Jeśli kierowcy zatrzymano prawo jazdy, to do czasu zakończenia postępowania można go ukarać jedynie za prowadzenie bez dokumentów. Zgodnie z taryfikatorem funkcjonariusze wlepiają za to mandat w wysokości 50 zł, a maksymalna grzywna za to wykroczenie wynosi 250 zł.
Policjanci stwierdzili, że pan Cezary, wybierając się na przejażdżkę rowerem, miał 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. A za takie wykroczenie oprócz mandatu grozi czasowe odebranie prawa jazdy.
– Bez samochodu jak bez ręki, dlatego zależało mi, by jak najszybciej odpokutować ewentualną karę – opowiada nasz czytelnik.
Za radą stróżów prawa postanowił sam oddać prawo jazdy i jednocześnie złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze.
– Następnego dnia z wnioskiem o ukaranie mnie grzywną w wysokości 600 zł, a także o odebranie prawa jazdy na sześć miesięcy stawiłem się na komendzie. Oddałem od razu dokument, by okres wykonywania kary zaczął biec jak najszybciej – opowiada pan Cezary.

Krótsza sankcja

Zniecierpliwiony czytelnik postanowił sprawdzić, jak długo może czekać na wyrok sądu.
– Okazało się, że może to potrwać nawet trzy miesiące. A to oznacza, że choć fizycznie nie mam prawa jazdy, to do wyroku sądu formalnie będę traktowany, jakbym je miał. Dlatego gdy muszę wsiąść za kółko, to robię to, bo w razie zatrzymania ryzykuję tylko mandat za brak wymaganych dokumentów – tłumaczy czytelnik.
W rezultacie okazuje się, że realna sankcja wynikająca z odebrania uprawnień jest krótsza o czas, w którym kierowca czeka na orzeczenie sądu.



Zdaniem Mariusza Wasiaka z biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji, czytelnik ryzykuje jednak dużo więcej niż mandat za brak dokumentów, ponieważ zgodnie z art. 130a ust. 2 pkt 1 lit. b kodeksu drogowego policja może w takiej sytuacji zatrzymać pojazd i odholować go na koszt właściciela.
– Poza tym zgodnie z nowymi przepisami sędziowie bardziej przychylnie patrzą na rowerzystów złapanych pod wpływem alkoholu. Jeśli zdarzyło się to pierwszy raz, mało prawdopodobne jest, by taka osoba dostała zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi. Zwłaszcza że niebawem i tak najprawdopodobniej ten czyn zabroniony zostanie z powrotem przeniesiony z kodeksu karnego do kodeksu wykroczeń – przypomina Wasiak.

Bieg terminu

To samo dotyczy karania osoby złapanej na podwójnym gazie w aucie. Niezależnie od tego, czy kierowca odda policjantom prawo jazdy od razu na drodze, w trakcie kontroli, czy później (tłumacząc się np. tym, że zapomniał wziąć je z domu), w ciągu 24 godzin informacja o tym fakcie musi się znaleźć w systemie.
– Oczywiście jeśli nie odda prawa jazdy od razu, nie zacznie mu biec termin jego zatrzymania. Faktem jednak jest, że formalnie do zakończenia sprawy sądowej będzie mógł legalnie kierować. Zatrzymanie prawa jazdy praktycznie ograniczy mu jednak możliwość poruszania się po drodze. Należy mieć na uwadze, że policja zatrzymuje dokumenty jedynie fizycznie, a dopiero sąd formalnie – tłumaczy komisarz.
Dlatego, jeśli kierowcy zatrzymano prawo jazdy, to do czasu zakończenia postępowania można go ukarać jedynie za prowadzenie bez dokumentów. Zgodnie z taryfikatorem funkcjonariusze wlepiają za to mandat w wysokości 50 zł, a maksymalna grzywna za to wykroczenie wynosi 250 zł.
Policja pracuje nad uszczelnieniem przepisów i zmianą brzemienia art. 94 par. 1 kodeksu wykroczeń.
– Trzeba odróżnić sytuację, gdy ktoś zapomniał dokumentów, od tej, kiedy z premedytacją lekceważy postanowienia organów publicznych, jaką jest decyzja o zatrzymaniu prawa jazdy – przyznaje Mariusz Wasiak.