Rynek to nie Dziki Zachód. Za łamanie zasad uczciwej konkurencji firma może ponieść dotkliwą karę wydrukowania na własny koszt orzeczenia sądowego, które przypieczętowało jej przegraną
Dziennik Gazeta Prawna
Takie precedensowe orzeczenie zapadło w Sądzie Najwyższym (sygn. akt I CSK 499/12) po rozpoznaniu sporu dwóch importerów bułgarskiego wina Varna. Prawnicy chwalą rozstrzygnięcie, choć wskazują, że dla jasności potrzeba jeszcze zmiany przepisów.
Art. 18 ust. 1 pkt 3 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz.U. z 2003 r. nr 153, poz. 1503 z późn. zm.), który legł u podstaw orzeczenia, nie przewiduje wprost możliwości domagania się przez powoda opublikowania wyroku rozstrzygającego jego spór z pozwanym. Zgodnie z tym przepisem w razie dokonania czynu nieuczciwej konkurencji przedsiębiorca, którego interes został zagrożony lub naruszony, może żądać m.in. złożenia jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia odpowiedniej treści i formie.
– Inne ustawy przewidują takie rozwiązania, ale ta nie. W mojej ocenie żądanie opublikowania wyroku na gruncie tej ustawy nie ma więc podstaw – mówi adwokat Piotr Barczak.
Zaznacza, że pomysł publikowania treści orzeczenia zamiast przeprosin jest słuszny.
– Przeprosiny są w jakiś sposób sztuczne. Opublikowanie wyroku ma mocniejszy przekaz, choć ze względu na czytelność orzeczeń sądowych należy najpierw zastanowić się, do kogo ma to być kierowane. Jeżeli są to importerzy win, tak jak w tym przypadku, ma to sens – wyjaśnia.

Wolnoamerykanka

Sprawę zainicjował importer wina Varna z Zaczernia, który od ponad 10 lat sprowadzał je do Polski. W 2005 r. stwierdził, że w sklepach sprzedawane jest niepochodzące od niego wino tak samo oznaczone, łudząco przypominające jego produkt. Wezwał konkurenta – warszawską firmę – aby dobrowolnie zaniechał łamania zasad uczciwej konkurencji i wycofał napój z rynku. Stołeczna spółka nie zareagowała, więc została pozwana. Importer z Zaczernia domagał się nie tylko zakazania konkurentowi sprzedaży win, lecz także zobowiązania go do opublikowania, na własny koszt, wyroku sądu okręgowego zapadłego w tej sprawie: w ogólnopolskim dzienniku, w terminie dwóch tygodni od daty uprawomocnienia się wyroku.
Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił to żądanie. Orzekł, że oświadczenie odwołujące się do nazwy oraz oznaczenia produktu stanowiłoby niedozwoloną reklamę i promocję napoju alkoholowego. Apelacje wniosły obie strony, lecz sąd II instancji ich nie uwzględnił. Odnosząc się do żądania publikacji wyroku, uznał, że nie jest to równoznaczne ze złożeniem przez pozwanego oświadczenia. Tylko zaś o takiej możliwości jest mowa w art. 18 ust. 1 pkt 3 ustawy.
Sąd Najwyższy po rozpoznaniu skargi kasacyjnej importera z Zaczernia przedstawił odmienne stanowisko. Uznał, że choć przepisy nie przewidują dosłownie możliwości domagania się przez powoda publikacji zwycięskiego wyroku, to jednak, skoro tego nie wykluczają, można z tego skorzystać.
Zamiast przeprosin czy wyrazów ubolewania z powodu dopuszczenia się czynu nieuczciwej konkurencji firma może więc domagać się opublikowania sentencji wyroku rozstrzygającego spór.

Grzechy słono kosztują

SN wskazał, że ma to znaczenie dla przedsiębiorcy, którego prawa naruszono, gdyż umożliwia bezpośrednio poinformowanie klientów o naruszeniu jego praw i interesów oraz o zakresie zastosowanych sankcji.
– To trudne sprawy. Z jednej strony koszt ogłoszenia długiego wyroku. Ale z drugiej czasem może się okazać, że dla pozwanego opublikowanie wyroku będzie mniej upokarzające niż przeprosiny – mówi sędzia Teresa Mróz z Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
– To dobre rozwiązanie, choć rzeczywiście ze względu na obszerność wyroków może dotkliwie obciążyć finansowo pozwanego – przyznaje adwokat Artur Wdowczyk.