaniu alkoholu, nawet jeśli mają one niekorzystny wpływ na swobodę przepływu towarów. Znajduje to wyraz w wyrokach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – ocenia Iwona Szczepańska.