Nasz czytelnik został zatrzymany przez strażnika miejskiego z Warszawy do kontroli drogowej. Nie przekroczył prędkości ani nie złamał innych przepisów, a mimo to strażnik, za pomocą lizaka wystawionego przez okno jadącego radiowozu, nakazał kierowcy zatrzymanie się. Powodem było podejrzenie, że kierowca rozmawia przez telefon komórkowy.
– Może funkcjonariuszom tak się wydawało, ale w rzeczywistości tylko podpierałem sobie głowę – tłumaczy Marcin Dobas, zatrzymany kierowca.
Czytelnik nie został zatem ukarany, co nie znaczy, że interwencja skończyła się niczym. Funkcjonariusze straży miejskiej mogą zatrzymywać pojazdy tylko w przypadku, gdy kierujący złamie zakaz ruchu w obu kierunkach lub nie stosuje się do zakazu zatrzymywania lub postoju. Dlatego czytelnik złożył skargę na działania funkcjonariuszy. Organ przeprowadził postępowanie wyjaśniające i wysłał czytelnikowi odpowiedź na skargę. Ta wprawia w osłupienie.
– Już nawet nie chodzi o to, że w piśmie podano jako przyczynę zatrzymania prawdopodobieństwo prowadzenia przeze mnie pojazdu pod wpływem alkoholu. Najciekawsze jest to, w jaki sposób funkcjonariusze bronią się przed zarzutem braku podstaw prawnych do podjęcia interwencji wobec normalnie poruszającego się pojazdu – mówi Marcin Dobas i pokazuje pismo podpisane przez Tomasza Adamiaka, naczelnika wydziału kontroli wewnętrznej Straży Miejskiej w Warszawie.
Jako że patrol był mieszany i w radiowozie był jeszcze policjant, to jako podstawę do podjęcia interwencji wskazano... art. 22 ust. 1 ustawy o Policji (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 287, poz. 1687 ze zm.), zgodnie z którym policja w ramach wykonywania swoich zadań może korzystać z pomocy osób niebędących policjantami.
Tyle że przepis odnosi się np. do tajnych informatorów czy innych osób, z których pomocy korzysta się podczas wykonywania czynności operacyjno-rozpoznawczych. Świadczy o tym choćby fakt, że już w następnym paragrafie zapiano, że ujawnienie danych o osobie, która udziela pomocy policji, może nastąpić jedynie w ściśle określonych przypadkach
– Poza tym to by oznaczało, że osoby, które pomagają policji na podstawie tego przepisu, automatycznie nabywają uprawnienia policji i mogą nie tylko zatrzymywać samochody, ale i używać broni palnej – irytuje się nasz czytelnik.
Uprawnienia funkcjonariuszy SM reguluje ustawa o strażach gminnych (Dz.U. z 1997 r. nr 123, poz. 779 ze zm.). I nawet jeśli działają oni we współpracy z policją, nie nabywają automatycznie jej uprawnień. To samo dotyczy przedstawicieli innych służb, przedstawicieli instytucji czy osób cywilnych udzielających pomocy funkcjonariuszom.
– Patrole mieszane nie służą temu, by rozszerzać kompetencje organu. Tworzy się je po to, by patrol, jako całość, miał większe możliwości – tłumaczy Mariusz Wasiak z biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji.
– Co innego, gdyby ustawodawca czarno na białym zapisał, że podczas wykonywania działań wspólnych funkcjonariuszowi innych służb przysługują uprawnienia policji. Ale to nie jest powiedziane wprost w przepisach, i dochodzenie do podobnych wniosków „na okrągło” jest zbyt rozszerzającą interpretacją – tłumaczy policjant.
Jak zatem powinna przebiegać taka interwencja? Zdaniem policji, jeśli członkowie patrolu mieszanego mieli podejrzenie, że kierowca rozmawia w czasie jazdy przez telefon komórkowy, to policjant, a nie strażnik powinien go zatrzymać i przeprowadzić dalsze czynności.