Przepisy raz dopuszczają stosowanie innych niż spalanie metod unieszkodliwiania odpadów medycznych, a raz ich zakazują. W szpitalach niszczeją instalacje, których nie można używać
Ciągłe zmiany prawa powodują, że firmy zajmujące się unieszkodliwianiem odpadów medycznych nie wiedzą, co mają robić.
– W tak niestabilnym otoczeniu prawnym nie da się prowadzić jakiejkolwiek polityki inwestycyjnej. Ciągły spór o to, które metody unieszkodliwiania odpadów medycznych i weterynaryjnych są najlepsze, wiąże nam ręce – oburza się Sylwester Kwiatkowski, dyrektor operacyjny firmy EMKA SA.
– Boimy się inwestować w alternatywne technologie, bo nie wiemy, czy będą mogły być stosowane. Zakończmy wreszcie tę dyskusję i zdecydujmy się na jakieś rozwiązanie, ale nie zmieniajmy przepisów co dwa lata – apeluje przedsiębiorca, przypominając, że karuzela z przepisami kręci się nieustannie od dziesięciu lat.

Raz tak, raz inaczej

Najpierw rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie dopuszczalnych sposobów i warunków unieszkodliwiania odpadów medycznych i weterynaryjnych (Dz.U. z 2003 r. nr 8, poz. 104) dopuszczono alternatywne metody unieszkodliwiania odpadów.
W 2005 r. w nowelizacji ustawy o odpadach (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 185, poz. 1243 z późn. zm.) znowu ich zakazano. Kiedy zaprotestowali przedsiębiorcy, którzy zainwestowali w alternatywne do spalania metody, po kilku miesiącach wydano rozporządzenie pozwalające im funkcjonować. Kolejna nowelizacja ustawy o odpadach na powrót zakazała stosowania innych metod niż spalanie, dając przedsiębiorcom rok na zaprzestanie alternatywnej działalności.
Wreszcie pod koniec listopada 2012 r. Sejm przyjął nową ustawę o odpadach, w której znów dopuszczono alternatywne metody.
Projekt przekazano do senackiej komisji środowiska. Ta podczas ostatniego posiedzenia zarekomendowała wykreślenie z projektu art. 95 ust. 4, który stanowi, że główny inspektor sanitarny w drodze rozporządzenia określa rodzaj i typ instalacji do unieszkodliwiania zakaźnych odpadów medycznych i weterynaryjnych, a także wymagania i parametry, jakie mają spełniać.

Ze szkodą dla środowiska

Eksperci są rozczarowani stanowiskiem komisji.
– Propozycja sankcjonuje obecny system gospodarki odpadami medycznymi, powodujący tak wiele patologii – ocenia dr inż. Stanisław Suder, emerytowany pracownik Instytutu Inżynierii Ochrony Środowiska Politechniki Wrocławskiej i Uniwersytetu w Bochum, który wysłał w tej sprawie list do senatorów.
– To właśnie dopuszczenie metod alternatywnych pozwoliłoby na uruchomienie dziesiątków małych instalacji znajdujących się w szpitalach, zakupionych za publiczne pieniądze, które do marca 2011 r. mogły być stosowane do unieszkodliwiania zakaźnych odpadów medycznych, a które obecnie stoją i niszczeją.
Jeżeli doliczyłoby się do nich instalacje, w które zainwestowali prywatni przedsiębiorcy rozsiani po całym kraju, możliwe byłoby znaczne skrócenie drogi od wytwórcy odpadów do miejsca ich unieszkodliwienia. W przeciwnym razie odpady będą w dalszym ciągu transportowane na duże odległości, stanowiąc zagrożenie dla środowiska i zdrowia ludzi – ostrzega Stanisław Suder.
W opinii, którą dla sejmowej komisji Przyjazne Państwo przygotował prof. dr hab. med. Piotr Heczko, kierownik Katedry Mikrobiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i wiceprzewodniczący Polskiego Towarzystwa Zakażeń Szpitalnych, wynika, że unieszkodliwianie odpadów medycznych metodą spalania jest bardziej niekorzystne dla środowiska, ponieważ wiąże się z emisją toksycznych związków.
– Sam proces unieszkodliwiania zakaźnych odpadów medycznych za pomocą sterylizacji termicznej (gazowej lub suchej) nie powoduje szkodliwego oddziaływania na środowisko, natomiast sterylizacja chemiczna za pomocą związków zawierających chlor lub kwas nadoctowy prowadzona jest w warunkach powodujących rozkład substancji czynnych, których końcowe stężenie w płynach lub gazach poprocesowych jest minimalne, niższe od wartości dopuszczalnych – tłumaczy.

Etap legislacyjny
Propozycje komisji będą głosowane na posiedzeniu Senatu