Tylko 50,2 proc. Polaków na bieżąco obserwuje zmiany w ustawach i rozporządzeniach. To wynik sondażu przeprowadzonego dla DGP przez Instytut Badania Opinii Homo Homini. Najwięcej, bo 33,8 proc. obywateli szuka informacji na ten temat w prasie, dla 16,4 proc. źródłem wiedzy są internet albo inne wydawnictwa papierowe, takie jak np. dzienniki ustaw.
Czy interesujesz się zmianami w prawie / DGP
Druga połowa (dokładnie 49,8 proc.) zmian w ustawodawstwie nie śledzi. Dlaczego?
Dla 27,1 proc. ankietowanych główną przeszkodą jest niezrozumiały język aktów prawnych. Natomiast niemal jedna piąta stwierdziła, że zmiany w ogóle ich nie interesują. 3,4 proc. nie wie, gdzie szukać informacji na temat zmian w przepisach.
Tymczasem nieznajomość prawa szkodzi. Tym bardziej, im więcej mamy przepisów regulujących różne dziedziny życia i ich zmian. Przykładem jest kodeks cywilny, który nowelizowany był już 64 razy. Nawet kilkukrotnie w ciągu roku potrafią zmieniać się przepisy prawa drogowego, spółdzielczego, budowlanego, bankowego czy podatkowego.
Nie mamy też nawyku porównywania umów z obowiązującym prawem, nie korzystamy z porad fachowców.
– Ludzie najczęściej zaczynają interesować się przepisami i proszą nas o pomoc dopiero wtedy, gdy znajdą się w tarapatach, np. mają nakaz komorniczy, grozi im utrata mieszkania czy wynagrodzenia – twierdzi Monika Strus-Wołos z Naczelnej Rady Adwokackiej.
Problem jest na tyle poważny, że zarówno rzecznik praw obywatelskich, jak i były prezes Trybunału Konstytucyjnego Marek Safjan informowali już rząd, że brak bezpłatnego dostępu do usług prawnych wpływa na niską świadomość prawną obywateli i zdecydowanie działa na ich niekorzyść.
– Polska jest obecnie jedynym członkiem Unii Europejskiej, który takiego systemu nie ma – zwraca uwagę Strus-Wołos. Co więcej, dostosowując się do wymogów Komisji Europejskiej, polski rząd wprowadził bezpłatną pomoc prawną dla cudzoziemców, ale nie dla swoich obywateli. Innymi słowy, jeżeli chodzi o kwestie prawne, to w Polsce najlepiej być uchodźcą.