Gdyby wylewanie dziecka z kąpielą znalazło się w programie igrzysk, bylibyśmy olimpijską potęgą. Niewiele rzeczy wychodzi przecież rządzącym tak dobrze, jak impulsywne zmiany, które pociągają za sobą korowód mniej lub bardziej uciążliwych skutków ubocznych.
Pozornie dziecko, które znalazło się w sejmowej wanience, było całkiem udane. Lubelski e-sąd przez kolejnych ministrów sprawiedliwości uważany jest za wyjątkowy sukces. Odciąża pozostałe sądy i poprawia statystyki wymiaru sprawiedliwości jak nic innego.
Kiedy więc pojawiły się głośne narzekania, że firmy windykacyjne i nieuczciwi powodowie zbyt łatwo uzyskują w nim zasądzenie swoich roszczeń – trzeba było felery czym prędzej naprawić.
Jednak łatanie prawa na kolanie to już nie jest nasza mocna dyscyplina. Przy naprawianiu e-postępowania posłowie de facto nie wiedzieli, nad czym głosują. Trudno w to uwierzyć, ale chyba wszyscy przegapili, że zmiana, która miała chronić dłużników w e-sądzie – obowiązek wskazywania PESEL-u pozwanego – została rozciągnięta na całość spraw cywilnych.
A więc na dobre kilka milionów postępowań rocznie. Podczas sejmowej debaty wątpliwość co do pola rażenia nowelizacji zrodziła się w głowie posła Bogusława Wontora, absolwenta Wydziału Podstawowych Problemów Techniki Politechniki Zielonogórskiej (szacunek, panie pośle!).
Dopytywał on przedstawiciela resortu, „czy te rozwiązania będą dotyczyły tylko i wyłącznie e-sądu, czy przeniosą się też na postępowania cywilne? Mam nadzieję, że nie, bo wtedy byłby problem, gdyby np. komuś zniszczono rower i chciałby on dociec odszkodowania za ten rower, a nie mógł podać PESEL-u”.
Od wiceministra Jacka Gołaczyńskiego (profesora prawa, kierownika Centrum Badań Problemów Prawnych i Ekonomicznych Komunikacji Elektronicznej) usłyszał jednak, że clou tej nowelizacji to ochrona dłużników w postępowaniach, w których orzeczenia zapadają pod ich nieobecność. Czyli nie w tych o zniszczony rower. Posłowie mogli więc spokojnie zagłosować „za”.
Oczywiście nie może być tak, że Jan Iksiński z ul. Długiej będzie ścigany za długi Jana Iksińskiego z ul. Szerokiej. Ale PESEL można wpisać do procedury cywilnej trochę mądrzej, np. powierzając sądowi zadanie jego ustalenia poprzez dostęp do elektronicznej bazy i wpisywanie numeru w wydawanym wyroku.
Tylko że – zdaje się – autorom projektu w ogóle nie o to chodziło.