Klient adwokata nie może ponosić konsekwencji tego, że sam jest prawnikiem – orzekł wczoraj Sąd Najwyższy.

Pozwana radczyni

Magdalena P.K. prowadziła w Poznaniu kancelarię radcowską i księgową. Dwie spółki, które obsługiwała, pozwały ją, żądając odszkodowania za nieprawidłowe prowadzenie ksiąg rachunkowych. W I instancji przegrała.
Zatrudniła więc do sprawy w II instancji doświadczoną adwokat Ewę C.S. Sporządzone jednak przez nią apelacje okazały się pełne błędów i zostały odrzucone. Mecenas nie napisała bowiem, czy zaskarża wyrok w całości, czy części, nie podała wartości przedmiotu zaskarżenia.
Napisała też, że wnosi apelację w imieniu i na rzecz powoda, podczas gdy reprezentowała pozwaną.
W tym czasie (w 2006 r.) obowiązywał restrykcyjny art. 3701 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z nim apelacja sporządzona przez adwokata, niespełniającą określonych wymogów była odrzucana bez wzywania do usunięcia braków. W międzyczasie jednak Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności tego przepisu z konstytucją (sygn. akt P 18/07). A to oznaczało otwarcie drogi do wznowienia postępowania w sprawie.
Radczyni nie skorzystała jednak z tej możliwości, lecz pozwała pełnomocnika. Zażądała 165 tys. zł: tyle, ile musiała zapłacić spółkom po przegranym procesie.

Pozwana adwokat

Sąd okręgowy orzekł, że mocodawczyni należy się odszkodowanie. Uznał, że gdyby apelacja została skutecznie wniesiona, najprawdopodobniej wynik sprawy byłby inny. Przyznał jej jednak tylko 65 tys. zł. Wyrok ten zaskarżyły obie strony, a poznański sąd apelacyjny oddalił powództwo.
Stwierdził, że po wyroku TK należało wnieść skargę o wznowienie postępowania, co w tym przypadku na pewno by nastąpiło i apelacja zostałaby rozpoznana. Bez wznowienia brak jest jednak związku przyczynowo-skutkowego między działaniami adwokata a szkodą radczyni.
Ponadto przyznanie odszkodowania byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, ponieważ radczyni wiedziała o możliwości wznowienia i świadomie z niej nie skorzystała.
Magdalena P.K. wniosła jednak skargę kasacyjną od tego rozstrzygnięcia. Na rozprawie przed Sądem Najwyższym jej pełnomocnik przekonywał, że intencją trybunału, przy orzekaniu o niekonstytucyjności przepisu, była ochrona mocodawców, nie zaś pełnomocników.
– Jeżeli istniała szkoda i związek przyczynowy przez 2 lata, to nie mógł tak nagle zniknąć po wyroku TK – wskazywał adwokat Albert Karwowski.
I ten pogląd podzielił SN, który przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Wskazał, że niezgodność przepisu z ustawą zasadniczą nie ma wpływu na zakres obowiązków pełnomocnika. Uznał, że adwokat działała bez należytej staranności.
– Nie można zaś przerzucać skutków niewłaściwego działania pełnomocnika procesowego na poszkodowanego, nawet gdy jest on prawnikiem – stwierdziła sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz.

Wyrok Sądu Najwyższego z 19 grudnia 2012 r., sygn. akt II CSK 219/12.