Drogowcy ograniczają przywileje niepełnosprawnych – alarmuje rzecznik praw obywatelskich. Coraz więcej znaków opatrywanych jest tabliczką „Dotyczy także niepełnosprawnych”.
Do biura RPO trafiają liczne skargi od niepełnosprawnych kierowców na zarządców dróg. Wszystko dlatego, że ci, zatwierdzając nowe projekty organizacji ruchu, zezwalają na dodawanie do znaków zakazujących postoju lub ruchu informacji, że zakaz obowiązuje również inwalidów.
Przywilej niestosowania się do niektórych znaków drogowych wynika z art. 8 ust. 1 ustawy – Prawo o ruchu drogowym (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 1137 ze zm.).
Chodzi o znaki wymienione w par. 33 ust. 2 rozporządzenia ministrów infrastruktury oraz spraw wewnętrznych i administracji w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz.U. z 2002 r. nr 170, poz. 1393), a więc B-l (zakaz ruchu w obu kierunkach), B-3 (zakaz wjazdu pojazdów z wyjątkiem motocykli), B-3a (zakaz wjazdu autobusów), B-4 (zakaz wjazdu motocykli), B-10 (zakaz wjazdu motorowerów), B-35 (zakaz postoju) oraz B-37, B-38 i B-39 (zakaz postoju w określonym czasie).
Jednak załącznik nr 1 do rozporządzenia ministra infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (Dz.U. nr 220, poz. 2181) daje możliwość dołączania do tychże znaków tabliczki z napisem „Dotyczy także niepełnosprawnych”. Tylko że to, zdaniem RPO, budzi wątpliwości konstytucyjne.
Irena Lipowicz w piśmie do ministra transportu budownictwa i gospodarki morskiej zwraca uwagę, że ustawa daje prawo tylko do określenia katalogu tych znaków, do których nie muszą stosować się niepełnosprawni.
– Przedmiotowe upoważnienie nie zawierało natomiast kompetencji normodawczych do wyłączenia lub ograniczenia w drodze rozporządzenia przywileju niestosowania się przez zmotoryzowane osoby niepełnosprawne do niektórych znaków drogowych ustanawiających zakaz ruchu i postoju – twierdzi RPO.
Dlatego rzecznik uważa, że przepisy wspomnianego rozporządzenia zostały wydane nie tylko z przekroczeniem upoważnienia ustawowego, ale także są sprzeczne z kodeksem drogowym.
– Intencją i celem ustawodawcy było bezwzględne (niedopuszczające wyjątków) zwolnienie posiadaczy karty parkingowej z obowiązku stosowania się do zakazów wyrażonych przez te znaki – uważa rzecznik.
Zgadza się z tym prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego, prawnik specjalizujący się w prawie drogowym.
– Wprowadzono te przepisy, by ułatwić życie niepełnosprawnym kierowcom, szczególnie o obniżonej sprawności ruchowej. Nawet jeśli powodem takiego działania zarządców dróg jest zbyt duża liczba posiadaczy kart parkingowych dla niepełnosprawnych, to nie tędy droga. Trzeba uszczelnić system, a nie kombinować ze znakami – dodaje prof. Stefański.