Kodyfikatorów prawa karnego powinno cechować racjonalne myślenie. Bardzo ważne jest też wyczucie realizmu życia, a zwłaszcza potrzeb czy też wymagań polityki karnej. Przymioty te posiadał profesor Juliusz Makarewicz, który był najwybitniejszym polskim teoretykiem i kodyfikatorem prawa karnego. Opracowany przez niego kodeks karny z roku 1932 należał do kilku najnowocześniejszych kodeksów ówczesnej Europy.
Obecnie w polskiej nauce prawa karnego sytuacja jest inna. Nie ma nikogo na miarę Makarewicza. Co więcej, nie ma nikogo, kto przynajmniej zbliżałby się do poziomu, który on reprezentował w zakresie teorii prawa karnego oraz umiejętności jego kodyfikowania. Taki stan rzeczy można wytłumaczyć w następujący sposób: Makarewicz był wielkim błyskiem, a wielkie błyski mają to do siebie, że pojawiają się rzadko.
U podstaw kodeksu karnego z roku 1997, który obecnie obowiązuje, legła ideologia liberalizmu w prawie karnym. W konsekwencji sankcje zostały nadmiernie zredukowane. Niektóre zbrodnie zostały bezpodstawnie przesunięte do kategorii występków. Idea kary sprawiedliwej, czyli dostosowanej do stopnia winy sprawcy, nie znalazła w kodeksie normatywnego wyrazu. Zasady wymiaru kary przestępcom dorosłym twórcy kodeksu oparli nie tylko na pojęciu społecznej szkodliwości czynu, lecz także na naiwnej wierze w resocjalizację przestępców, o ile naturalnie przez resocjalizację rozumieli coś zdecydowanie więcej niż tylko odstraszenie. Z różnych przepisów kodeksu karnego wynika znacznie większa troska o przestępców aniżeli o ich ofiary.
Takie są konsekwencje błędnych założeń ideologicznych. Krótko mówiąc: kodeks karny z roku 1997 pod wieloma względami jest nieudany, chociaż zawiera również słuszne regulacje, a zwłaszcza te przejęte z dwóch poprzednio obowiązujących kodeksów. Odpowiedzialność za ten nieudany kodeks ponoszą przede wszystkim dwaj główni jego współtwórcy, którzy potrafili narzucić innym członkom komisji ds. reformy prawa karnego własny punkt widzenia.
A teraz kilka uwag na temat trzech przestępstw. Przestępstwo zgwałcenia. Makarewicz ujął zgwałcenie tylko jako jeden typ przestępstwa, które stanowiło zbrodnię. Sąd Najwyższy w okresie międzywojennym słusznie podkreślił, że cechą zasadniczą przestępstwa zgwałcenia jest to, iż wola osoby pokrzywdzonej zostaje sparaliżowana przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem.
W kodeksie karnym z roku 1969 zgwałcenie zostało ujęte w dwóch postaciach: jako podstawowy oraz jako kwalifikowany typ przestępstwa. Kwalifikowane zgwałcenie – według tego kodeksu – zachodzi wtedy, gdy sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem albo dopuszcza się zgwałcenia, działając wspólnie z innymi osobami. Należy z naciskiem podkreślić, że kwalifikowane zgwałcenie w ujęciu kodeksu karnego z roku 1969 stanowiło zbrodnię.
Nie trzeba chyba dowodzić, że kwalifikowane zgwałcenie jest ciężkim przestępstwem. Skutki psychiczne takiego zgwałcenia mogą być nieodwracalne. Trauma może się utrzymywać przez całe życie. I właśnie dlatego powinno ono stanowić zbrodnię.
Twórcy kodeksu karnego z roku 1997 ujęli kwalifikowane zgwałcenie jako występek zagrożony karą pozbawienia wolności od 2 do 12 lat (art. 197 par. 3 k.k.). Od razu nasuwa się pytanie, po co taka regulacja? Odpowiedź jest prosta: po to, aby sąd mógł skazać sprawcę tego ciężkiego przestępstwa na 2 lata pozbawienia wolności i warunkowo zawiesić wykonanie orzeczonej kary.
Otóż trzeba otwarcie powiedzieć, że każdy tego rodzaju wyrok wydany w sprawie kwalifikowanego zgwałcenia kompromitował nie tylko sąd orzekający, lecz także, a raczej przede wszystkim twórców kodeksu karnego, którzy stworzyli podstawy prawne do jego wydania.
Ten rażący błąd legislacyjny został jednak naprawiony, ale dopiero po upływie dłuższego czasu od wejścia w życie kodeksu karnego. Kwalifikowanemu zgwałceniu przywrócono charakter zbrodni (ustawa z 27 lipca 2005 r. oraz ustawa z 5 listopada 2009 r.).
W tym miejscu warto chociaż zaznaczyć, że obowiązujący kodeks karny wymaga generalnej nowelizacji. Fragmentaryczne poprawki, których było już wiele, nie zmieniły jego zasadniczego obrazu. Ciągłe zaś korekty poszczególnych przepisów nie podnoszą rangi kodeksu karnego, ale wprost przeciwnie.
Drugie, które chciałbym omówić, to przestępstwo rozboju. Również to Makarewicz ujął jako jeden typ przestępstwa, które oczywiście było zbrodnią. W kodeksie karnym z roku 1969 rozbój został określony w postaci podstawowego oraz kwalifikowanego typu przestępstwa. Rozbój kwalifikowany zachodzi wtedy, gdy sprawca posługuje się bronią palną lub innym niebezpiecznym narzędziem albo działa wspólnie z osobą, która posługuje się taką bronią lub takim narzędziem. Ważne jest to, że obie te postacie rozboju były zbrodniami, naturalnie ze zróżnicowanymi sankcjami karnymi.

Kodeks karny z 1997 r. zakwalifikował zgwałcenie, rozbój czy korupcję tak, że wydawane wyroki są kpiną z racjonalnego myślenia

Autorzy kodeksu karnego z roku 1997 określili rozbój również w dwóch postaciach, czyli jako podstawowy oraz jako kwalifikowany typ przestępstwa. Uderzające jednak jest to, że rozbój typu podstawowego został bez merytorycznych podstaw przesunięty do kategorii występków. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież możliwe są wypadki mniejszej wagi, że sprawca rozboju zabiera przedmiot małej wartości albo dopuszcza się rozboju z powodu biedy, aby w ten sposób zdobyć przedmiot pierwszej potrzeby. Zapewne tak może być, ale wypadki mniejszej wagi nie podpadają pod przepis, który określa rozbój typu podstawowego (art. 280 par. 1 k.k.). Takie wypadki wchodzą w zakres innego przepisu, który przewiduje karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat (art. 283 k.k.).
Na tym tle nasuwa się następujące pytanie: co ma wspólnego z wymiarem sprawiedliwości skazanie sprawcy rozboju, który to rozbój nie jest wypadkiem mniejszej wagi, na 2 lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary? A takie właśnie skazanie możliwe jest na gruncie obowiązującego kodeksu karnego.
I trzecie przestępstwo – korupcja. To zjawisko wysoce społecznie szkodliwe, gdyż w poważnym stopniu zakłóca prawidłową działalność instytucji państwowych i społecznych, a także samorządowych. W konsekwencji podważa do nich zaufanie społeczeństwa.
Kodeks karny z roku 1969 przewidywał kilka typów przestępstwa przekupstwa. Wśród nich była wielka korupcja, która stanowiła zbrodnię, co trzeba silnie podkreślić.
Również kodeks karny z roku 1997 określa kilka typów przestępstwa łapownictwa, ale wśród nich nie ma wielkiej korupcji. Obowiązujący kodeks karny w ogóle nie operuje tym pojęciem, co niewątpliwie jest błędem. Być może twórcy kodeksu karnego wyszli z fałszywego założenia, że wielka korupcja nie jest u nas możliwa.
Na tle powyższych rozważań nasuwają się następujące uwagi: po pierwsze – rozbój typu podstawowego należy ująć jako zbrodnię i w ten sposób zamknąć drogę do wydawania absurdalnych wyroków za to ciężkie przestępstwo.
Po drugie – należy wprowadzić do kodeksu karnego pojęcie wielkiej korupcji, która powinna być ujęta jako zbrodnia.
Po trzecie – umyślne sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu ludzi albo mieniu w wielkich rozmiarach, a także umyślne spowodowanie katastrofy w komunikacji powinno stanowić zbrodnię, o czym jednak nie mogłem bliżej pisać ze względu na ograniczoną objętość artykułu.
Po czwarte wreszcie – trzeba wyzwolić się od ideologii liberalizmu w prawie karnym i zacząć racjonalnie myśleć.

Władysław Mącior, karnista, emerytowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego