Trybunał Konstytucyjny w minionym tygodniu przesądził, że zamrożenie sędziowskich wynagrodzeń w 2012 r. było zgodne z porządkiem konstytucyjnym (sygn. akt K 1/12). Szeregowi sędziowie mają jednak wątpliwości co do bezstronności tego orzeczenia. Najcięższe zarzuty stawiają prof. Andrzejowi Rzeplińskiemu, prezesowi Trybunału Konstytucyjnego.
Konflikt intersów / DGP
Tego dnia przewodniczył on składowi, a zdaniem sędziów powinien był się wyłączyć od udziału w rozprawie. Powód? Prof. Rzepliński (podobnie jak prezes NSA czy prezes SN) w ramach konsultacji opiniował projekt ustawy okołobudżetowej przewidującej zamrożenie płac sędziowskich.
Tymczasem z ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (art. 26 ust. 1 pkt 1 – Dz.U. z 1997 r. nr 102, poz. 643 ze zm.) wynika, że sędzia trybunału podlega wyłączeniu od udziału w rozstrzyganiu w sprawach, w których uczestniczył w wydaniu zakwestionowanego aktu normatywnego.
Sędzia powinien się także wyłączyć, gdy zostanie uprawdopodobnione istnienie okoliczności mogących wywołać wątpliwość co do jego bezstronności.

Ostrożność procesowa

– Uważam, że prezes Rzepliński powinien był złożyć wniosek o wyłączenie, by nie orzekać w sprawie ustawy, w której tworzeniu uczestniczył jako konsultujący. Tym bardziej że z uzasadnienia projektu ustawy wyraźnie wynika, iż to on zasugerował jednoroczne zamrożenie sędziowskich pensji – wskazuje sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Inny sędzia trybunału, prof. Leon Kieres, zrezygnował z orzekania w tej sprawie. Zanim został sędzią TK, był bowiem członkiem Krajowej Rady Sądownictwa i uczestniczył w opiniowaniu przez radę skargi pierwszego prezesa SN, która zainicjowała konstytucyjną ocenę ustawy.
– Uznałem, że mój udział mógłby budzić wątpliwości etyczne, stąd wniosek o wyłączenie – tłumaczy prof. Kieres.
– Moim zdaniem prezes Rzepliński, skoro wypowiadał się jako Prezes Trybunału Konstytucyjnego na temat ustawy, którą ostatecznie uchwalono, miał dużo poważniejszy powód do wyłączenia się niż sędzia Kieres. Jednak nie uznał za stosowne tego zrobić. W ten sposób osądzał poniekąd przepis, którego treść sam sugerował – zarzuca sędzia Strączyński.
I prezes SN Stanisław Dąbrowski, który zaskarżył do TK zamrożenie sędziowskich płac, woli nie oceniać roli prof. Rzeplińskiego. Ale samo orzeczenie z natury rzeczy krytykuje.
– Źle się stało, że zapadł taki wyrok. Mam wrażenie, że następuje deprecjacja pozycji sędziego i w tym kierunku idzie TK. A to niedobrze wróży na przyszłość. Jednak pytanie w sprawie wyłączenia prezesa to kwestia sumienia prezesa Rzeplińskiego – mówi nam sędzia Dąbrowski.
Sprawa nie jest jednak oczywista dla Stowarzyszenia Sędziów Themis.
– Nie ma jednoznacznych powodów, dla których należy uznać, że art. 26 ust. 1 ustawy o TK powoduje konieczność wyłączenia się prezesa trybunału w związku z jego udziałem w konsultowaniu projektu aktu prawnego. Prezes TK nie występował przecież w charakterze doradcy – przekonuje sędzia Irena Kamińska, prezes stowarzyszenia.
I dodaje, że bardzo sensownie zachował się prof. Leon Kieres.
– Nie bacząc na to, że nie miał ustawowego obowiązku wyłączenia, z ostrożności jednak się wyłączył, aby nie było wątpliwości co do jego bezstronności. Z podobnej możliwości mógł skorzystać także prof. Andrzej Rzepliński, ale nie czyniłabym mu zarzutu, że się nie wyłączył. Nie było przesłanki obligującej go do tego – dodaje sędzia Kamińska.
Zwraca przy tym uwagę, że prezes TK podczas konsultacji ustawy wypowiadał się w ramach swych zawodowych uprawnień i obowiązków, jako prezes trybunału. A to nie mieści się w pojęciu „uczestniczył w wydaniu zakwestionowanego aktu”, ani „był doradcą jednego z uczestników postępowania”. Takie przesłanki wypełniałby np. poseł lub senator biorący udział w uchwaleniu danej ustawy lub ktoś, kto na zlecenie sporządza opinię lub pełni oficjalnie funkcję doradcy i konsultanta – przekonuje Kamińska.
Podstawy wyłączenia sędziego już wcześniej budziły wątpliwości w orzecznictwie.
– W jednej ze spraw trybunał uznał, że fakt udziału w głosowaniu nad projektem ustawy w Senacie nie stanowi przesłanki wyłączenia, ponieważ „w gronie sędziów trybunału zawsze były i są osoby, które wcześniej uczestniczyły w pracach legislacyjnych” (sygn. akt K 13/02).
Problem być może wymaga jednak bardziej jednoznacznego rozstrzygnięcia w ustawie o TK, ale należy też mieć na względzie ryzyko nadużywania instytucji wyłączenia, co również może być zagrożeniem dla legitymizacji trybunału – wskazuje dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.



Wątpliwości systemowe

Konstytucjonaliści wskazują jednak na szerszy, fundamentalny problem: czy w ogóle prezes TK powinien konsultować projekty aktów prawnych? Kogo wtedy reprezentuje – cały trybunał, czy też występuje tylko w swoim imieniu? I jakie znaczenie taka opinia będzie miała potem, podczas ewentualnego orzekania o konstytucyjności aktu?
– Bezpieczniej dla całej konstrukcji prawnej byłoby, gdyby prezes się wyłączył – stwierdza prof. Genowefa Grabowska, konstytucjonalista z Uniwersytetu Śląskiego. Obawia się, że choć wyroki TK zapadają większością głosów, może się okazać, że głos prezesa, szefa instytucji, brzmieć będzie jak wytyczne dla pozostałych sędziów.

Sędzia powinien się wyłączyć, gdy są wątpliwości co do jego bezstronności

– Prezes TK nie powinien konsultować projektów ustaw, bo TK ma orzekać o aktach już obowiązujących, a nie dopiero przygotowywanych. Inaczej to może zostać potraktowane jako prewencyjna kontrola konstytucyjności aktu prawnego, jeszcze zanim pojawi się on w systemie prawnym – przekonuje prof. Grabowska.
Podobnie uważa sędzia Maciej Strączyński.
– Zasadą powinno być, że prezes trybunału nie opiniuje żadnych aktów prawnych. Gdyby miało być inaczej, konieczne byłoby wprowadzenie ustawowej możliwości opiniowania przez trybunał projektów ustaw, na wniosek Sejmu, w formie orzeczeń – mówi prezes „Iustitii”.
A to, jego zdaniem, byłaby rewolucja, którą trudno sobie w obecnym ustroju wyobrazić.
Bardziej umiarkowany w ocenie sytuacji jest jednak dr Piotrowski. Wyjaśnia, że prezes „reprezentuje trybunał na zewnątrz” (art. 16 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym). W odróżnieniu od sędziego jest więc ustawowo zobowiązany do wypowiadania się w imieniu trybunału w sprawie dochodów i wydatków tej instytucji, przewidzianych w budżecie państwa.
– W pozostałym zakresie, którego projektowana ustawa dotyczyła, prezes TK nie był umocowany do udziału w konsultacjach, co stanowi przesłankę uzasadniającą jego wyłączenie od udziału w orzekaniu. Prezes TK nie jest bowiem doradcą podmiotów projektujących ustawy, może natomiast wypowiadać się na temat zmian dotyczących TK jako jego reprezentant – dodaje Piotrowski.

Prezes jako organ

Prezes Trybunału Konstytucyjnego odpiera zarzuty. Zapewnia, że na etapie konsultacji wypowiadał się tylko w sprawie zmian dotyczących Trybunału Konstytucyjnego. Nie opiniował wynagrodzeń sędziowskich (art. 22 i art. 23 ustawy okołobudżetowej), które były kwestionowane przed trybunałem.
– Ustawa okołobudżetowa dotyczyła także budżetu Trybunału Konstytucyjnego. Wypowiadałem się tylko co do uposażeń sędziów konstytucyjnych, którym ustawa także zamroziła wynagrodzenia. Natomiast co do innych zmian – nie. A przecież nikt nie zaskarżył tej części, która dotyczy TK – przekonuje prof. Andrzej Rzepliński.
– Zająłem stanowisko jako konstytucyjnie upoważniony do tego organ. O zdanie zapytano mnie tylko dlatego, że w projekcie zmieniane były także przepisy ustawy o trybunale – dodaje prezes.
Na pytanie, czy w ogóle trybunał powinien uczestniczyć w konsultowaniu aktów prawnych, odpowiada jednoznacznie: tak, w przypadku zmian jego dotyczących. Zwraca uwagę, że w tegorocznym projekcie ustawy okołobudżetowej już się nie wypowiadał, bo nie zmienia ona ustawy o TK.