Rząd chciał rewolucji: osoby, które nie były sprawcami wykroczenia, miały mieć możliwość wzruszenia mandatu. Sejm te plany ograniczył.
Wzruszenie mandatu karnego / Dziennik Gazeta Prawna
Internetowe fora pełne są próśb o poradę w stylu „Przyjąłem mandat, ale nie byłem sprawcą wykroczenia. Jak się odwołać?”. Od lat niezmiennie aktualna jest odpowiedź, że w takich przypadkach nie można zrobić już nic. Nie ma znaczenia, czy mandat został nałożony słusznie, czy została nim ukarana właściwa osoba, ani to, czy czyn był społecznie szkodliwy. Klamka zapada w momencie, gdy osoba podpisze wypełniony przez funkcjonariusza druk mandatowy. Jeżeli później zorientuje się, że nie musiała przyjmować mandatu, to udając się po poradę do prawnika zamiast wzruszenia mandatu uzyska od niego co najwyżej pełne współczucia wzruszenie ramionami.
Zgodnie z art. 98 par. 3 kodeksu postępowanie w sprawach o wykroczenie (t.j. Dz.U. z 2013 r., poz. 395 z późn. zm., dalej k.p.w.) mandat staje się prawomocny z chwilą pokwitowania jego odbioru przez ukaranego. Uchylenie prawomocnego mandatu karnego przewidziane w art. 101 k.p.w. jest możliwe tylko wówczas, gdy został on wystawiony za czyn, który nie jest wykroczeniem (uchylenie następuje na wniosek ukaranego złożony w zawitym terminie siedmiu dni od daty uprawomocnienia się mandatu lub z urzędu).
O zmianę niekorzystnych z punktu widzenia kierowców przepisów apelowali kolejni rzecznicy praw obywatelskich. Okazja nadarzyła się podczas prac nad gruntowną zmianą procedury karnej, jaką przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Resort opracował m.in. zmiany w k.p.w., nowelizując brzmienie art. 101.

Chcieli dobrze

W zatwierdzonym przez rząd projekcie, który wpłynął do Sejmu, art. 101 par. 1 k.p.w. wyglądał następująco (druk sejmowy nr 870): „Prawomocny mandat karny podlega uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono (...) wobec osoby, która nie była sprawcą tego wykroczenia albo która nie ponosi odpowiedzialności za wykroczenie”. Oznaczało to, że można będzie anulować prawomocny, czyli podpisany mandat karny, jeśli osoba ukarana nie była sprawcą wykroczenia. Taką samą możliwość wprowadzono w stosunku do ukaranych, którzy z definicji nie ponoszą odpowiedzialności za wykroczenie (nieletni czy niepoczytalni).
Podczas długotrwałych prac parlamentarnych treść tego przepisu została mocno okrojona. Komisja nadzwyczajna ds. zmian w kodyfikacjach dokonała zmian, w efekcie których przepis otrzymał następujące brzmienie (druk sejmowy nr 1586): „Prawomocny mandat karny podlega niezwłocznie uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono (...) na osobę, która nie podpisała mandatu karnego albo która nie ponosi odpowiedzialności za wykroczenie”.
W takim kształcie został też w ubiegłym tygodniu zatwierdzony przez Sejm.
Zmiany wprowadzone przez podkomisję powodują, że interpretacja przepisu może prowadzić do absurdu. Przepis czytany wprost stanowi, że mandat podlega uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono na osobę, która mandatu nie przyjęła. A przecież skoro go nie podpisała, to mandat nie jest prawomocny. Tym samym nie ma czego uchylać. Trudno jest więc odgadnąć intencję ustawodawcy.
– Być może chodzi o sytuacje, w których mandat został podpisany przez kogoś innego. Ale są to raczej marginalne zdarzenia, dlatego rezygnację z pierwotnie postulowanego zapisu uważam za błąd – mówi Tadeusz Kotulski, radca prawny, partner z kancelarii KKP Kotulski Köhler Przybysz w Katowicach.
– Pierwotny zapis proponowany przez rząd dotyczył sytuacji, w których osoby wskutek stresu czy nieznajomości przepisów przyjęły mandat, albo też gdy po fakcie pojawiają się dowody, które ewidentnie wskazują na to, że ta osoba nie popełniła wykroczenia, np. wynika to z zapisu kamer – dodaje prawnik.
Przepis został zmieniony na jednym z ostatnich posiedzeń komisji, które odbyło się 23 lipca.
– Posłowie zdecydowali o zmianie brzmienia przepisu na skutek wystąpienia przedstawiciela stowarzyszenia „Iustitia” – informuje Wioletta Olszewka z Ministerstwa Sprawiedliwości. Zgodnie z argumentacją przedstawiciela środowiska sędziów nowa redakcja przepisu odnosi się do sytuacji, gdy sprawca wykroczenia posługuje się cudzymi danymi. Obecnie osoba, której danymi się posłużono przy wystawianiu mandatu, może dążyć do jego uchylenia, ale dopiero po wyroku wobec sprawcy fałszerstwa.
– Zastąpienie tego zwrotu sformułowaniem „na osobę, która nie podpisała mandatu” wydaje się w pełni załatwiać problem – uważa Łukasz Kluska, sędzia, przedstawiciel Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

Podpisałeś, to się nie dziw

Jak informują przedstawiciele MS poprawka zgłoszona w trakcie obrad komisji ma charakter jedynie doprecyzowujący.
Trudno jednak się z tym zgodzić. Pierwotny projekt przedłożony przez rząd dotyczył bowiem o wiele większej liczby sytuacji. Jednak zdaniem sędziów taka zmiana byłaby niekorzystna.
– Obawiam, się, że gdyby doszło do uchwalenia takiego zapisu, to sprawcy wykroczeń, którzy przyjęli mandaty, nagminnie wnosiliby o ich uchylenie przez sąd, twierdząc np., że to wcale nie oni kierowali samochodem – mówi sędzia Maciej Strączyński, prezes „Iustitii”.
Tłumaczy, że sprawcy wykroczeń nie mieliby nic do stracenia, bo nie groziłaby im wyższa grzywna, a mogliby uniknąć mandatu.
– Podpisanie mandatu jest przyznaniem się do winy. Ludzie muszą nauczyć się szanować własny podpis i najwyższy czas zacząć wymagać od obywatela, by podpisywał takie dokumenty w sposób odpowiedzialny. Zwłaszcza że na mandacie nic nie jest napisane drobnym druczkiem. Jeśli ktoś nie popełnił wykroczenia, to niech nie przyjmuje mandatu – replikuje sędzia.
Niechęć sędziów do rozszerzenia możliwości wzruszenia prawomocnych mandatów karnych nie jest jedynym powodem wprowadzenia poprawki do art. 101 k.p.w. Kto wie, czy nie o wiele większe znaczenie miały tutaj względy proceduralne. Wniosek o uchylenie mandatu miałby być rozpatrywany na posiedzeniu a nie rozprawie. Tymczasem, jeżeli sędzia miałby oceniać nie tylko kwestie formalne, ale także zbadać sprawę merytorycznie, to w obecnym stanie prawnym nie ma możliwości zrobienia tego na posiedzeniu. Tak przynajmniej twierdzi Biuro Analiz Sejmowych. Tylko na rozprawie bowiem można przeprowadzić merytoryczne postępowanie dowodowe. Z kolei rozstrzygnięć zapadających na posiedzeniach nie można zaskarżać. Tymczasem ukarany powinien mieć możliwość odwołania się do II instancji. Taka możliwość istniałaby, gdyby tego typu sprawy rozpatrywano na rozprawie.
Ministerstwo, które stoi na stanowisku, że ich propozycja była lepsza, deklaruje, że będzie jeszcze próbowało przekonać parlamentarzystów do swoich racji. Na razie ustawa została przyjęta przez Sejm i trafiła właśnie do Senatu.
Ludzie muszą się nauczyć szanować własny podpis. Na mandacie nic nie jest napisane małym druczkiem

Etap legislacyjny

Nowelizacja uchwalona przez Sejm