Fotoradary mają służyć poprawie bezpieczeństwa, a nie jako maszynki do nabijania gminnych budżetów. Z takiego założenia wychodzi Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, które przygotowało nowelizację rozporządzenia w sprawie warunków lokalizacji, sposobu oznakowania i dokonywania pomiarów przez urządzenia rejestrujące (Dz.U. z 2011 r. nr 133, poz. 770). Zgodnie z tym aktem decyzja o zamontowaniu fotoradaru musi być poprzedzona przeprowadzeniem analizy stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Kłopot w tym, że przepisy rozporządzenia odnoszą się tylko do urządzeń, które montowano po 28 czerwca 2011 r., od kiedy zaczęło ono obowiązywać.
Zasadność wcześniej postawionych fotoradarów można było sprawdzić tylko w stosunku do tych używanych przez Inspekcję Transportu Drogowego, nie dotyczyło urządzeń stawianych przez strażników miejskich. A lokalizacja właśnie ich budzi najwięcej kontrowersji.
Nowelizacja rozporządzenia wprowadza obowiązek przeprowadzenia analizy bezpieczeństwa ruchu w miejscach, gdzie stoją gminne rejestratory, do 30 czerwca 2013 r. Urządzeń, które nie uzyskają potwierdzenia zasadności lokalizacji, nie będzie można wykorzystywać do kontrolowania prędkości, a wystawione na podstawie ich zdjęć mandaty nie będą miały mocy prawnej.
Co więcej, resort proponuje wprowadzenie cyklicznego sprawdzania, czy dany radar musi znajdować się określonej lokalizacji. Dla każdego urządzenia trzeba będzie uzyskiwać zgodę policji, poprzedzoną wykonaniem analizy bezpieczeństwa ruchu, raz na 40 miesięcy.
„Przepisy te pozwolą efektywniej wykorzystać stacjonarne urządzenia rejestrujące i powinny wyeliminować lokalizacje urządzeń rejestrujących, w których ich użytkowanie ma znamiona wyłącznie komercyjnego wykorzystania” – czytamy w uzasadnieniu projektu, który właśnie został skierowany do konsultacji społecznych.