Łagodniejsze karanie nietrzeźwych rowerzystów to powód do radości nie tylko dla nich. Cieszą się prokuratorzy, którzy zostaną odciążeni od drobnicy.
Pijani rowerzyści zagrażają głównie sobie / Dziennik Gazeta Prawna
Karanie więzieniem pijanych cyklistów okazało się kompletną kompromitacją wymiaru sprawiedliwości. Wprowadzenie art. 178a par. 2 do kodeksu karnego w 2000 r. przyniosło więcej złego niż dobrego. Nie dość, że nie ograniczyło skali zjawiska, to jeszcze zapełniło i tak już zatłoczone więzienia ludźmi, o których trudno powiedzieć, że są groźnymi przestępcami. Spowodowało też niepotrzebne obciążenie prokuratur.
– Głównie tych, które mają właściwość terytorialną wiejską. Bo to na wsiach jest nieporównywalnie więcej pijanych rowerzystów niż w miastach – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.
I na dowód przytacza dane.
– W prokuraturze Lublin-Północ, której zasięg terytorialny sprowadza się do centrum miasta, w pierwszym półroczu tego roku było tylko sześć takich spraw, a w całym ubiegłym roku 21. Z kolei już w Prokuraturze w Białej Podlaskiej w 2012 r. prowadzono 509 postępowań w sprawie pijanych rowerzystów, a do połowy tego roku już 152 – wylicza Syk-Jankowska.
Jeśli dodamy, że w ubiegłym roku prokuratorzy z Białej Podlaskiej prowadzili 3800 wszystkich postępowań, to okaże się, że sprawy pijanych cyklistów stanowią ponad 13 proc.
– Co więcej, w ubiegłym miesiącu do tamtejszej prokuratury trafiło 250 spraw, z czego 50, czyli jedna na pięć, dotyczyło nietrzeźwych rowerzystów – dodaje rzeczniczka PA w Lublinie.

Obciążenie śledczych

Prokuratorzy prowadzą nadzór nad policyjnymi dochodzeniami. Bardzo często w takich sprawach składa się wnioski w trybie art. 335 kodeksu postępowania karnego (k.p.k.) o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy, więc prokurator musi zatwierdzić jedynie uproszczony akt oskarżenia i zaakceptować uzgodniony z oskarżonym wymiar kary. Jeśli jednak zmienia się tryb z uproszczonego na zwyczajny i odbywa się normalny proces, to oskarżyciel musi brać w nim udział, ocenić wyrok pod kątem ewentualnego zaskarżenia i w razie czego apelować.
Przestępcy, jakimi są pijani rowerzyści, mają to do siebie, że stosunkowo dużo jest wśród nich recydywistów. Mówiąc obrazowo, wielu z nich stanowią wiejscy pijaczkowie, którzy, jak narzekają policjanci, są niereformowalni. Nawet więc jeśli sąd orzeknie karę pozbawienia wolności w zawieszeniu, to w przypadku popełnienia kolejnego przestępstwa w okresie próby musi nastąpić odwieszenie kary. Dla prokuratora oznacza to zaangażowanie w postępowanie wykonawcze.
Nic dziwnego, że prokurator generalny już apelował do ministra sprawiedliwości o wprowadzenie zmian w prawie.
– Sprawy z art. 178a par. 2 k.k. w bardzo dużym stopniu absorbują organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości oraz generują znaczne koszty, w tym społeczne, co jest zupełnie niewspółmierne do osiąganych rezultatów w zakresie ograniczania tego zjawiska. Co najmniej takie same rezultaty można osiągnąć, dokonując przekwalifikowania czynu określonego w art. 178a par. 2 k.k. do kategorii wykroczeń i stosowania wobec sprawców kary grzywny lub krótkotrwałego aresztu – proponował Andrzej Seremet.
Argumentował, że to pozwoli na odciążenie wymiaru sprawiedliwości od spraw o niewielkim ładunku społecznej szkodliwości i koncentrację na zwalczaniu poważnej przestępczości.
W rezultacie, jak podaje Ministerstwo Sprawiedliwości, rocznie sądy skazują za to przestępstwo po kilkadziesiąt tysięcy osób, z czego dużą część na karę pozbawienia wolności (patrz ramka). Przy czym trzeba podkreślić, że kara bezwzględnego pozbawienia wolności stosowana była prawie wyłącznie w przypadkach recydywy. Bardzo rzadko sędziowie orzekali karę z najwyższej półki osobie pierwszy raz złapanej na jeździe rowerem po alkoholu.
– Kryminalizacja tego czynu generuje koszty związane nie tylko z pracą prokuratur czy nakładami ponoszonymi na utrzymanie osób przebywających w zakładach karnych, ale też duże koszty społeczne. Zamknięcie takiego pijanego rowerzysty często przecież oznacza, że ta osoba traci pracę albo jeśli pochodzi z terenów wiejskich, nie może pracować w swoim gospodarstwie. A to wpływa na sytuację materialno-bytową rodzin – mówi prok. Marek Woźniak z Prokuratury Generalnej.
Poza tym jazda po alkoholu jest czynem przepołowionym. Ustawodawca rozgraniczył pedałowanie po użyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 promila alkoholu we krwi) i pod jego wypływem (powyżej 0,5 promila). Pierwszy czyn stanowi wykroczenie, a drugi przestępstwo. Jak w przypadku innych czynów przepołowionych, również i tu takie rozróżnienie czasem prowadzi do absurdów. I tak osoba, która popełnia czyn zabroniony mniejszej wagi – wykroczenie, ma o wiele mniejsze szanse na uniknięcie odpowiedzialności niż w przypadku, gdy stężenie alkoholu jest nieco wyższe i popełnia przestępstwo. Wówczas może liczyć np. na warunkowe umorzenie postępowania już na etapie przygotowawczym.
– Ale nie jest to reguła. Tylko w wyjątkowych przypadkach sprawa kończyła się umorzeniem z powodu znikomego stopnia społecznej szkodliwości – zapewnia prok. Marek Woźniak.
– Musiały nastąpić jakieś atypowe okoliczności, w rodzaju braku ruchu czy jakiejś kompletnej przypadkowości całego zdarzenia – uzasadnia.

Komu szkodzi pijak

Argumentem za tak surowym karaniem pijanych rowerzystów było zagrożenie, jakie stwarzają na drodze. Ale zarówno z policyjnych statystyk, jak i z raportów Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wynika, że pijany rowerzysta stanowi zagrożenie w pierwszej kolejności dla siebie: nawet jeśli był sprawcą wypadku, to najczęściej był też jedyną jego ofiarą. Dość powiedzieć, że w latach 2006–2011 zdarzył się tylko jeden wypadek spowodowany przez nietrzeźwego rowerzystę, w którym zginęła inna osoba.
Coraz więcej argumentów przemawiających za dekryminalizacją tego czynu spowodowało, że w ramach wielkiego rządowego projektu reformującego procedurę karną wykreślono z kodeksu karnego przepis art. 178a par. 2. Ustawa została już podpisana przez prezydenta, a przepisy dotyczące pijanych rowerzystów wejdą w życie 14 dni od daty ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
Jak napisano w uzasadnieniu, czyn ten jest przestępstwem formalnym.Oznacza to, że sprawca jest pociągnięty do odpowiedzialności karnej już za sam fakt prowadzenia pojazdu niemechanicznego w stanie nietrzeźwości bez względu na to, czy spowodował jakiekolwiek zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu. Dlatego postrzegany jest jako nadmiernie surowa represja i w społecznym odczuciu odbierany jako niesprawiedliwy. Jego dekryminalizacja nie oznacza jednak depenalizacji: po wejściu w życie nowych przepisów jazda rowerem po alkoholu będzie stanowiła wykroczenie, za które można orzec grzywnę, karę ograniczenia wolności lub aresztu (od 5 do 30 dni).
W latach 2006––2011 zdarzył się tylko jeden wypadek spowodowany przez nietrzeźwego rowerzystę, w którym zginął ktoś inny
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na publikację