Architekci nie chcą tworzyć z inżynierami budownictwa wspólnego samorządu. Po połączeniu stanowiliby w nim ledwie 10 proc.
Samorząd architektów / Dziennik Gazeta Prawna
Między Polską Izbą Inżynierów Budownictwa oraz Izbą Architektów RP nie ma zgody w kwestii powołania jednej izby zrzeszającej członków obu samorządów. Pomysł, aby w Polsce powstała izba budowlanych, przedstawiony został w trakcie ostatniego wysłuchania publicznego w Sejmie, podczas którego debatowano nad projektem drugiej transzy deregulacyjnej.

Konflikt o członków i składki

Propozycja jest reakcją Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa (PIIB) na postulat architektów, by dokonać modyfikacji w art. 5 ustawy o samorządach zawodowych architektów, inżynierów budownictwa oraz urbanistów (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 932). Określa on warunki uczestnictwa w poszczególnych organizacjach.
– Polska Izba Inżynierów Budownictwa wskazywała na zbyt dużą pazerność izby architektów, która nagle chciała przyjąć w swoje szeregi osoby niemające pełnych uprawień architektonicznych. Na Mazowszu do PIIB przynależy 17 tys. osób, a do izby architektów ok. 1,7 tys. Architekci, jako izba uboższa, chcieli się więc wzbogacić na składkach – wskazuje profesor Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
– Jedna izba budowlanych, wspólna dla architektów i inżynierów budownictwa, może być pewną płaszczyzną porozumienia, która mogłaby pogodzić interesy zawodowe osób skupionych obecnie w oddzielnych izbach – przekonuje Andrzej Roch Dobrucki, prezes PIIB.
Zdaniem prof. Chmaja tworzenie jednej izby ma uzasadnienie, choć powinno być ostatecznością.
– Jeżeli mają być robione roszady i zmiany będą nieuniknione, to faktycznie najlepiej powołać jedną izbę budowlanych. Takie pomysły były z resztą już przedstawiane przed wojną – podnosi profesor Chmaj.
Do przedwojennych postulatów odwołują się również inżynierowie.
– Już w 1933 r. sami architekci reprezentujący Stowarzyszenie Architektów Polskich doprowadzili do opracowania projektu ustawy „Projekt o Izbie Budowlanej”, który był próbą stworzenia wspólnego samorządu architektów i inżynierów budownictwa, grupującego wszystkie zawodowy budowlane – przypomina Dobrucki.
Podkreśla jednak, że wspólna izba nie jest celem PIIB, lecz próbą wyjścia z obecnej sytuacji, w której trudno o kompromis z Izbą Architektów RP, chcącą przejąć część członków izby inżynierów.
– Nie chcemy się kłócić, chcemy konstruktywnego dialogu – akcentuje Dobrucki.
Pomysł nie spotkał się jednak z zainteresowaniem ze strony architektów, którzy podkreślają, że przedwojenna propozycja utworzenia wspólnej organizacji powstawała w zupełnie innej rzeczywistości.
– Należy pamiętać, że w tamtym okresie rola architekta była zupełnie inna. Był on osobą wiodącą i kierującą na budowie i to on w większości podejmował decyzje – podnosi architekt Borys Czarakcziew, członek IARP.

Budowlaniec jak urbanista

Zdaniem Izby Architektów, gdyby uznać za główny argument odnoszący się do likwidacji Izby Urbanistów „brak koniecznej więzi z klientem”, to per analogiam projektodawcy powinni ten sam parametr odnieść do inżynierów budownictwa. Zdaniem Czarakcziewa, potwierdzeniem powyższego jest na przykład fakt, że w kodeksie zasad etyki zawodowej członków Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa nie występuje nawet słowo klient (jedynie pracodawca i zleceniodawca, którym często jest architekt). Nie ma też głębszego odniesienia do sfery relacji z klientem.
– Stosując zatem te same kryteria, jakie ustawodawca w projekcie ustawy zastosował do zawodu urbanisty, należałoby wywieść, że zawód inżyniera nie jest zawodem zaufania publicznego. Natomiast jest zawodem regulowanym ze względu na wymóg wysokich kwalifikacji zawodowych – dodaje Borys Czarakcziew.
Ze stanowiskiem tym nie zgadza się jednak profesor Marek Chmaj.
– Oczywiście, że PIIB jest samorządem zaufania publicznego. Warto jednak podkreślić, że jeśliby już doszło do połączenia izb, to architektów w izbie budowlanych byłoby tylko 10 proc., a zatem władzę w tym samorządzie sprawowaliby inżynierowie. I to jest prawdziwy powód sprzeciwu Izby Architektów – akcentuje konstytucjonalista.
Sprzeciwiając się zmianom, architekci wskazują również na zasady przyjęte w Unii Europejskiej.
– Obecnie zawód architekta jest zawodem regulowanym we wszystkich krajach członkowskich, a zawód inżyniera budowlanego tylko w 17. Na szczeblu unijnym doszło do zharmonizowania kształcenia architektów i możliwości uznawania ich kwalifikacji w systemie automatycznym. W odniesieniu do inżynierów analogiczne próby zakończyły się niepowodzeniem – wskazuje Czarakcziew.
I dodaje, że w żadnym kraju unijnym pieczy nad zawodem architekta nie powierzono innej grupie zawodowej, a wspólne samorządy z inżynierami w Grecji, Austrii i Luksemburgu powstały z mocy powołujących je ustaw, a nie połączenia korporacji.
– To są zupełnie inne zawody i nie należy skupiać ich w jednym samorządzie. Byłoby to niezgodne z konstytucją, która przecież mówi o sprawowaniu pieczy nad zawodem przez daną grupę zawodową – puentuje Czarakcziew.

Zdaniem architektów inżynierowie budownictwa nie są zawodem zaufania publicznego