Przedsiębiorcy nie chcą na siebie donosić do urzędu antymonopolowego. Nowe przepisy mają to zmienić.
Jak się zmieni program leniency / Dziennik Gazeta Prawna
Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, prezes UOKiK / Dziennik Gazeta Prawna
Rozbicie zmowy cenowej, polegającej na ustaleniu sztywnej stawki za możliwość obejrzenia meczów piłkarskich w systemie pay-per-view, to ostatni duży sukces Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Sukces tym bardziej istotny, gdyż osiągnięty dzięki temu, że jeden z uczestników kartelu zdecydował się na podjęcie współpracy z urzędem i złożył wniosek o objęcie programem łagodzenia kar za udział w niedozwolonym porozumieniu (z ang. leniency). A to w Polsce nadal rzadkość.

Słaba wiedza

Odkąd program wystartował, czyli od 2004 r., takich wniosków wpłynęło do UOKiK jedynie 49, w bieżącym roku było ich tylko trzy.
Skąd tak marne wyniki? Zdaniem prawników przyczyn jest kilka. Po pierwsze – stan świadomości prawnej przedsiębiorców biorących udział w kartelach. Firmy nie zgłaszają do UOKiK informacji o niedozwolonych porozumieniach, bo po prostu nie wiedzą, co jest zmową, a co nie. Najlepiej świadczy o tym to, że ostatnio ukarani przez urząd uczestnicy zmowy sami przed rokiem poinformowali w mediach o zawarciu niedozwolonego porozumienia. Sportfive urządził wielką konferencję, na której ogłosił, że dogadał się z trzema nadawcami (Polsatem, Cyfrą + i UPC) i ustalił cenę za obejrzenie meczu na poziomie 20 zł. A to, zdaniem urzędu, klasyczna zmowa cenowa.
– Być może wynika to z tego, że przedsiębiorcy mają niskiej jakości obsługę prawną lub nie mają jej wcale. Problem dotyczy zwłaszcza mniejszych firm działających na rynkach lokalnych – mówi Tomasz Lustyk, adwokat prowadzący własną praktykę.
Przedsiębiorcy nie wiedzą również, jakie zasady obowiązują przy ubieganiu się o leniency i co mogą zyskać, zgłaszając się do urzędu antymonopolowego.
Z kolei Andrzej Marek Jakubiec, adwokat współpracujący z Kancelarią Derdzikowski Szczepaniak, pracownik Katedry Prawa Gospodarczego i Handlowego na Uniwersytecie Łódzkim, uważa, że wpływ na ten stan rzeczy mają zbyt łagodne kary w prawie antymonopolowym.
– Sankcje finansowe najczęściej nie obciążą osób bezpośrednio decydujących, lecz podmioty, którymi zarządzają. Uczestnictwo w zmowie cenowej jest więc traktowane jako swego rodzaju przedsięwzięcie gospodarcze, obarczone pewnym dającym się z góry przewidzieć ryzykiem finansowym w postaci kary. Może jednak często przynieść dużo większe korzyści, zarówno w krótkiej, jak i długiej perspektywie – ocenia mecenas Jakubiec.

Niskie zaufanie

Część prawników widzi jednak problem gdzie indziej. Ich zdaniem kampanie reklamujące leniency, które od lat prowadzi UOKiK, z góry skazane są na porażkę. Bo to nie brak wiedzy, ale zaufania wstrzymuje przedsiębiorców przed podjęciem współpracy z urzędem.
– Ten brak zaufania wynika z obserwacji działań urzędu, który przegrywa sporo spraw przed sądem. Przedsiębiorcy obawiają się, że również w ich przypadku urząd się pomyli, a oni, wydając swoich wspólników, stracą wiarygodność w branży, w której działają – twierdzi Andrzej Michałowski, adwokat z kancelarii Michałowski Stefański.

Bonusowe obniżki

Urząd ma jednak pomysł, jak to zmienić. W projekcie nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów (Dz.U. z 2007r. nr 50, poz. 331) zaproponowano wprowadzenie instytucji leniency plus, która wprowadza dodatkowe bonusy przy obniżaniu kar dla uczestników karteli, którzy poinformują także o innych zmowach występujących na rynku (patrz: rozmowa z Małgorzatą Krasnodębską-Tomkiel, prezes UOKiK). Ma to przekonać firmy, że podjęcie współpracy z urzędem antymonopolowym, się opłaca.
– Pomysł wydaje się dobry. Faktycznie, dodatkowe obniżki mogą zachęcać do ujawnianiazmów. Jednak postulowałbym, żeby za tym szła akcja edukowania przedsiębiorców, co zmową jest i jakie są jej konsekwencje – ocenia mec. Lustyk.
Prawnicy jednak zwracają uwagę na to, że pozostałe zmiany dotyczące leniency, które zaproponowano w projekcie, nie idą w najlepszym kierunku (patrz: infografika).
– Wadą jest zbytnia formalizacja postępowania, w szczególności odnosząca się do informacji, które mają być ujęte we wniosku. Przez to przedsiębiorcy, którzy mają mniej informacji albo posiadają informacje mniej precyzyjne, a więc zajmujący w porozumieniu drugorzędną pozycję, którzy w normalnych okolicznościach stanowiliby najsłabsze ogniwo tego porozumienia, będą zniechęcani do rozpoczęcia współpracy z prezesem urzędu. Nie tędy droga – uważa adwokat Jakubiec.

Etap legislacyjny

Projekt został skierowany do Sejmu

Efekt kuli śniegowej zmiecie kartele z polskiego rynku

Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel: Zmowa opiera się na zaufaniu. W momencie kiedy zostanie ono złamane, każdy uczestnik stara się ugrać to, co dla niego jest najkorzystniejsze

Liczba wniosków leniency, które wpływają co roku do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest niska. Dlaczego?

Rzeczywiście ta liczba nie jest zbyt satysfakcjonująca. Z roku na rok wniosków jest jednak coraz więcej. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. Jedną z nich jest z całą pewnością niska świadomość prawna przedsiębiorców uwikłanych w kartele. Tylko mały procent spośród nich wie, że w naszym porządku prawnym istnieje instytucja pozwalająca uniknąć bądź zredukować karę za udział w zmowie. Aby to zmienić, UOKiK w ostatnich latach bardzo mocno zaczął promować program leniency. Kolejną przyczyną jest niska wykrywalność karteli przez urząd, a przez to brak przekonania o nieuchronności dotkliwej kary po stronie zmawiających się. Na pewno rolę odgrywa także czynnik kulturowy. Leniency opiera się bowiem na złamaniu solidarności i na współpracy z urzędem. To zaś może być przez niektórych przedsiębiorców postrzegane jako nieakceptowane donosicielstwo na partnerów biznesowych. No i nie ma co ukrywać – program leniency w takim kształcie, w jakim dziś obowiązuje, nie jest wystarczająco atrakcyjny dla przedsiębiorców. Zdając sobie z tego sprawę, zainicjowaliśmy więc zmiany w prawie.

Z którymi propozycjami wiąże pani największe nadzieje?

Te zmiany znalazły się zarówno w wytycznych prezesa UOKiK, które już obowiązują, jak i w projekcie nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, które zaakceptował w ostatnich tygodniach rząd. Propozycje są oparte na pogłębionej analizie zarówno praktyki, jak i systemów prawnych państw, które mają dłuższą tradycję walki z kartelami i są bardziej skuteczne, jak np. USA. Stamtąd zaczerpnęliśmy pomysł na wprowadzenie do naszego porządku prawnego instytucji leniency plus, która opiera się na efekcie kuli śniegowej.

Dlaczego pani zdaniem leniency plus sprawdzi się na naszym gruncie?

Na całkowite zwolnienie z kary może liczyć ten przedsiębiorca, który jako pierwszy zgłosi się do urzędu i dostarczy informacji, które mają wartość dodaną w stosunku do tego, czym urząd już dysponuje. Kolejni przedsiębiorcy, którzy na taką współpracę się zdecydują, mogą liczyć na redukcję kary, np. drugi o 50 proc. Tak jest obecnie. Tymczasem my proponujemy, w ramach leniency plus, wprowadzenie dodatkowych zachęt dla drugiego i następnych w kolejce uczestników kartelu.

Jakie to będą zachęty?

Praktyka zagranicznych urzędów antymonopolowych pokazała, że często ci przedsiębiorcy, którzy funkcjonują w wykrytym kartelu, są powiązani całą siecią porozumień dotyczących różnych produktów. Jeżeli więc przedsiębiorca, który zgłosił się do urzędu jako drugi, poinformuje urząd o jeszcze innym porozumieniu, o którym urząd nie wie, to w tej drugiej sprawie uzyska całkowitą redukcję. Natomiast w tej, w której był drugi, dostanie dodatkowy bonus – obniżenie kary o dodatkowe 30 proc. W konsekwencji może więc w pierwszej sprawie uzyskać redukcję kary nawet o 80 proc. Te państwa, w których ta instytucja już funkcjonuje, mówią o efekcie kuli śniegowej. Kartel bowiem opiera się na zaufaniu. W momencie, kiedy zostanie ono złamane, każdy uczestnik stara się ugrać to, co dla niego jest najkorzystniejsze, czyli maksymalną redukcję kary. Mamy więc nadzieję, że i u nas to zadziała.