Strach padł na rycerzy, grzybiarzy i działkowców. Nowe przepisy dotyczące broni białej, nad którymi pracują posłowie, wzbudzają duży niepokój. Projekt Solidarnej Polski mówi, aby do katalogu broni białej zakazanej w miejscach publicznych wpisać dłuższe noże, siekiery i tasaki.

Z jednego z artykułów może wynikać też, że karana za posiadanie takiej broni byłaby osoba będąca pod wpływem alkoholu, nawet gdy nie jest w miejscu publicznym.

Pasjonaci białej broni uważają, że przepisy utrudnią życie zwykłym obywatelom, a nie przestępcom. Według nich proponowane rozwiązania dają policji zbyt duże pole do uznaniowości. Problemy mogą mieć nawet zwykli grzybiarze - uważa Wojciech Ramotowski współtwórca największego polskiego portalu miłośników noży. Podkreśla, że jeśli w koszyku grzybiarza policjant znajdzie duży nóż to funkcjonariusz będzie oceniał, czy człowiek ten idzie na grzyby. "Jeśli policjant powie: 'Nie wydaje mi się, żeby szedł pan na grzyby' to obywatel będzie musiał udowadniać, że nie jest wielbłądem" powiedział Ramotowski.

Zaniepokojenie jest także w szeregach historycznych rekonstruktorów. Wprawdzie ich miecze i topory nie są ostre, ale po turniejach współcześni wojownicy często raczą się pitnym miodem lub piwem. Wtedy posiadanie nawet siekiery do rąbania drewna mogłoby okazać się przestępstwem - mówi Bartosz Malec - radca prawny i dowódca Bractwa Wojowników Kruki. Teoretycznie ktoś mógłby uznać, że bronią jest na przykład tak zwany dwuręczny topór duński mimo, że jest nieostry. Rekonstruktor podkreśla, że do tej pory takich problemów nie było, ale trudno ocenić jaka będzie interpretacja przepisów.

Wojciech Ramotowski dodaje, że podobne przepisy w Wielkiej Brytanii nie sprawdziły się. Przestępcy zaczęli zamiast noży używać innych przedmiotów jak śrubokręty, szydeł, metalowych długopisów czy tytanowych pałeczek do jedzenia. "Ilość rzeczy, którymi można zrobić krzywdę człowiekowi jest naprawdę duża" - podkreśla. Według niego można natomiast rozważyć zaostrzenie kar jednak nie za posiadanie, ale za użycie groźnych przedmiotów na przykład w bójce.

Szef Klubu Parlamentarnego Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk odpowiada, że odpowiedzialność karna nie dotyczy ostrych narzędzi, które miałby na przykład robotnik na budowie, wędkarz czy grzybiarz, ale kibol czy złodziej. Poseł Mularczyk powiedział, że każda sytuacja musi być konkretnie oceniona przez policjanta, a w konsekwencji przez prokuraturę czy sąd.

Dzisiaj w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektu. Solidarna Polska liczy na to, Sejm skieruje go do dalszych prac.