Firmy, które wykonują dla instytucji publicznych jakiekolwiek zlecenia, powinny bardzo uważać, by nie rozwiązano z nimi kontraktu. Jeśli nastąpi to z przyczyn leżących po ich stronie, to przez trzy lata nie będą mogły startować w przetargach organizowanych przez tę instytucję. Teraz okazało się, że chodzić może także o umowy zawarte nie na podstawie ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 113, poz. 759 z późn. zm., dalej: p.z.p.).
Sam fakt, że przed ich podpisaniem nie zastosowano przepisów tej ustawy, nie oznacza bowiem, że nie chodzi o zamówienie publiczne. Do takich przynajmniej wniosków doszedł Sąd Okręgowy w Warszawie w precedensowym wyroku.
Dotyczył on przetargu na dostawę oprogramowania dla Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Zamawiający na podstawie art. 24 ust. 1 pkt 1a p.z.p. wykluczył z niego firmę, której wcześniej wypowiedział umowę dotyczącą innego zlecenia.
Co ciekawe, chodziło o kontrakt zawarty z pominięciem przepisów o zamówieniach publicznych. Był on bowiem finansowany przez Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju, zaś wybór wykonawcy nastąpił na podstawie wewnętrznych procedur tej instytucji. W takich zaś przypadkach art. 4 pkt 1a p.z.p. zwalnia ze stosowania ustawy.

Do sprawy włączył się prezes UZP, uznając, że ma ona znaczenie systemowe

Wykluczony wykonawca odwołał się do Krajowej Izby Odwoławczej i wygrał sprawę. Skład orzekający uznał bowiem, że wypowiedziana umowa nie dotyczyła zamówienia publicznego (sygn. akt KIO 1700/12).
Wyrok ten zaskarżył nie tylko zamawiający. Do sprawy włączył się także prezes Urzędu Zamówień Publicznych, uznając, że ma ona znaczenie systemowe.
Sąd podzielił ich argumentację, dochodząc do wniosku, że chociaż wypowiedziany kontakt zawarto z pominięciem ustawy, to jednak jak najbardziej dotyczył on zamówienia publicznego. Odwołał się do zawartej w art. 2 pkt 13 p.z.p. definicji zamówienia publicznego.
Jest nim każda umowa odpłatna zawarta między zamawiającym i wykonawcą, której przedmiotem jest usługa, dostawa lub robota budowlana. Zdaniem sądu oznacza to, że chodzi nie tylko o kontrakty zawarte po przeprowadzeniu postępowania w jednym z trybów przewidzianych w ustawie.
Konsekwencje takiego podejścia mogą być bardzo znaczące. Rozwiązanie nawet najmniejszej umowy mogłoby oznaczać eliminację z rynku zamówień publicznych. Chociaż bowiem zamówienia, które nie przekraczają wartości 14 tys. euro, są zwolnione ze stosowania procedur ustawowych, to jednak pozostają zamówieniami.
A to oznacza, że kłopoty przy realizacji zlecenia na jedną drukarkę mogą skończyć się tym, że firma nie będzie mogła wystartować w przetargu na dostawę tysięcy sztuk takiego sprzętu.

Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 23 listopada 2012 r. (sygn. akt V Ca 2497/12).