W Europie trudno jest być sygnalistą, wynika z najnowszego raportu Transparency International. Jeśli już gdzieś ujawniać nieprawidłowości, to najlepiej w Wielkiej Brytanii, gdzie prawo chroni sygnalistów. Dlatego organizacja apeluje, aby rozwiązania podobne do brytyjskich wprowadzić także w innych krajach.

Transparency International porównała stopień ochrony prawnej zapewnianej upubliczniającym nieprawidłowości w różnych europejskich krajach w swoim najnowszym raporcie „Whistleblowing in Europe”. Oprócz Wielkiej Brytanii prawo chroni sygnalistów także w Luksemburgu, Rumunii i Słowenii. Częściową ochronę zapewniają rozwiązania prawne m.in. w Danii, Niemczech i Włoszech, ale także w Polsce. Najsłabszą ochronę sygnaliści mają zapewnioną w Bułgarii, Finlandii, Grecji, Litwie, Portugalii, Słowacji i Hiszpanii.

Wspomnianą już ochronę prawna na Wyspach zapewnia ustawa Public Interest Disclosure Act. Na jej mocy sygnaliści mogą informować o szerokim zakresie nieprawidłowości, tj. korupcja, zagrożenia dla zdrowia lub bezpieczeństwa publicznego, środowiska, a także o próbach ich zatuszowania. Ustawa reguluje, jakim instytucjom mogą przekazać swoje informacje: pracodawcy, agencjom rządowym, parlamentarzystom, a także mediom. Jeśli w następstwie ujawnienia nieprawidłowości sygnalista zostanie zwolniony, na mocy PIDA sąd może przyznać sygnalistom odszkodowanie. Największe przyznane do tej pory wyniosło 5 mln funtów.

Przykładem działania tej ustawy w praktyce jest historia Toniego Fernandesa, głównego księgowego w międzynarodowej firmie telekomunikacyjnej. Fernandes odkrył, że jego szef zgłasza nadspodziewane wysokie wydatki, których nie potwierdza fakturami. Łącznie księgowy podliczył, że jego przełożony sprzeniewierzył 316 tys. funtów, z czego część poszła na ubrania. Kiedy jednak Fernandes poinformował o tym fakcie radę dyrektorów, został zwolniony. Na mocy PIDA przyznano mu 239 tys. funtów odszkodowania. Chociaż jego przełożony odszedł z pracy, Fernandes nie odzyskał pracy w firmie.

Transparency International przyznaje, że w Polsce istnieje prawna droga zapewnienia ochrony sygnaliście, jednakże jest ona kręta przez wzgląd na to, że odpowiednie przepisy rozsiane są po różnych kodeksach. Do tego dochodzą wyroki Sądu Najwyższego, które zabraniają często rozpatrywania przed sądem przyczyn zwolnienia danego pracownika. Z tego względu za największą wadę polskiego systemu prawnego organizacja uznaje brak kompleksowej regulacji, która definiowałaby stopień ochrony i sytuacje, w których ma ona zastosowanie.

W Polsce od wielu lat o wprowadzenie takich rozwiązań walczy Fundacja im. Stefana Batorego. Służyłyby one m.in. ochronie osób zatrudnionych na czas określony, którym nie trzeba podawać powodów zwolnienia. Ale także zatrudnionym na czas nieokreślony, które zwalnia się np. pod pozorem likwidacji stanowiska. Z badań przeprowadzonych przez Fundację wynika, że właśnie ta druga przyczyna jest najczęstszym sposobem zwolnienia sygnalisty z pracy.