Uchylać czy nie uchylać? – przed takim dylematem stoją sądy II instancji, rozpoznające odwołania od wyroków wydanych przez „pogowinowskich” sędziów. Ale jest trzecie wyjście – część z nich odracza sprawy.
Pozwala im na to art. 390 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie bowiem z nim „jeżeli przy rozpoznawaniu apelacji powstanie zagadnienie prawne budzące poważne wątpliwości, sąd może przedstawić to zagadnienie do rozstrzygnięcia Sądowi Najwyższemu, odraczając rozpoznanie sprawy”. Na razie do SN wpłynęły zagadnienia prawne z dwóch sądów odwoławczych, które mają rozpoznać apelacje od wyroków, w których wydaniu brał udział sędzia przeniesiony na skutek reformy Gowina.

Racjonalne rozwiązanie

O tym, że podpisywanie decyzji o przenoszeniu sędziów przez wiceministrów – zamiast osobiście przez ministra sprawiedliwości – wywołuje problemy także w sądach odwoławczych, pisaliśmy już miesiąc temu. Wówczas bowiem pojawiły się pierwsze orzeczenia uchylające w II instancji wyroki w sprawach, w których orzekali sędziowie przeniesieni na skutek reformy najmniejszych sądów rejonowych sprzed niemal roku. Sądy odwoławcze uznały bowiem, że w tych sprawach wystąpiła bezwzględna przesłanka odwoławcza – w wydaniu orzeczenia zaskarżonego brała udział osoba nieuprawniona: sędzia przeniesiony 1 stycznia 2013 r. na inne stanowisko przez podsekretarza stanu działającego z upoważnienia ministra sprawiedliwości. Część sędziów odwoławczych przyjęła jednak inne stanowisko i postanowiła nie uchylać z tego powodu wyroków. Teraz w apelacjach zarysował się trzeci trend – odraczanie. I on wydaje się najbardziej racjonalny.
– To, co robią sądy odwoławcze, należy ocenić pozytywnie. Jeżeli wiadomo już, że SN w pełnym składzie oceni prawidłowość przenoszenia sędziów przez wiceministrów sprawiedliwości, to nierozsądnym byłoby nie czekać na jego decyzję – podkreśla dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jego zdaniem odroczenie sprawy służyć będzie nie tylko sądowi, lecz także stronom, które – choć będą musiały poczekać nieco dłużej na rozstrzygnięcie – będą miały jasność co do tego, że sąd wydając orzeczenie, zastosuje prawidłową wykładnię przepisów. Uczestnicy postępowań, w których odroczono rozpoznanie sprawy, będą więc musieli poczekać na rozstrzygnięcia co najmniej do początku przyszłego roku. SN w pełnym składzie wypowie się bowiem 28 stycznia br.
– Najprawdopodobniej mniejsze składy SN, do których trafiły te zagadnienia prawne, powstrzymają się z ich rozpatrzeniem do czasu wydania uchwały przez pełny skład. Ta bowiem będzie wiążąca dla całego SN, ponieważ uchwały pełnego składu SN z chwilą podjęcia uzyskują moc zasad prawnych – mówi dr Piotrowski.

Uchylić i co dalej

W jednym z zagadnień prawnych, które wpłynęły do SN, postawiono bardzo ciekawy problem: któremu sądowi – po uchyleniu wyroku – należałoby przekazać do ponownego rozpatrzenia sprawę. Bo skoro w wydziale zamiejscowym, w którym ta sprawa się toczyła, wszyscy sędziowie otrzymali decyzje o przeniesieniu na inne miejsce służbowe podpisane przez podsekretarza stanu, to nie ma komu orzekać. Sąd odwoławczy pyta więc, czy w związku z tym sprawa po uchyleniu ma trafić do sądu rejonowego, który jest sądem macierzystym dla wydziału zamiejscowego.
Z jednej bowiem strony „przez sformułowanie wyrażone w art. 55 ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 427 z późn. zm. – red.) »pełnienie urzędu na stanowisku sędziowskim« rozumie się pełnienie obowiązków sędziego i nie ma przeszkód, aby sędziowie Sądu Rejonowego w O. orzekali w sprawach, w których właściwym miejscowo były wydziały zamiejscowe tego sądu z uwagi na brak uprawnionych do orzekania tam sędziów”.
Z drugiej jednak strony sąd odwoławczy wskazuje, że „sędziowie pełniący funkcję w Sądzie Rejonowym w O. zostali powołani do urzędu w tym konkretnym sądzie, który (...) determinuje rodzaj spraw wynikających z właściwości miejscowej, które mogą rozstrzygać i w których mogą wymierzać sprawiedliwość. Sądem tym jest Sąd Rejonowy z siedzibą w O., a nie wydział zamiejscowy tego sądu z siedzibą w N.”.
Za tą drugą tezą przemawia art. 18b prawa o ustroju sądów powszechnych (dalej: u.s.p.), z którego wynika, że wydziały zamiejscowe utworzone są poza siedzibą sądu. A, jak przypomina w uzasadnieniu zagadnienia prawnego sąd pytający, „stanowisko sędziowskie determinuje określony zakres funkcjonalnej i rzeczowej jurysdykcji sędziowskiej”.
W drugim z zagadnień postawiono bardziej oczywisty problem: czy jeżeli w składzie orzekającym w postępowaniu cywilnym znalazł się sędzia, którego przeniesienie nie zostało dokonane osobiście przez ministra sprawiedliwości, to postępowanie jest nieważne z mocy art. 379 pkt 4 k.p.c. Ponadto sąd pyta – o ile odpowiedź na pierwsze zagadnienie byłaby twierdząca – od kiedy wykładnia taka ma zastosowanie.
Sąd odwoławczy podkreśla, że jego zdaniem właściwa jest interpretacja wskazana w uzasadnieniu uchwały z 17 lipca 2013 r. (sygn. akt III CZP 46/13), zgodnie z którą decyzja o przeniesieniu sędziego podpisana przez wiceministra jest nieważna. Z drugiej jednak strony sąd pytający zdaje sobie sprawę z tego, że możliwa jest także interpretacja przeciwna, na co wskazuje ujawniona rozbieżność w orzecznictwie.