Rząd jednomyślnie wyraził we wtorek zgodę na podpisanie konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet - poinformował premier Donald Tusk. Konwencja będzie opatrzona oświadczeniem, że będziemy ją stosować zgodnie z zasadami konstytucji oraz dwoma zastrzeżeniami.

Premier podkreślił po posiedzeniu rządu, że Rada Ministrów jednomyślnie przyjęła uchwałę dotyczącą udzielenia zgody na podpisanie Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Dodał, że jest optymistą co do przebiegu dyskusji na ten temat w parlamencie. Wniosek w sprawie podpisania konwencji przygotowała pełnomocniczka ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

Rada Ministrów przyjęła uchwałę upoważniającą pełnomocniczkę rządu do podpisania dokumentu.

"Będę się starała, żeby do podpisania konwencji doszło jeszcze w grudniu, ale procedury mogą potrwać. Najważniejsze, że doprowadziliśmy do końca te procesy, które wymagały uzgodnień pomiędzy resortami i zgody rządu" - powiedziała PAP Kozłowska-Rajewicz.

Premier zapowiedział, że Polska złoży oświadczenie do konwencji. "Nie ukrywaliśmy, że niektóre zapisy konwencji są kontrowersyjne, szczególnie jeśli chodzi o skutki o charakterze prawnym. To spowodowało, że nasza uchwała, a co za tym idzie konwencja, jest opatrzona oświadczeniem rządu polskiego, w brzmieniu: Rzeczpospolita Polska oświadcza, że będzie stosować konwencję zgodnie z zasadami i przepisami konstytucji RP" - powiedział.

Dodał, że Polska złoży także dwa zastrzeżenia, które określił jako "techniczne". Pierwsze - do artykułu 30 (ust. 2) dotyczącego odszkodowań od państwa, których mogą żądać ofiary przemocy. Polska zastrzega, że będzie stosować ten artykuł wyłącznie w stosunku do pokrzywdzonych będących obywatelami Polski lub Unii Europejskiej oraz "w trybie własnego prawa krajowego".

"Ale naszą intencją jest, aby w przyszłości możliwość uzyskania kompensaty finansowej w sytuacji, kiedy jest się ofiarą przemocy i nie można ściągnąć skutecznie roszczenia od sprawcy, dotyczyło także obywateli tych wszystkich krajów, które chciałyby respektować podobne prawo wobec polskich obywatelek i obywateli" - powiedział Tusk.

Drugie zastrzeżenie - do artykułu 44 (ust. 1 lit. e) ws. przepisów dotyczących ścigania przestępstw, o których mowa w konwencji - stanowi ono, że Polska zastrzega, że nie będzie stosować postanowień konwencji w przypadku, kiedy przestępstwo popełnione zostało przez osobę z miejscem stałego zamieszkania na terytorium Polski, ale niebędącą obywatelem naszego państwa.

Premier zaznaczył, że zastrzeżenia są normalnym elementem procesu ratyfikacji.

Podpisanie konwencji jest pierwszym etapem zawierania umów międzynarodowych w trybie złożonym. Organ upoważniony przez rząd do podpisania konwencji musi wystąpić do MSZ z prośbą o pełnomocnictwo do podpisania aktu międzynarodowego. Następnie trzeba zgłosić Radzie Europy gotowość do podpisania dokumentu. To ona wyznacza termin jego podpisania. Ostateczne wyrażenie przez państwo woli związania się umową następuje w drodze ratyfikacji. W tym przypadku powinno to nastąpić w trybie podjętej przez parlament ustawy, która upoważni prezydenta do ratyfikacji.

Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji

W okresie pomiędzy podpisaniem a ratyfikacją umowy międzynarodowej państwo nie powinno podejmować działań sprzecznych z podpisaną umową, ani takich, które uniemożliwią jej ratyfikację w przyszłości.

Aby konwencja weszła w życie, konieczne do tego jest jej ratyfikowanie, przyjęcie lub zatwierdzenie przez 10 sygnatariuszy, w tym przynajmniej przez 8 państw Rady Europy. Stroną konwencji może stać się Unia Europejska.

Konwencja została przedstawiona do podpisu w maju 2011 r. w Turcji. Do 14 listopada konwencję podpisało 25 z 47 państw Rady Europy (w tym 14 państw członkowskich UE). Dotychczas ratyfikowała ją jedynie Turcja.

Konwencja ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Oparta jest na przekonaniu, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, dlatego walka ze stereotypami i dyskryminacją kobiet są warunkiem skutecznej walki z przemocą w rodzinie.

Konwencja nakłada na państwa strony takie obowiązki, jak: zapewnienie oficjalnej infolinii działającej 24 godziny na dobę dla ofiar przemocy oraz portalu z informacjami, a także odpowiedniej liczby schronisk oraz ośrodków wsparcia; przygotowanie procedur przesłuchań policyjnych chroniących przed wtórną wiktymizacją; monitorowanie, zbieranie danych na temat przestępstw z uwzględnieniem płci; prowadzenie akcji informacyjnych w zakresie przeciwdziałania przemocy wobec kobiet, w tym szkoleń i informacji dla chłopców i mężczyzn.

Obietnice były już wcześniej

Wykonywanie postanowień konwencji będzie podlegać kontroli sprawowanej przez niezależny organ - Grupę ekspertów ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Kontrola ma być sprawowana także przez komitet państw-stron.

Jeszcze na początku lipca premier Donald Tusk zapowiedział na spotkaniu z przedstawicielkami Kongresu Kobiet, że Polska podpisze dokument w ciągu trzech tygodni. Jednak rząd zdecydował o podpisaniu konwencji we wrześniu.

Na tle dyskusji o konwencji doszło do sporu pomiędzy Kozłowską-Rajewicz, która przekonywała, że dokument należy jak najszybciej ratyfikować, a ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, który widział w nim "wyraz ideologii feministycznej", służący "zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych". Zdaniem ministra niektóre zapisy konwencji są sprzeczne z konstytucją.

O podpisanie i ratyfikowanie Konwencji apelują od dawna m.in. organizacje kobiece, broniące praw człowieka oraz pomagające ofiarom przemocy. Konwencję skrytykowało m.in. Prezydium Episkopatu. Według biskupów dokument w definicji płci pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i mężczyzną, niepokój hierarchów wzbudził też "obowiązek edukacji i promowania m.in. niestereotypowych ról płci, a więc homoseksualizmu i transseksualizmu".