Firmy startujące w przetargach mają przekazywać dużo bardziej szczegółowe informacje niż dzisiaj – zakłada projekt nowego aktu wykonawczego.
Chodzi o najbardziej kluczowe dla przedsiębiorców ubiegających się o zamówienia publiczne rozporządzenie w sprawie rodzajów dokumentów, jakich może żądać zamawiający od wykonawcy, oraz form, w jakich te dokumentu mogą być składane. Duże zmiany zaszłyby w sposobie potwierdzania doświadczenia.
Dzisiaj organizatorzy przetargów mogą żądać od firm wykazu zrealizowanych prac, ale tylko „w zakresie niezbędnym do wykazania spełniania warunku wiedzy i doświadczenia”. Tego ostatniego sformułowania zabraknie w nowym rozporządzeniu.
Zdaniem ekspertów oznacza to, że zamawiający będą mogli się domagać przedstawienia wykazu wszystkich wykonanych w ostatnich latach prac. A to w przypadku dużych firm oznaczałoby setki, jeśli nie tysiące pozycji.
– To pozwala na nawet najbardziej absurdalne żądania w zakresie składania dokumentów – ostrzega dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
– W mojej ocenie byłoby to niezgodne z tzw. dyrektywą klasyczną (2004/18/WE), która w art. 48 ust. 2 wskazuje na kształtowanie wykazu dokumentów proporcjonalnie do udzielanego zamówienia – dodaje.
Projekt zakłada co prawda, że zamawiający mogą ograniczyć zakres wykazu do „najważniejszych zamówień”, ale będzie to jedynie ich przywilej. Mogą żądać przedstawienia całego portfolio zrealizowanych zleceń. Będzie to tym bardziej uciążliwe, że każdemu z nich powinno towarzyszyć zaświadczenie zadowalającego wykonania prac. Dzisiaj wystarczy udowodnić to dowolnym dokumentem.
– Daje się zauważyć pewien brak precyzji w terminologii. Potwierdzeniem należytego wykonania zamówienia ma być zaświadczenie – czyli dokument odnoszący się do zakresu prawa administracyjnego – mówi Arkadiusz Szyszkowski, doktorant PAN.
W przypadku dostaw i usług wprost jest powiedziane, że zaświadczenie to ma zostać wydane albo przez zamawiających, albo przez nabywcę prywatnego. Tylko w przypadku tego ostatniego dokument ten można będzie zastąpić oświadczeniem samego wykonawcy. Oznacza to, że prawidłową realizację dostaw i usług dla administracji publicznej będą musieli potwierdzać urzędnicy.
– Jednocześnie zamawiający nie mają obowiązku wydawać nikomu zaświadczenia, o którym mowa w przepisie. Dlatego budzi on poważne wątpliwości co do zgodności z zasadą wolności gospodarczej – uważa dr Włodzimierz Dzierżanowski.
– Dyrektywa nie ogranicza katalogu dowodów, jakie mogą potwierdzać spełnianie warunków, wskazując jedynie te, które muszą być honorowane. Tymczasem polski ustawodawca proponuje, by wyeliminować wszystkie inne dowody, a dopuścić wyłącznie te nakazane przez dyrektywę. Zniknie więc możliwość potwierdzania prawidłowego wykonania np. poprzez protokoły odbioru czy umowę wraz z dowodem zapłaty za całość świadczenia – dodaje.
Nowością ma być możliwość domagania się oświadczeń o solidarnej odpowiedzialności za wykonanie zamówienia od podwykonawców oraz firm, które deklarują udostępnienie wykonawcy składającemu ofertę zasobów.
– Z jednej strony powinno to ograniczyć fikcję udostępniania zasobów, jednakże z drugiej są wątpliwości natury konstrukcyjnej – czy właściwe jest, aby to zamawiający decydował arbitralnie o solidarnej odpowiedzialności wszystkich uczestników procesu zamówieniowego. Dotychczas wynikało to zawsze z regulacji rangi ustawowej, jak np. w przypadku konsorcjantów – wskazuje Arkadiusz Szyszkowski.