Mniej stopni, brak wymaganego szkolenia przed egzaminem, większe uprawnienia dla żeglarzy jachtowych i jachtowych sterników morskich.
Choć na wielu jeziorach warstwa lodu ciągle ma kilkanaście centymetrów grubości, to środowisko żeglarskie rozgrzewają emocje związane z rozporządzeniem ministra sportu, które zmienia regulacje dotyczące patentów żeglarskich.
– Przede wszystkim uprościliśmy system patentowy, zarówno w turystyce żeglarskiej, jak i motorowodnej. Zlikwidowaliśmy obowiązkowe szkolenia. Nie oznacza to oczywiście, że chętni nie mogą przejść takiego szkolenia, nie jest ono jednak obligatoryjnym wymogiem przystąpienia do egzaminu – wyjaśnia Katarzyna Kochaniak, rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu i Turystyki.
– Pozbyliśmy się także kilku kuriozalnych rozwiązań systemowych. Np. aby uzyskać patent motorowodnego sternika morskiego, uprawniający do prowadzenia jachtów motorowych po wodach morskich, od teraz wymagany będzie staż morski. Do tej pory można było uzyskać uprawnienia morskie, w ogóle po wodach morskich nie pływając – dodaje.
Jak teraz wygląda kwestia uprawnień dla miłośników żagli? Bez patentu można pływać po śródlądziu jachtami do 7,5 m długości kadłuba. Osoby, które mają patent żeglarza jachtowego, po jeziorach mogą pływać żaglówkami wszelkiego typu, a na jachtach do 12 m długości także na wodach przybrzeżnych (np. Zatoka Gdańska) i na morzu, ale w odległości dwóch mil morskich od brzegu.
Z kolei jachtowi sternicy morscy (staną się nimi także obecni sternicy jachtowi) będą mogli pływać po morzach i oceanach na jednostkach, których długość nie przekracza 18 metrów. Trzecim i najwyższym stopniem będzie kapitan jachtowy (wcześniej obowiązywały dwa stopnie: kapitan żeglugi bałtyckiej i kapitan żeglugi wielkiej). Zniesiono także wymóg, aby żeglarze poniżej szesnastego roku życia musieli pływać pod nadzorem posiadacza patentu.
Sceptycznie do zmian podchodzi Stefan Heinrich z Polskiego Związku Żeglarskiego. – Pani minister Mucha zapomniała, że w konstytucji jest artykuł 5, który mówi, że państwo zapewnia obywatelom bezpieczeństwo. To rozporządzenie tego nie robi. Z nowych przepisów wynika, że mając 200 godzin stażu na morzu, można sterować praktycznie wszystkim.
Przecież na tak dużych jachtach załoga może liczyć i 20 osób. To tak jakby kierowcą autobusu został pasażer, który w tym autobusie przejechał 200 godzin na miejscu pasażera. To jest zagrożenie – stwierdza żeglarz.
Jednak takie głosy są raczej odosobnione. Na forach żeglarskich wielu cieszy się z liberalizacji przepisów. Co ciekawe, kontrowersje budzi wzór patentów. Dalej będzie na nim logo PZŻ, który je wydaje. Niektórym to się nie podoba – związek jest symbolem opieszałości. Mimo że np. wymiana prawa jazdy zajmuje 5 dni roboczych, to wymiana patentu żeglarskiego potrafi zająć wiele tygodni.