Wejście w życie przepisów zaproponowanych przez posłów PSL utrudni dostęp do pieniędzy oferowanych przez firmy konkurujące z bankami.
W najbliższą środę posłowie z Komisji Finansów Publicznych zajmą się projektem nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym autorstwa posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Ludowcy chcą, aby prywatne firmy pożyczkowe ustalały, komu można pożyczyć pieniądze, a komu nie, na tej samej zasadzie, jak robią to dzisiaj banki. W związku z tym chcą wraz z nowelizacją ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym (Dz.U. z 2006 r. nr 157, poz. 1119) zmienić kilka innych aktów prawnych, m.in. ustawę o kredycie konsumenckim (Dz.U. z 2011 r. nr 126, poz. 715).
To ona mówi dziś, że udzielając pożyczek konsumpcyjnych, instytucja finansowa jest zobowiązana do oceny ryzyka kredytowego klienta.
Ale nawet jeżeli ryzyko okaże się wysokie, wcale to nie oznacza, że klient nie dostanie pożyczki. Tymczasem banki działają na podstawie prawa bankowego (Dz.U. z 2002 r. nr 72, poz. 665 ze zm.), które nakazuje im oceniać zdolność kredytową klientów. I jeśli klient nie posiada odpowiedniej zdolności, to kredytu nie dostanie. Zgodnie z projektem nadzór nad tym, czy firmy pożyczkowe właściwie liczą zdolność kredytową, sprawowałby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Proponowana przez ludowców nowelizacja ma też nakładać na prywatnych pożyczkodawców obowiązek sprawdzania historii kredytowej klientów w bazach Biura Informacji Kredytowej. To może oznaczać, że część osób nie dostanie pożyczki ani w banku, ani w firmie pożyczkowej i może zwrócić się do lichwiarzy, którzy działają nielegalnie.
– Widzimy takie zagrożenie, choć jesteśmy przekonani, że w niektórych przypadkach zaciągnięcie kolejnej pożyczki powoduje dużo gorsze skutki niż odmowa jej przyznania. Jesteśmy jednak otwarci na dyskusję w tym zakresie, by wypracować rozwiązanie kompromisowe – mówi Krzysztof Kosiński, rzecznik klubu PSL.
Zaproponowane rozwiązania popierają bankowcy, którzy jednak chcą wprowadzić jeszcze kilka zapisów.
– Będziemy postulować w toku dalszych prac, by niebankowe firmy nie tylko otrzymywały informacje z BIK o klientach banków, ale i same przekazywały tam dane o swoich pożyczkobiorcach – powiedział nam Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich.
Jak napisano w uzasadnieniu do projektu nowelizacji, innym jej celem jest wprowadzenie zmian w prawie, które mają zwiększyć bezpieczeństwo klientów w styczności z parabankami.
– Jesteśmy przekonani, że po aferze Amber Gold polskie ustawodawstwo wymaga zmian, które w przyszłości zapobiegną skutkom funkcjonowania tego typu przedsiębiorstw – uważa rzecznik klubu PSL.
W projekcie ludowców znalazło się więc sporo zapisów, dających więcej uprawnień informacyjnych Komisji Nadzoru Finansowego.
Dziś, jeżeli KNF uzna, że jakaś instytucja bez wymaganej licencji bankowej zbiera depozyty ludności i obciąża je ryzykiem – czyli np. pożycza innym – umieszcza nazwę tej firmy na liście publicznych ostrzeżeń, widocznej na stronie internetowej. Tymczasem ofiarą parabanków padają często ludzie starsi, którzy z internetu nie korzystają.
Posłowie PSL chcą więc, by KNF mogła za darmo emitować komunikaty w publicznych radio i telewizji i w ten sposób z ostrzeżeniami dotrzeć do szerszej publiczności.
Przedstawiciele Komisji Nadzoru Finansowego o projekcie ludowców wypowiadają się pozytywnie.
– Kierunek zawarty w projekcie nowelizacji jest dobry. Warto nad nim dalej pracować – powiedział nam Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

123,4 mld zł wartość kredytów konsumpcyjnych udzielonych przez banki na koniec ub. roku

2 mld zł szacowana wartość pożyczek udzielonych przez instytucje niebankowe w ub. roku