Monitoring postępowań przetargowych pozwala ekonomistom typować rynki, na których może dochodzić do nieprawidłowości.
Wykrywanie zmów kartelowych nie jest sprawą prostą. Ekonomiści szacują, że w warunkach sprawnie funkcjonującego systemu ochrony konkurencji udaje się wykryć nie więcej niż 30 proc. takich porozumień. W przypadku klasycznych karteli organy ochrony konkurencji mogą skutecznie zachęcać ich członków do ich ujawnienia, stosując narzędzia takie jak program łagodzenia kar (programy leniency).
Programy takie nie są jednak skuteczne w sytuacji, gdy uczestnictwo w kartelu jest przestępstwem i ujawniająca go osoba może, z jednej strony, zyskać obniżenie kary dla przedsiębiorstwa, ale z drugiej naraża się na osobistą sankcję karną. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku zmów przetargowych.
Największy dostęp do informacji na temat szczegółów składanych ofert oraz zachowań podmiotów biorących udział w przetargu mają oczywiście zamawiający, a w szczególności osoby prowadzące postępowania przetargowe. Mogą one stosunkowo łatwo trafić na dowody zawarcia porozumienia przez wykonawców, np. w postaci identycznych błędów w dokumentacji czy celowego wycofywania ofert, jak również zaobserwować bardziej subtelne symptomy ścisłej współpracy oferentów, takie jak wskazywanie wspólnego pełnomocnika czy jednoczesne składanie ofert.
Niestety, system zamówień publicznych nie motywuje zamawiających do zgłaszania wykrytych nieprawidłowości właściwym organom. Choć podstawowym jego celem jest zapewnienie efektywnego wydatkowania środków publicznych, czyli pozyskanie możliwie najkorzystniejszych ofert i wybranie najlepszej z nich, to z punktu widzenia konkretnego zamawiającego cel ten zbyt często zredukowany zostaje do szybkiego i bezproblemowego rozstrzygnięcia przetargu.
Zadanie wykrywania zmów przetargowych spada zatem przede wszystkim na barki organu ochrony konkurencji i innych instytucji ścigających takie zmowy. Polskie organy stoją więc przed zadaniem wyłowienia z morza ponad 180 tys. rozstrzyganych rocznie przetargów publicznych tych, które dotknięte były zmowami. Do tego typu zadań angażuje się często ekonomistów.
Ekonomia jako nauka zajmująca się przewidywaniem zachowania podmiotów gospodarczych poddanych określonym bodźcom dostarcza narzędzi do identyfikowania rynków, na których ryzyko wystąpienia zmowy przetargowej jest istotnie podwyższone.
Do warunków, które sprzyjają zawieraniu zmów kartelowych i zwiększają ich stabilność, zaliczyć można na przykład małą liczbę firm w branży, wysoką przejrzystość rynku i niską innowacyjność firm. Analizując cechy rynków, można zatem pole poszukiwań zawęzić do tych, gdzie istnieją sprzyjające warunki do wystąpienia zmowy cenowej. Do tak zawężonego zbioru rynków można następnie zastosować bardziej wyrafinowane metody wykrywania zmów przetargowych, bazujące na obserwacji zachowań oferentów.
Największą barierą dla stosowania behawioralnych testów na koordynację działań przedsiębiorców jest dostępność odpowiednich danych. Jawny i sformalizowany charakter przetargów publicznych ułatwia dostęp do danych umożliwiających m.in. stosowanie testów wskaźnikowych, uwzględniających czynniki takie jak liczba ofert wpływających w przetargach, ich rozkład geograficzny czy zależności między cenami oferowanymi oraz ich relacje do wartości szacunkowej przetargu.
Wykrywanie zmów przetargowych z pozycji podmiotu zewnętrznego, wyposażonego w narzędzia ekonomiczne, jest z pewnością trudniejsze niż z pozycji podmiotu organizującego przetarg, mogącego naocznie zaobserwować podejrzane zachowania oferentów.
Chociaż analizy ekonomiczne nie są typowym źródłem bezpośrednich dowodów na zawarcie nielegalnego porozumienia, systematyczny monitoring postępowań przetargowych pozwala typować rynki, na których z dużym prawdopodobieństwem dochodzi do nieprawidłowości. Ekonomiści nie potrafią być może łapać przestępców na gorącym uczynku, ale są dość dobrzy w identyfikacji podejrzanych.

Wojciech Dorabialski, naczelnik Wydziału Analiz Ekonomicznych w Departamencie Analiz Rynku UOKiK