Tym bardziej gdy nie dało się podważyć zarzutów dotyczących opóźnień i niedociągnięć w inwestycji.
Istotą gwarancji ubezpieczeniowych czy bankowych składanych jako zabezpieczenie należytego wykonania umowy jest ich bezwarunkowy charakter. Jeśli wykonawca nie podoła zadaniu i nie chce bądź nie jest w stanie naprawić wytkniętych mu usterek, to zamawiający uruchamia gwarancję i zaspokaja swoje roszczenia z jej środków.
Oczywiście później obie strony mogą się procesować o to, kto ma rację. Bank może zaś następnie wystąpić z roszczeniami regresowymi wobec firmy. Wypłacając pieniądze, nie bada jednak, czy do usterek doszło z jej winy.
Taka sytuacja zdarzyła się podczas realizacji gminnej inwestycji budowlanej. Wykonawca popadł w tarapaty finansowe i ogłoszono jego upadłość (wówczas jeszcze układową). Ponieważ problemy odbiły się na bieżącej działalności firmy, nie usuwała ona terminowo usterek zauważonych już wcześniej przez urzędników. W tej sytuacji ci wystąpili do banku o uruchomienie środków z gwarancji stanowiącej zabezpieczenie należytego wykonania umowy.
Wykonawca zareagował na to złożeniem przedprocesowego wniosku o udzielenie mu zabezpieczenia zablokowaniem gwarancji. Zapowiadał w nim, że dowiedzie przed sądem, że gminie nie należą się żadne pieniądze z tytułu inkryminowanych opóźnień. A do tego czasu chciał, by sąd zakazał jej korzystania z gwarancji. Gmina miała cofnąć kierowane do banku żądania wypłaty środków, a ten zaś miał zostać zobowiązany do tego, by nie realizować gwarancji.
Sąd Okręgowy we Wrocławiu w pełni uwzględnił ten wniosek. Jego zdaniem spółka uprawdopodobniła swoje roszczenia, a bezwarunkowość gwarancji nie oznacza, że beneficjent może z niej skorzystać bez żadnych ograniczeń oraz że wykonawcy nie przysługuje żadna ochrona. Skoro gwarancja ma pokryć roszczenia z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania umowy o zamówienie publiczne, to spółka ma prawo żądać ustalenia, że takie roszczenia nie istnieją.
Skład orzekający doszedł też do wniosku, że ewentualne roszczenia odszkodowawcze nie przekroczą kilkunastu tysięcy złotych. A to niewielka kwota w stosunku do całej gwarancji, której wysokość sięgała ponad 3 mln zł. Tym bardziej, że jej uruchomienie naraziłoby wykonawcę na roszczenia regresowe ze strony banku i w konsekwencji na pogorszenie jego sytuacji i zmianę upadłości z układowej na likwidacyjną.
Przed wydaniem tego postanowienia bank zrealizował jednak wypłatę. Mimo tego gmina złożyła zażalenie, to samo zrobił też bank. A Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przyznał im rację i cofnął udzielone zabezpieczenie. Kluczowe dla tego orzeczenia było stwierdzenie faktu, że tak naprawdę spółka nie była stroną w stosunku zobowiązaniowym między gminą a bankiem. Nie mogła więc domagać się zablokowania gwarancji.
„Abstrakcyjność gwarancji bankowej czy ubezpieczeniowej wystawionej na zlecenie wykonawcy dla zabezpieczenia należytego wykonania obowiązków umownych wyklucza roszczenia wykonawcy do gwaranta mające na celu powstrzymanie realizacji gwarancji, zwłaszcza gdy – jak tutaj – niespornie spełniły się formalne warunki jej realizacji” – napisała w opublikowanym niedawno uzasadnieniu tego postanowienia sędzia Beata Wolfke-Kobzar, przewodnicząca składu orzekającego. „Abstrakcyjność gwarancji, a przede wszystkim cel jej wystawienia, wykluczają także roszczenie wykonawcy do beneficjenta gwarancji (tu: gminy) o nakazanie cofnięcia kierowanych do gwarantów żądań zapłaty” – dodała.
Jej zdaniem wniosek spółki tak naprawdę zmierzał do zniweczenia celu ustanowionej gwarancji. I dlatego sąd pierwszej instancji nie powinien go uwzględniać.
Wykonawca nie jest stroną stosunku między zamawiającym a bankiem
ORZECZNICTWO
Postanowienie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, sygn. akt I ACz 2393/12.